Anthony Edwards – chodząca pewność siebie i ciągły progres

Anthony Edwards – chodząca pewność siebie i ciągły progres

Anthony Edwards – chodząca pewność siebie i ciągły progres
Photo by Steph Chambers/Getty Images

„Czułem się jak czarny Jezus.”

– Anthony Edwards

Takie zdanie wypowiedział Anthony Edwards po wygranym meczu przeciwko Portland Trail Blazers, w którym to sam zainteresowany zdobył 40 punktów. Było to zwycięstwo bardzo cenne – zaraz po nim przyszedł ciężki, przegrany ostatecznie bój z Warriors, minionej nocy trudne zwycięstwo z osłabionymi Jazz, a za chwilę starcia z Suns i Nuggets. Zajmując obecnie 8. miejsce w konferencji zachodniej, z dość wyraźną przewagą and kolejnymi Lakers i Blazers, na szczęście nie będą desperacko potrzebować wygranych przeciwko wyraźnie mocniejszym rywalom.

Dzieje się tak dlatego, że w ostatnich dwóch miesiącach zapracowali sobie na swoja pozycję. Od kiedy w listopadzie napisałem, że ta 23. ówcześnie drużyna jest lepsza, niż wskazuje na to ich bilans… Notują 11. bilans w całej lidze:

Anthony Edwards jest tego bardzo ważnym elementem. W wygranej przeciwko Blazers rzucił 40 punktów, ale dzień później, w przegranej przeciwko Warriors, rzucił również imponujące 37 punktów. Minionej nocy przeciwko Jazz trafił już zaledwie 6/16 z gry, zdobywając skromne 15 punktów i zaliczając aż 5 strat, ale nie przeszkodziło mu to w zanotowaniu plus/minus na poziomie aż +15. Jego rozwój – także w kontekście rzutowym – robi wrażenie, ale nie widać go zawsze w liczbie zdobywanych punktów. Choć w stycznie faktycznie, zdobywa najwięcej spośród miesięcy dotychczasowego sezonu, bo 23,9 punktu na mecz, to nie jest to duża różnica względem 23 punktów zdobywanych w październiku. Różnicę widać za to w tzw. 'TrueShooting%’ – jest to statystyka wyliczana na podstawie liczby zdobytych punktów z rzutów za dwa, za trzy, oraz rzutów wolnych, która pozwala lepiej ocenić jak dobra była selekcja rzutowa zawodnika, niż tylko sama skuteczność w poszczególnych dziedzinach:

miesiąc sezonu 2021/22TrueShooting% Edwardsa
październik49,6%
listopad54,4%
grudzień59%
styczeń61,2%

TrueShooting% na poziomie ponad 60% dla obwodowego, którego usage% jest taki wysoki (usage, czyli procent akcji kończonych dla zespołu przez danego zawodnika, kiedy jest na parkiecie), to wynik absolutnie elitarny. Widocznie wyższy, niż na przestrzeni sezonu notują Curry, Morant, czy Harden. W istocie z zawodników, których usage% przekracza 20% (czyli stanowią 1., 2., czy mocną 3. opcję zespołu), wyżej są tylko Anfernee Simons i Zach LaVine.

„Chciałbym, żeby zdobył 50 punktów. Jak już zdobędzie 50, będę chciał, żeby zdobył 60 punktów. Własnie sobie tutaj żartowaliśmy, że gdyby doszło do dogrywki, pewnie by mu się udało. No ale cieszę się, że nie musiał tego robić i wyszliśmy z tego obronną ręka. On jest więcej niż zdolny.”

– D’Angelo Russell
YT/NBA

Żeby być znaczącym graczem, przydatnym dla gry zespołu w stopniu większym niż zadaniowiec, zdobywanie punktów nie wystarczy. Kiedy przychodził do ligi jaki 1. numer draftu, jego umiejętności robiły wrażenie, ale sam Edwards jawił się jako gracz wybitnie jednowymiarowy. Atletyczny, szybki, dobrze zbudowany, ale scorer. Trudno było w nim dostrzec potencjalnego playmakera, czy obrońcę. To są jednak umiejętności, które ten w swoim drugim już roku gry na parkietach NBA nabywa.

To wciąż nie jest 'naturalny’ obrońca – nie ma tego w jego instynktach. Zdarza mu się zgubić krycie, zostać na zasłonie, nie zrozumieć rotacji. Niemniej walczy i próbuje, co w połączeniu z jego świetnymi warunkami (rzekomo urósł przez rok z 193 cm do 198 cm, więc zasięg ramion też jest już pewnie dłuższy niż mierzone pierwotnie 206 cm) daje już sporo. Nie odpuszcza, próbuje kontestować rzuty:

Stara się przewidzieć i przeciąć linie podań, co czasem mu wychodzi – ostatecznie ze średnią 1,6 przechwytu na mecz jest w ligowym top10 ex aequo z LeBronem Jamesem, Donovanem Mitchellem, czy swoim klubowym kolegą Jarredem Vaderbiltem:

Wciąż nie jest to defensor, którego wrzucisz jako swoją pierwszą opcję do gry 1 na 1 z najlepszymi zawodnikami rywala, ale postęp widoczny jest gołym okiem. Czego nie ma w ustawianiu się i przewidywaniu, nadrabia szalonym atletyzmem. Daniel Li zrobił krótkie, ale bardzo celne wideo na ten temat:

YT/Daniel Li

„Chłopak ma w sobie wspaniałego ducha. Jest w pewien sposób nieposkromiony. Koledzy z zespołu go kochają – nie tylko za to, jak gra, ale też za to, kim jest – bo jest bardzo autentyczny. […] Ma w sobie tę mentalność – wierzy, że może wygrać każdą bitwę, każdy mecz, każdy pojedynek.”

– trener Chris Finch

Bardzo realnym wydaje się dziś scenariusz, w którym znów zobaczymy Minnesotę Timberwolves w Playoffach. NA przestrzeni lat może się okazać, że liderem, który w końcu wzniesie ten zespół na nowy poziom, będzie nie Towns, nie Russell, a właśnie Ant. Jako, że ma on dopiero 20 lat, należałoby dać mu trochę czasu. W dopiero drugim sezonie gry widać, że dany mu czas potrafi on wykorzystać. Zapytany o to, kiedy pojawi się w dyskusji na temat nagrody MVP:

„Może nie w tym roku, ale za jakieś cztery na pewno.”

– Anthony Edwards

Jak tu go nie kochać.

YT/NBA on ESPN