Chris Paul: Potrzebujemy więcej niż dwóch tygodni
Według najnowszych doniesień, zawodnicy NBA mieliby dostać 14 dni na przygotowanie się do wznowienia sezonu. Niepochlebnie o tym pomyśle wypowiedział się Chris Paul, prezes związku graczy.
To już potwierdzone – Chris Paul czyta ZKrainyNBA. Przed kilkoma dniami wysnułem tezę, że jeśli liga ma wznowić rozgrywki, zawodnicy będą potrzebowali sporo czasu na trening wyrównujący formę. Do tego dokładnie naszego tekstu odniósł się w rozmowie z Roycem Youngiem z ESPN Chris Paul, prezes związku zawodników:
„Po prostu daję wam do zrozumienia – choć i tak nie sądzę żeby liga miała to zrobić – ale jeśli rzeczywiście okaże się, że 'hej, macie dwa tygodnie a potem gramy’, to to się nie wydarzy. Jakakolwiek nie byłaby ilość czasu, wiedz że zawodnicy będą mieli w to wkład, to oni będą grać. To przede wszystkim. Nigdy nie chcemy stawiać graczy w sytuacji, w której ryzyko kontuzji będzie wyższe niż kiedykolwiek wcześniej. (…) Zdaję sobie sprawę z tego, z jakiego rodzaju problemem się zmagamy – wiele hipotetycznych scenariuszy, ale nic tak naprawdę nie wiem. Mamy w lidze 450 graczy i sytuacja jest taka, że niektórzy mają dostęp do sal treningowych, a niektórzy nie. Tylko niektórzy zawodnicy mają dostęp do ośrodków gdzie mogą trenować. Właśnie dlatego, cokolwiek by się nie działo, staniemy w tej sytuacji po stronie graczy.”
Na koniec dodał, żeby zaglądać na ZKrainyNBA. Serio. A tak zupełnie poważnie, dostaliśmy prawdopodobnie oświadczenie, będące stanowiskiem zawodników w sprawie najnowszych doniesień o wznowieniu rozgrywek. Zgodnie z najnowszym planem, NBA planuje wrócić do gry w następstwie 25 dni przygotowań. Z tych 25 dni 11 ma być przeznaczone na indywidualne treningi z zachowaniem tzw. 'social distancing’, natomiast pozostałe 14 mają zająć drużynowe obozy przygotowawcze z możliwością gry 5 na 5. Od razu pojawiły się głosy płynące ze sztabów szkoleniowych, że koszykarze na poziomie NBA, przy intensywności rozgrywek NBA, potrzebują około miesiąca, a więc dwukrotnie dłuższego wspólnego przygotowania. Pomysł ligi nie spotkał się więc z przychylnością zawodników, którym wcale nie zależy na tym, by wrócić do gry za wszelką cenę. Jako wszelką cenę rozumiejąc wspomniane przez Paula ryzyko urazu, ale także ewentualne pogorszenie sytuacji epidemiologicznej. W bardzo chłodny sposób zakomunikował to także w rozmowie z Lori Ewing z The Canadian Press Fred VanVleet – mamy nadzieję również czytający ZKrainyNBA:
„Patrząc na cały świat, na to co się dzieje z wirusem, jeśli nasza liga zamierza być liderem pod względem zdrowia publicznego i bezpieczeństwa graczy, to trzeba postępować zgodnie z wytycznymi, na tyle na ile pozwala wirus. Więc szanse są prawdopodobnie niezbyt wysokie w tej sytuacji. Ale pieniądze, prawda? Myślę więc, że znajdą jakiś sposób, by to się stało [wznowienie sezonu]. Nie widzę jednak na ten moment, żeby szło to w jednym kierunku. Nie będę zaskoczony, jeśli nie wznowimy tego sezonu, ale nie będę też zaskoczony, gdyby go wznowiono. (…) Zdrowie i dobrostan ludzi są znacznie ważniejsze niż kilka milionów w jedną bądź drugą stronę – wszyscy jesteśmy obrzydliwie bogaci w porównaniu z miejscem, z którego każdy z nas zaczynał. Nie sądzę więc, by ktokolwiek z nas płakał z tego powodu. Myślę po prostu że to straszne, kiedy wyobrażam sobie co mogłoby się wydarzyć, więc staram się trzymać od tego myślami jak najdalej.”
Wreszcie ktoś – posługując się kalką z języka angielskiego – zaadresował wielkiego słonia w pokoju. Głównym motorem napędowym chęci wznowienia sezonu są kwestie finansowe, które wcale nie muszą tak bardzo interesować i tak już 'obrzydliwie bogatych’ koszykarzy NBA – tych samych, bez których udziału i wyraźnej zgody na pewno nic nie ruszy. Jeśli liga ma uratować projekt 'sezon 2019/20′, musi wypracować kompromis, na który zawodnicy będą mogli przystać. Koniec końców może po prostu w obecnej sytuacji należy sobie częściej niż zwykle przypominać, że są rzeczy ważne i ważniejsze.