Curry najlepszym strzelcem w histori, dogrywki w Portland i na Brooklynie, odwołany mecz Bulls
TOR – BKN – 129:131 (OT)
GSW – NYK – 105:96
PHX – POR – 111:107 (OT)
DET – CHI – (przełożony)
Co tu dużo mówić – wydarzeniem nocy był rekord NBA w liczbie trafionych trójek. Pobił go Steph Curry, który ma dziś już na koncie 2977 trafień. Działo się:
Poza tym, Warriors wygrali mecz z New York Knicks, a ich najlepszym strzelcem był – to chyba oczywiste – Steph Curry. Do pobicia rekordu potrzebował 2 trójek, jednak trafił 5 z 14 oddanych. Dało mu to 22 punkty, do których dorzucił 3 zbiórki i 3 asysty. Miał też najlepszy na parkiecie plus/minus na poziomie +13:
Poza meczem uświetnionym rekordem NBA, mieliśmy tej nocy jeszcze dwa spotkania. Byłyby trzy, jednak starcie Bulls z Pistons zostało przełozone. Ekipa z Chicago nie ma obecnie wystarczającej liczby graczy, których mogliby wystawić do gry – aż 10 ich zawodników znajduje się w protokole medycznym. To dopiero pierwszy mecz w tym sezonie przeniesiony na późniejszy termin z powodu COVIDu.
Dwa pozostałe mecze dały jednak sporo emocji – oba zakończyły się dopiero po dogrywce. Starcie Nets z Raptors też do końca stało pod znakiem zapytania – aż 7 graczy Nets znajduje się w protokole medycznym. Byli jednak w stanie wystawić 8 graczy i ostatecznie ograć Raptors, ale do doliczonego czasu dotrwali tylko dzięki wyrównującej trójce Patty’ego Millsa:
Mills w całym meczu trafił 7/14 rzutów z dystansu, notując aż 30 punktów. Najlepszym strzelcem zwycięskiej ekipy był jednak Kevin Durant, z dorobkiem 34 punktów, 13 zbiórek i 11 asyst:
Hej, wiedzieliście, że Scottie Barnes tak potrafi?:
Trzon Raptors rozegrał świetny mecz, dotrzymując Nets kroku przez cztery kwarty. Ich najlepszym strzelcem był Fred VanVleet, który zdobył 31 oczek. Po 25 punktów dorzucili też Pascal Siakam i Gary Trent Jr. Najbardziej wyskakuje z ekranu jednak linijka Scottiego Barnesa, który oprócz 23 punktów, zdobył 12 zbiórek (z czego 7 w ataku!) i 5 asyst, oddając w sumie tylko 13 rzutów z gry:
Dogrywkę zobaczyliśmy też w starciu Suns z Blazers. Niezawodny był Chris Paul, który swoim trafieniem na kilka sekund przed końcem dał Suns dogrywkę, w której udało im się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść:
W całym meczu CP#13 zanotował 24 punkty i 14 asyst – więcej zdobył tylko wracający do gry po przerwie Deandre Ayton – on zapisał na swoje konto 28 punktów i 13 zbiórek:
Po stronie Blazers nieźle wypadł Damian Lillard, rozkręcający się powoli po kontuzji. Tym razem jego łupem padło 31 punktów i 10 asyst: