Andrzej Urban: 200 tys. zł za Walkera? To nie była desperacja!

– Zgłoszenie szóstego obcokrajowca do składu? To absolutnie nie był akt desperacji z naszej strony. Wręcz przeciwnie: rotacja była tak wąska, że brak zgłoszenia kolejnego obcokrajowca, którego mieliśmy na miejscu, byłby z naszej strony głupotą – mówi Andrzej Urban, który w kolejnym sezonie dalej będzie prowadził zespół z Ostrowa Wielkopolskiego.

W środę zakończyła się seria Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski ze Śląskiem Wrocław. Kolejna niespodzianka w tegorocznych play-off. Zespół wyżej rozstawiony po rundzie zasadniczej przegrał 2:3 i na ćwierćfinale zakończył swój udział w rozgrywkach. Stal dołączyła tym samym do Anwilu, który we wtorek przegrał z PGE Spójnią. Włocławianie będą na 5. miejscu, a Stal na 6. pozycji na koniec sezonu 2023/2024 w ORLEN Basket Lidze.

Daliśmy z siebie wszystko, ale to okazało się niewystarczające. Jest mi bardzo przykro z powodu kibiców, którzy nas wspierali. Naprawdę żałuję, że nie udało nam się zwyciężyć i awansować do fazy medalowej – mówi Andrzej Urban, trener Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski.

„Stalówka” może mieć pretensje tylko sama do siebie. Na początku czwartej kwarty ostrowianie mieli 13 punktów przewagi. Wtedy do głosu doszedł Śląsk, który zdobył 18 punktów z rzędu i przejął kontrolę nad meczem. W samej końcówce Ojars Silins dwukrotnie przymierzył z dystansu, ale na niewiele to się zdało. Śląsk wygrał 83:81 i awansował do półfinału.

Wrocławianie rozegrali bardzo dobrą serię i zwyciężyli. Choć prawda jest taka, że w ostatnim meczu mieliśmy wszystko w naszych rękach. Prowadziliśmy przed czwartą kwartą dużą liczbą punktów. To jednak kosztowało nas bardzo dużo zdrowia i sił. Rotacja była bardzo wąska i trudno było nam utrzymać taką samą intensywność. Popełniliśmy zbyt dużo błędów po obu stronach parkietu. Chcieliśmy wyegzekwować pewne ruchy, ale nie byliśmy w stanie tego zrobić. Na pewno ja – jako trener – mogłem wymyślić coś innego, by pomóc zawodnikom w najważniejszym momencie. Też tego zabrakło z mojej strony – szczerze przyznaje Andrzej Urban.

Zespół w trakcie sezonu zmagał się z bardzo dużą liczbą kontuzji. Z gry wypadli m.in. Damian Kulig, Arunas Mikalauskas, Aigars Skele, Michał Chyliński czy David Brembly (ci dwaj ostatni w fazie play-off). Trener Urban – mówiąc delikatnie – nie miał łatwego zadania, ale nie chcę tego brać jako wymówkę.

– Nie chcę już szukać wymówek, bo wierzyłem, że na końcu słońce się do nas uśmiechnie i będziemy się cieszyć. Po drodze mieliśmy mnóstwo nieszczęśliwych wypadków. Nigdy wcześniej – będąc w drużynach sportowych – nie spotkałem się z czymś takim. To przekroczyło granicę. To coś nieprawdopodobnego, by tyle rzeczy wydarzyło się w jednym sezonie. To jednak tylko wymówki – zaznacza.

Przed spotkaniami we Wrocławiu klub – przy pomocy lokalnych sponsorów – zakomunikował, że wpłaci do kasy PLK 200 tys. złotych, by móc wpisać sześciu obcokrajowców do protokołu meczowego. Zgłoszenie Davida Walkera wywołało falę komentarzy, zwłaszcza że Amerykanin był bez formy i nie pomógł za bardzo drużynie (łącznie w trzech meczach: 4 pkt, 6 zbiórek, 2 faule i blok).

„Czy to był akt desperacji?” – pytamy trenera Urbana.

To absolutnie nie był akt desperacji z naszej strony. Wręcz przeciwnie: rotacja była tak wąska, że brak zgłoszenia kolejnego obcokrajowca, którego mieliśmy na miejscu, byłby z naszej strony głupotą. Niezgłoszenie tego gracza byłoby naprawdę nierozsądne. Klub dokonał takiej wpłaty przy ogromnej pomocy lokalnym sponsorom, za co należą im się duże słowa uznania – odpowiada.

Klub z Ostrowa Wielkopolskiego w piątek zakomunikował również, że trener Urban będzie prowadził zespół także w sezonie 2024/2025.

Umowa którą zawarłem wcześniej z klubem jest ważna do końca sezonu 2024/25. W tej kwestii nic się nie zmienia. Dziękuję klubowi za zaufanie i możliwość pracy w tym „koszykarskim” mieście – mówi nam Andrzej Urban.