Czy to czas, by rozdzielić duet Jaylen Brown & Jayson Tatum?
Zbliżający się wielkimi krokami trade-deadline prowokuje pewne myśli, związane ściśle ze zmianą przez niektórych zawodników miejsca pracy. O pewnych plotkach, które przetaczają się przez ligę, już teraz wywołujących pewien cichy jeszcze szmer, pisał dopiero co Kamil:
Wśród tych doniesień, pojawia się także to, że Boston Celtics nie zamierzają rozdzielać duetu Jaylen Brown & Jayson Tatum. Podawane przez Shamsa Charanię z The Athletic informacje wydają się być wiarygodne. Już kilka klubów miało kontaktować się z Celtics w sprawie ewentualnego transferu jednego z duetu liderów, natomiast ci pozostawali niewzruszeni. Sam fakt, że kluby kontaktowały się z Bostonem, daje jednak do myślenia. Pokazuje to, że wśród managementów klubów NBA, a więc grupie osób (wbrew temu, co może nam się bardzo często wydawać) najbardziej znających się na NBA na świecie, panuje przekonanie, że oddanie jednego z liderów mogłoby być dla Celtics opcją wartą rozważenia. Duet ten bowiem – co widać, nawet nie będąc jednym z najlepszych na świecie znawców – nie sprawdza się w tym sezonie.
Podejdźmy do tego indukcyjnie. Boston Celtics z bilansem 20-21 to na chwilę obecną 10. zespół konferencji wschodniej. Ledwo łapią się więc na chwilę obecną do turnieju Play In. Są zespoły, którym ten stan rzeczy by odpowiadał – nawet jeśli nie byłby wymarzony, to zgodny z oczekiwaniami. Celtics jednak nie należą do grona takich zespołów. Przez 7 sezonów z rzędu wchodzili do Playoffów, aż 3 razy dochodząc do Finałów Konferencji. Teraz mają zadowolić się ledwo wywalczonymi Playoffami? Do żadnej kadrowej rewolucji nie doszło. Doszło do rewolucji na szczeblu trenersko-zarządczym – Brad Stevens przesiadł się z ławki trenerskiej na fotel managera, ustępując miejsca Ime Udoce. Trudno jednak winić tę zmianę za słabe wyniki, kiedy trzon zespołu na parkiecie pozostał w bardzo zbliżonej formie.
A może to nie jest żadna wielka niespodzianka? Może ubiegły sezon, zakończony na 7. miejscu, zwieńczony porażką 1-4 z Nets w pierwszej rundzie, był jak najbardziej symptomatyczny? Fakt, że w tamtych Playoffach zabrakło Jaylena Browna, a liderzy w ogóle opuścili łącznie trochę spotkań, ale… Kurcze, to naprawdę rozczarowująco słabe rezultaty, jak na zespół, mający w składzie dwóch z 5-10 najlepszych zawodników do 25 roku życia w całej lidze.
Teza – może duet Jayson Tatum & Jaylen Brown nie pasuje do siebie?
Osobiście przyznam, że jestem fanem koncepcji oparcia zespołu na mocnych duetach two-way skrzydłowych. Kiedy Clippers formowali duo Paul George & Kawhi Leonard, byłem szczerze podekscytowany i wierzyłem, że to może wypalić. Czas pokazuje, że jest inaczej, ale w tym przypadku sporo w tym winy kontuzji. Celtics także oparci są na duecie skrzydłowych. Jayson Tatum i Jaylen Brown to na dobrą sprawę zawodnicy z tej samej pozycji, co w dzisiejszej NBA nie stanowi żadnego problemu, bo mało kto gra z klasycznie rozumianym silnym skrzydłowym. Przeważnie jest to po prostu niski skrzydłowy (być może akurat ten wyższy, ale z podobną rolą na boisku), albo w co poniektórych przypadkach zawodnik, mogący równie dobrze grać na pozycji centra (tak jak JJJ w Grizzlies, czy Giannis w Bucks). Kluczem do udanej gry skrzydłowych jest tutaj wszechstronność, możliwość dobrej gry po obu stronach parkietu i odpowiedni ruch piłki. Tu właśnie pojawiają się kłopoty Bostonu.
