Clippers wygrywają Game 7, Trae Young rozjeżdża Sixers

Clippers wygrywają Game 7, Trae Young rozjeżdża Sixers

ATL [1] – PHI [0] – 128:124
DAL [3] – LAC [4] – 111:126

Decydujący mecz – jak z resztą cała seria – przyniósł fantastyczne emocje. Clippers, znani w ostatnich latach z tego, że pękają pod presją, tym razem znieśli ją wzorowo. Run 19:4 na zakończenie trzeciej kwarty zapewnił im ostatecznie zwycięstwo 126:111 i awans do drugiej rundy. Ich lider – Kawhi Leonard – zanotował 28 punktów, 10 zbiórek, 9 asyst i 4 przechwyty:

YT/LA Clippers

Luka robił oczywiście co mógł i był kapitalny – zanotował 46 punktów, 7 zbiórek i 14 asyst, przez jakiś czas dzielnie trzymając Mavericks w meczu:

YT/NBA

Nie było mu jednak łatwo – Clippers rzucili wszystko co mogli, by go zastopować. W końcowej fazie meczu był już agresywnie podwajany od połowy, albo kryty przez Kawhi Leonarda w sposób koronkowy:

Cichą historią meczu numer siedem był Marcus Morris, który zdobył 23 punkty, trafiając aż 7/9 rzutów za trzy. 7 trafionych trójek to wyrównanie rekordu trafień z dystansu w historii Game 7 – wcześniej zrobił to Steph Curry:

No i w zespole, w którym liderzy są osobami raczej milczącymi i introwertycznymi, głos Marcusa Morrisa jest niesłychanie istotny:

W pierwszym meczu serii Hawks niespodziewanie ograli Sixers 128:124 na ich parkiecie. Wynik nie oddaje jednak skali zwycięstwa. Sixers w końcówce odrobili straty, które już w pierwszej fazie meczu były ogromne. W pierwszych minutach drugiej kwarty Philly przegrywali już 53:27. Hawks do zwycięstwa zaprowadził oczywiście Trae Young, który niewiele robił sobie z obrony rywali, zdobywając 35 punktów i 10 asyst

YT/NBA

Istnieje duże ryzyko, że ktoś widząc wynik w drugiej kwarcie, wyłączył ten mecz, sądząc, że został już rozstrzygnięty. Jeśli tak było, to sporo go ominęło. Mecz rozstrzygnął się w ostatniej minucie, kiedy Hawks powstrzymali dzielnie wracających Sixers rękoma Bogdana Bogdanovicia:

Trzeba przyznać, że jak na zespół jeszcze świeży, niedoświadczony Playoffowo – na czele z liderem – Hawks rozegrali niebezpieczną dla nich końcówkę meczu bardzo chłodno i efektywnie:

Porażka Sixers nie byłaby zaskoczeniem, gdyby nie zagrał Joel Embiid. Ten jednak – jak ustalono przed meczem – dostał zielone światło i wyszedł na parkiet. A wyszedł w towarzystwie zapaśnika z WWE, znanego jako Triple H. Rozrywka, show:

Jak na zawodnika, który zmaga się z urazem łąkotki, Embiid zagrał sporo, bo aż 38 minut. Wystarczyło mu to, by ustanowić nowy, playoffowy rekord kariery, wynoszący 39 punktów:

Sixers mają powody do niepokoju. Jeśli w meczu, w którym Embiid gra bardzo dobre 40 minut, a obrona twardo naciska Trae Younga, i tak nie udaje się wygrać, to może to zwiastować ciężary w tej serii.