Co dalej z transferem Jamesa Hardena?
Tyle było szumu, tak było głośno – James Harden poprosił Houston Rockets o transfer. Mnożyliśmy spekulacje, czekaliśmy na wielka wymianę, a tymczasem… Nic się nie wydarzyło. o tym, że Broda nie chce grać już w Teksasie zdążyliśmy w zasadzie zapomnieć. Czy słusznie?
Reporter New York Post, zajmujący się Brooklyn Nets Brian Lewis, pojawił się ostatnio na antenie NBA TV. Według jego źródeł, zapowiadana wymiana Rockets z Nets utknęła w martwym punkcie:
„Nie chciałbym koniecznie mówić, że Nets odeszli już od idei dodania do składu Jamesa Hardena – to nie tak, że nic się w tym kierunku nie może już wydarzyć. (…) Houston – z tego co rozumiem – nie czują presji, żeby wymieniać Hardena. Myślę, że zaakceptowali już fakt, że tak się to po prostu skończy. Bardzo chcieliby zaprosić do rozmów tak wiele zespołów, jak to tylko możliwe, żeby dostać jak najlepszą ofertę.”
Dziennikarz dodaje, że spodziewa się, że na rozpoczęcie nadchodzącego sezonu James Harden będzie jeszcze zawodnikiem Rakiet. Trzeba zrozumieć, że Rockets nie są w najłatwiejszej pozycji do wykonania wymiany, która uczyni z nich zespół w fazie przebudowy. Przede wszystkim w klubie pojawił się nowy generalny manager, Rafael Stone. Trudno oczekiwać od niedoświadczonego na tym stanowisku człowieka, by od razu po objęciu sterów dokonywał wymiany wpływającej na losy klubu w kolejnych latach. Poczekanie na rozwój sytuacji jest jak najbardziej wskazane.
Poza tym, ograniczający zdaje się być fakt, że Rockets najpewniej nie będą dysponować wysokimi pickami w nadchodzącym drafcie. Nawet gdyby skończyli sezon na dole tabeli, swój pick oddają Thunder (którzy mają prawo do zamiany picków), a te, które pozyskali od Pistons i Blazers są chronione w loterii. Ewentualny transfer trzeba więc ograć tak, żeby ustawić się na kolejne lata. To z pewnością nie będzie proste.