Rolą lidera, jest branie na siebie dużej odpowiedzialności za grę. Wiąże się to z wysokim usage%, czyli procentem akcji, które kończą się rzutem, rzutami wolnymi, lub stratą danego zawodnika, gdy jest na parkiecie. Usage% Tatuma i Browna wynosi kolejno 31,8 i 31,1 – są to wyniki z ligowego top20. Kiedy jednym z liderów jest rozgrywający, ma on niemal cały czas piłkę w rękach, ale prowadząc atak pozycyjny – na przykład przy okazji wszelkich akcji z użyciem pick’n’rolla, nieraz kreuje też pozycje rzutowe dla kolegów. Kiedy liderem jest podkoszowy, sprawa jest trochę trudniejsza, ale zanim piłka trafi pod kosz, przechodzi przez ręce kolegów, gdzie znajdzie się czasem dobra okazja do rzutu. W przypadku skrzydłowych, jesteśmy w pewnym zawieszeniu. Właściwie to oni prowadzą akcję, często pomijając rozgrywającego. Nie są też de facto rozgrywającymi, więc kończy się tym, że podstawowym pomysłem na grę jest danie piłki skrzydłowemu, z którego rąk piłka nie wraca już do reszty zespołu. Tak niestety jest w Bostonie i wskazują na to statystyki.
Jayson Tatum trochę poprawił się w tej kwestii, ale i tak jest dopiero 52. w całej lidze pod względem podań wykonywanych na mecz (44,5 podania). Jak słaby jest to wynik? Miejsce przed nim jest Anthony Davis – bardzo dobry zawodnik, którego rolą zupełnie nie jest jednak rozprowadzanie piłki. Jaylen Brown rozczarowuje jeszcze bardziej – jest pod tym względem 93. w całej stawce (bierzemy pod uwagę zawodników, którzy zagrali przynajmniej 20 meczów). Przed nim choćby Jarrett Allen, John Collins, czy znany z samolubnej gry Christian Wood, który siłą rozpędu i liczbą minut po prostu przy okazji podaje piłkę częściej niż Brown. Pod koniec grudnia, w przegranym meczu z Clippers, Brown wyrównał rekord ligi w liczbie oddanych rzutów (36) bez ani jednej asysty.
Niskiej liczby asyst duetu liderów Bostonu nie można zrzucić wyłącznie na karb tego, że ich koledzy słabo trafiają rzuty (a rzeczywiście trafiają słabo). Tatum i Brown po prostu nie podają piłki.
Już w tym sezonie w szatni zespołu ten temat był gorący. W listopadzie problem miał z tym Marcus Smart:
„Wciąż się uczą, jesteśmy dumni z ich rozwoju, ale muszą zrobić kolejny krok i znaleźć sposób na kreowanie gry nie tylko dla siebie, ale i dla pozostałych w zespole. To otworzy im potem parkiet w końcówkach, gdzie nie będą musieli za każdym razem trafiać trudnych rzutów, podejmować trudnej gry 1 na 1, zastawać pułapek. Trzeba to po prostu czytać. To coś, o co ich prosimy. (…)”
– Marcus Smart
Może to się nie ma prawa udać? Może nie da się wygrywać, kiedy dwóch najważniejszych zawodników, zdobywających punkty, to skrzydłowi? Być może Celtics potrzebują lepszego rozgrywającego – kogoś, kto uzupełniałby grę skrzydłowego, a nie ją powielał. Giannis i Middleton – choć są zupełnie innymi skrzydłowymi – dopiero po dołączeniu Jrue Holiday’a zdobyli mistrzostwo. Brad Stevens nie jest już w stanie sprowadzić rozgrywającego lepszego niż to, co mają (Smart, Schroeder), bez oddawania kogoś z pary Brown & Tatum. Zrozumiałe, że nie chce rozbijać duetu tak utalentowanych zawodników. Ma na ręku dwie bardzo cenne karty, których wartość może jeszcze rosnąc.. Może się jednak okazać, że nie jest w stanie wygrać z tą ręką.