Andrzej Urban: Skele wyżej od Mazurczaka

Andrzej Urban: Skele wyżej od Mazurczaka

Andrzej Urban: Skele wyżej od Mazurczaka
Andrzej Urban / foto: Mateusz Słodkowski/KGS Arka

Z pełną świadomością mogę powiedzieć, że było wiele nieprawdziwych plotek. Docierały do mnie informacje, że ktoś nam odmówił, a my tak naprawdę tym graczem… w ogóle nie byliśmy zainteresowani! Wiem, że pojawiła się taka narracja, że Stal nie wie, czego chce. To jest bzdura – mówi Andrzej Urban, trener Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski.

Karol Wasiek: Transfer Tomasza Gielo do „Stalówki” był rozgrywany w dużej ciszy. Jak do niego doszło? Poproszę o ujawnienie szczegółów tego ostatniego ruchu kadrowego zespołu z Ostrowa Wielkopolskiego.

Andrzej Urban, trener Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski i asystent w reprezentacji Polski: Teraz mogę przyznać, że starania o Tomasza Gielo rozpoczęliśmy już w momencie kontuzji Damiana Kuliga. W ostatnim dniu stycznia został wolnym zawodnikiem. Kontaktowaliśmy się po to, aby dołączył do naszej drużyny.

Wtedy jasno zakomunikował, że chce poczekać na rozwój wydarzeń na rynku transferowym w kontekście ewentualnego angażu w klubie zagranicznym. W minionym tygodniu temat wrócił na dobre i przy zaangażowaniu całego ostrowskiego środowiska sfinalizowaliśmy transfer. Tutaj chcę koniecznie podziękować naszym sponsorom, bowiem każdy z nich dołożył swoją cegiełkę do tego transferu.

Czy to prawda, że podczas pierwszej rozmowy usłyszał pan: „dziękuję za zainteresowanie, ale na ofertę z Polski spojrzę dopiero na samym końcu”?

Rzeczywiście Tomek chciał pozostać w lidze hiszpańskiej. Jego priorytetem była gra poza granicami Polski. Klub ma duże doświadczenie na rynku transferowym. Działając w tym biznesie wielokrotnie wskazana jest cierpliwość. W przypadku Tomka od początku wiedzieliśmy, że ta cierpliwość będzie wskazana.

Jego agenci finalnie sami się do klubu odezwali?

Jako klub byliśmy w stałym kontakcie z agentem Tomka. Trzymaliśmy rękę na pulsie, czekając na ten właściwy moment. Wierzyliśmy, że on nastąpi

Jak go pan widzi w swojej drużynie?

Tomasz Gielo jest graczem wielopozycyjnym, który zawsze słynął z dobrego rzutu za trzy punkty, dobrze czuje się w szybkim ataku. Mamy sporo wysokich zawodników, więc nie przywiązywałbym wagi do konkretnych pozycji. Najważniejsze jest to, że Tomasz pasuje do stylu, który chcemy grać oraz dysponuje polskim paszportem.

Czy rozważaliście w ogóle wariant z sześcioma obcokrajowcami w składzie, co wiązałoby się z wpłaceniem kwoty 200 tys. złotych do kasy PLK?

Priorytetem było zakontraktowania gracza z polskim paszportem.

Chciałbym poruszyć wątek zawodników, którzy wam odmówili w trakcie sezonu. W pewnym momencie powstała taka narracja, że praktycznie nikt nie chce u was grać, a klub za bardzo też nie wie, jakiego koszykarza szuka na rynku transferowym. Proszę, żeby trener się do tego odniósł.

Dobrze, że w końcu mogę się do tego odnieść, bo ten temat trochę mnie irytował, gdy czytałem kolejne komentarze w internecie. Z pełną świadomością mogę powiedzieć, że było wiele nieprawdziwych plotek. Docierały do mnie informacje, że ktoś nam odmówił, a my tak naprawdę tym graczem… w ogóle nie byliśmy zainteresowani!

Wiemy, że kibice żyją transferami. Mają oczywiście do tego prawo i my – jako klub – nie powinniśmy w to ingerować. W większości przypadków informacje, które czytamy w sieci są nieprawdziwe, ale na szczęście nie wpływają one na naszą sytuację na rynku transferowym. Podkreślić też należy, że w Ostrowie Wielkopolskim wszyscy żyją tym, co się u nas dzieje. To świetna sprawa. Stąd też kibice spekulują, pytają i analizują.

Wiem, że pojawiła się taka narracja, że Stal nie wie, czego chce. Ja bym powiedział inaczej.

Jak?

Stal dokładnie wiedziała, jakiego typu zawodnika chce w swoim zespole, dlatego nie brała pierwszego lepszego, który pojawiał się na rynku transferowym. Należy pamiętać, że do drużyny, która ma aspiracje medalowe, jest dużo trudniej pozyskać gracza, niż do ekipy z dołu tabeli. My szukamy gracza o określonej specyfice, który musi spełnić naszego oczekiwania i dostosować się do stylu, który prezentujemy. Jesteśmy wymagający.

