Bulls zatrzymują serię zwycięstw Celtics, Pacers zaskakują

Bulls zatrzymują serię zwycięstw Celtics, Pacers zaskakują

Było blisko. Jednego meczu brakowało, żeby Boston Celtics dobili do 10 zwycięstw z rzędu. Na drodze stanęli im jednak Chicago Bulls, a w największym stopniu DeMar DeRozan:

YT/Hoops Station

ATL – CLE – 102:114
ORL – IND 102:123
BOS – CHI – 107:121
POR – MIL – 111:119
MIA – MIN – 101:105
GSW – NOP – 83:128
NYK – OKC – 129:119
UTA – LAC – 114:121

Wspomniany DeRozan zdobył 28 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty, a wspomógł go Zach LaVine, który podniósł się po ostatnim fatalnym meczu z Orlando Magic na 1/14 z gry. Tym razem trafił już całkiem sensowne 8/20 na 22 punkty, 5 zbiórek i 5 asyst:

Niestety, Golden State Warriors nie poszli za ciosem i nie wygrali drugiego meczu wyjazdowego w sezonie. Nie bardzo jednak mieli jak, skoro nie zagrali Steph Curry, Klay Thompson i Draymond Green. W pierwszej piątce wyjść musiał Anthony Lamb, a prawie 30 minut z ławki grać musiał Ty Jerome. Oznacza to, że ławka Warriors nie jest w tym sezonie zbyt szeroka, oraz że Pelicans musieli wysoko wygrać. Tak też się stało, a doprowadził do tego w największej mierze Brandon Ingram z dorobkiem 34 punktów i 6 zbiórek:

Patrzę dziś nad ranem w tabelę, przecieram oczy, patrzę jeszcze raz – no chyba dobrze widzę. Czwarte miejsce w konferencji wschodniej, z pięcioma zwycięstwami z rzędu, zajmują obecnie Indiana Pacers. Szokujące. Tym razem Indiana ograła Orlando Magic, a 18 punktów, 4 zbiórki i 14 asyst zdobył ogłoszony przez NBA graczem tygodnia Tyrese Haliburton:

Milwaukee Bucks za to poradzili sobie z niedawnymi liderami konferencji zachodniej, Portland Trail Blazers, grającymi bez kontuzjowanego lidera Damiana Lillarda. Giannis Antetokounmpo zrobił swoje, zdobywając 37 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst, nawet jeśli znów trafił w sumie kiepskie 5/12 z linii rzutów wolnych:

Przy okazji kibic wygrał sobie 10 tys. dolarów:

Miami Heat dalej w kryzysie, dalej bez Jimmiego Butlera i Tylera Herro i dalej przegrywa. Tym razem z Minnesotą Timberwolves, dla której wysoko skacze Anthony Edwards:

Miami Heat jeszcze w połowie meczu wygrywali różnicą 15 punktów, ale Wolves odrobili straty głównie rękoma właśnie Edwardsa. Choć najlepszym strzelcem na przestrzeni całego meczu okazał się znów Karl-Anthony Towns z 25 punktami, 8 zbiórkami i aż 9 asystami:

Cleveland Cavaliers wrócili na zwycięską ścieżkę i wygrali już 3. mecz z rzędu – tym razem z Atlantą Hawks. Ponad 20 punktów zdobywali Donovan Mitchell, Darius Garland i Cedi Osman:

Brakiem wyczucia i genu lidera popisał się za to Donovan Mitchell, zabierając Evanowi Mobley’owi szansę na 10. zbiórkę i double-double. Mała rzecz, ale ma znaczenie:

LA Clippers poradzili sobie z Utah Jazz pomimo nieobecności Paula Georga i słabego znów meczu Kawhi Leonarda na 8 punktów i 5 asyst. Na szczęście sprawy w swoje ręce wziął Reggie Jackson, notując 27 punktów, wsparty 30 punktami z ławki Normana Powella:

Dobry mecz z ławki zagarał też John Wall na 13 punktów, 5 zbiórek i 8 asyst:

Jalen Brunson poprowadził New York Knicks do rewanżu na Thunder za kompromitującą porażkę sprzed tygodnia, zdobywając 34 punkty i 9 asyst: