Boston Celtics zaciskają na tej serii szczęki
Z jednej strony mamy remis – sugerowałoby to równą serię, zaciętą rywalizację. Z drugiej strony: ile mieliśmy w tej serii crunchtime’u? Ile minut gry realnie było końcówką, w której wynik meczu mógł pójść zupełnie w obie strony?
Wyrównanym od biedy określić moglibyśmy mecz numer 3, wygrany przez Heat różnicą jedynie 9 punktów. Ten mecz, w którym Jayson Tatum trafił 3/14 z gry, w którym trener Udoka zmuszony był zejść do niższych ustawień, dając Bamowi Adebayo jedyny zapamiętywalny w tej serii mecz na 31 punktów, w którym Celtics nie wyszli na prowadzenie ani na minutę. W tym meczu na niespełna 3 minuty przed końcem czwartej kwarty przez chwilę różnica wynosiła tylko jeden punkt. To tyle.
Ten trzeci mecz to było spotkanie, w którym Heat wygrali tylko jedną kwartę: pierwszą. Później po prostu nie roztrwonili bardzo wysokiej przewagi. W czterech dotychczasowych meczach, Miami Heat wygrali tylko 3 z 16 rozegranych kwart. W tym ostatnią kwartę zeszłej nocy – kwartę, w której dla Celtics grali (z całym szacunkiem) Nik Stauskas, Juwan Morgan, czy Malik Fitts. Kwartę, która nie miała żadnego znaczenia.
Choć wynik serii, który mówi 2-2, sugerowałby, że mamy tu rywalizację, zagłębienie się w szczegóły mówi co innego. Celtics wygrali 13 z 16 kwart i Heat mają sporo szczęścia (trochę tez sprytu, nie bez powodu są w tych Finałach Konferencji), że jeszcze nie są za burtą.
Ten moment być może się jednak zbliża.
Trzeci mecz Heat wygrali pomimo kontuzji kolana Jimmiego Butlera, która to zmusiła go do zejścia z parkietu po zaledwie 19 minutach gry. Dziś wyszedł już na parkiet, ale ewidentnie nie wszystko było z jego nogą w porządku. Skuteczność 3/14 z gry i 6 punktów przez cały mecz to nie są standardy, do których przyzwyczaił. Sam twierdzi jednak, że zdrowie nie ma tu nic do rzeczy:
„Trzymam się. Żadnych wymówek na to, jak zagrałem tej nocy – to nie ma nic wspólnego z moim kolanem. Muszę po prostu być lepszy. Będę lepszy. Nie martwię się o to przesadnie.”
– Jimmy Butler
Może jednak ma. Zwłaszcza po bronionej stronie parkietu. W tej serii częściej niż Jimmiego Butlera, bezpośrednio na Jasonie Tatumie widujemy PJ Tuckera. Też świetnego obrońcę, jednak mającego już na karku 37 lat, także zmagającego się z urazem kolana. Być może gdyby Jimmy był w pełni sił, trener Spoelstra nie wahałby się, żeby rzucić go na najgroźniejszego zawodnika rywali? Może nie dochodziłoby do sytuacji, w których na boisku jest i Jimmy i Tucker, a Tatuma 1 na 1 broni Max Struss?:
Ostatecznie Jimmy Butler jest oszczędzany w obronie. Jasne – bronienie Jaylena Browna to też nie przelewki, ale z tego duetu to PJ Tucker próbuje coś zdziałać przeciwko Tatumowi. Próbuje to słuszne określenie – próby minięcia Tatuma kończą się albo punktami, albo faulem – Tucker na chorym kolanie to nie jest to:
Butler był oszczędzany w obronie – w znaczeniu nie wystawiania go na pierwszą opcję rywala. Miało to zachować jego siły na kreowanie ofensywy. Tu jedna także było nieciekawie i o ile problemy zdrowotne z pewnością stanowią znaczącą część problemu, o tyle kluczowa jest tutaj defensywa Bostonu. Ten ostatni mecz był znamienny, jeśli chodzi o rolę w defensywie Roberta Williamsa III.
(kursy z dnia 24.05.2022)
Center Celtis wrócił do składu po meczu przerwy i przez niespełna 19 minut pokazał jak doskonale rozumie przestrzeń. Jako nominalny środkowy wcale nie krył on Bama Adebayo, czy Dewayne Dedmona. Jego nominalnym zawodnikiem do krycia był najczęściej PJ Tucker. Oznacza to, że Rob najczęściej zaangażowany był w akcję na dwa sposoby – jako broniący pick’n’rolla z pozycji podkoszowego, albo asekurując akcję przy narożniku boiska. Te dwie osie determinują jego podstawowy ruch w obronie. Na tym obrazku nie kryje akurat Tuckera, a innego strzelca z rogu. Ważne jest jednak, że w przypadku zasłony na szczycie, to on schodzi z pomocą:
Broniąc pick’n’rolla, Robert Williams III niejako zapraszał kozłującego do półdystansu, gdzie zasięgiem ramion i przewagą wzrostu skutecznie ograniczał opcje zawodnikowi z piłką. Operując przy zawodniku ustawionym w rogu boiska, był w stanie w tempo schodzić do osi środkowej z pomocą, nie mając potem problemu z powrotem do swojego zawodnika. Ostatecznie skutkowało to tym, że w swoich minutach gry Williams III był obecny przy kontestowaniu zdecydowanej większości rzutów:
Ciekawy fakt – w serii z Heat mieliśmy tylko jeden mecz, w którym zarówno Marcus Smart jak i Robert Williams III zagrali wspólnie. Był to drugi mecz serii, który top Boston wygrał największą dotychczas przewagą 25 punktów. Williams III chyba jest zdrowy, Marcus Smart powinien szybko wrócić po urazie kostki i Heat mogą zaraz nie mieć w tej serii nic do powiedzenia. Zwłaszcza w obliczu problemów z kolanami Jimmiego Butlera i PJ Tuckera, nagle nieobecnego z urazem pachwiny Tylera Herro i wciąż nie będącego jeszcze sobą po urazie mięśnia Kyle’a Lowry’ego.