Porozmawiajmy o konkretnych zawodnikach. Tomas Kyzlink. Czy prawdą jest, że złożyliście mu nawet wyższą ofertę pod względem finansowym, ale Czech ostatecznie trafił do Włocławka?

Tak. Złożyliśmy mu ofertę, ale on wybrał grę w Anwilu Włocławek. Nasza propozycja była na bardzo dobrym poziomie, ale myślę, że istotny był fakt, iż trener Frasunkiewicz już w poprzednim sezonie chciał go mieć u siebie. U nas z kolei była podobna historia z Laurynasem Beliauskasem. Też byliśmy nim zainteresowani w przeszłości i zawodnik to teraz docenił.

Myślę, że swoje „trzy grosze” dołożył także Arunas Mikalauskas, który się z nim przyjaźni na co dzień, razem rozpoczynali przygodę z koszykówką w litewskiej Kłajpedzie. W końcu pojawił się ten moment, gdzie nasze drogi się połączyły. Jestem bardzo zadowolony z tego powodu.

Idźmy dalej. Markel Brown.

Też złożyliśmy mu konkretną ofertę. Koszykarz wybrał grę w Basket Napoli u trenera Igora Milicicia, który szukał takiego zawodnika po kontuzji jednego ze swoich graczy. Tutaj nie można było się dziwić, że wybrał grę we Włoszech. W tamtejszej ekstraklasie spędził przecież wiele sezonów.

Jordan Swing.

Rozmawialiśmy, ale nie chciał zgodzić się na nasze warunki.

Robert Johnson.

Było zainteresowanie, ale zawodnik postanowił zakończyć karierę.

Czy w kręgu zainteresowań Stali był także Alex Stein?

Rozważaliśmy zatrudnienie tego zawodnika, ale ostatecznie nie zdecydowaliśmy się mu przedstawić oferty.

Jak pan patrzy na Rodneya Chatmana, zawodnika, który tak naprawdę od początku sezonu jest zwalniany przez środowisko? On dalej z wami jest, ciężko pracuje, stara się i pomaga w niektórych spotkaniach.

Nie należy słuchać tych głosów z zewnątrz. Sytuacja dla niego na pewno nie jest łatwa, ale Rodney zachowuje profesjonalizm, jest na dodatek bardzo cierpliwy.

Jest z nami, trenuje i udowadnia swoją wartość. Pracuje ciężko i chce się rozwijać. To przecież dopiero jego drugi zawodowy sezon. Do tej pory nie wystąpił tylko w jednym spotkaniu. Nie ukrywam, że bardzo cieszymy się z faktu, że mamy takiego gracza do swojej dyspozycji. Bardzo nam pomógł na Pucharze Polski. Wierzę, że będzie dalej dla nas wsparciem.

Jak to jest grać bez Aigarsa Skele?

Bardzo trudno… To jest nasz najlepszy zawodnik do tego grający na najważniejsze pozycji na boisku.

To zawodnik, który – gdyby nie kontuzja – byłby w wyścigu po MVP?

Myślę, że tak. Dla mnie – do momentu kontuzji – to kandydat numer dwa, tuż za Victorem Sandersem z Anwilu Włocławek.

Czyli jego notowania – w pana oczach – stoją wyżej od Andrzeja Mazurczaka?

Bezwzględnie tak. Aigars ma większy wpływ na drużynę. Lepsze statystyki i gra na lepszym poziomie.

W Stali jest tylko jeden Amerykanin, resztę obcokrajowców stanowią ludzie z Europy. Czy to jest zamierzone działanie?

To nie jest zamierzone. Zawsze staramy się dobrać jak najlepszych zawodników, którzy spełniają nasze oczekiwania sportowe i są oczywiście w odpowiednim w przedziale finansowym. Narodowość nie ma tutaj większego znaczenia.

Staracie się grać zespołowo, z dużą liczbą podań. Czy pan nie jest fanem grania „iso”?

Z założenia chcemy grać taką koszykówkę i tak jest budowany ten zespół. Staram się wzorować na drużynach euroligowych, które w większości grają w taki sposób, gdzie kolektyw jest ważniejszy od indywidualności. Cieszy mnie to, że drużyna jest postrzegana w taki sposób. Jednak zdaję sobie sprawę, że nie zawsze da się tak zbudować zespół i trzeba się dostosować do sytuacji i zawodników, których się posiada.

Pan jest aktywny w mediach społecznościowych?

Tak. Przeglądam, jestem aktywny. Żyję koszykówką przez 24 godziny na dobę. To jest czasami mój problem.

Dlaczego?

Żyję tym, ale czasami aż za bardzo. Mam problem ze znalezieniem tego balansu między życiem zawodowym a prywatnym. Uczę się tego cały czas, aby znaleźć ten odpowiedni balans.

superbet logo ZAŁÓŻ KONTO I OGLĄDAJ MECZE PLK ZA DARMO! 📺🤩

18 tylko dla osób pełnoletnich, pamiętaj że hazard uzależnia, graj odpowiedzialnie.