Chcesz postawić na Mistrza Świata?
Użyj darmowych 20 zł od LV BET!

Odbierz
Amerykanie bez medalu! Kanada triumfuje po dogrywce! GENIALNI Brooks i Gilgeous-Alexander!

Amerykanie bez medalu! Kanada triumfuje po dogrywce! GENIALNI Brooks i Gilgeous-Alexander!

Amerykanie bez medalu! Kanada triumfuje po dogrywce! GENIALNI Brooks i Gilgeous-Alexander!
Photo by Ezra Acayan/Getty Images

Na rozgrzewkę takie ćwiczenie umysłowe dla Ciebie – czy potrafisz wymienić 10 zawodników NBA wyraźnie lepszych niż Shai Gilgeous-Alexander?


USA – Kanada – 118:127 [OT]


Mecz o trzecie miejsce na turnieju traktuje się często po macoszemu – zwłaszcza przy tym amerykańskim podejściu do sportu, w którym jest jeden zwycięzca i reszta przegranych. W takim właśnie meczu o brązowy medal znaleźli się jednak Amerykanie, walcząc ze swoimi sąsiadami z północy.

Efekt? Kawał meczycha, jak się kolokwialnie mówi.

Kanadyjczycy okazali się lepsi od reprezentacji USA, jednak dopiero po dogrywce. Do doliczonego czasu doprowadzić musieli pościgiem właśnie reprezentanci USA. Kluczowy rzut trafił Mikal Bridges i był to RZUT! Stanął na linii rzutów wolnych, celowo spudłował, zebrał po sobie piłkę (!), wyszedł za linię za trzy i trafił (!!) na remis. Może mam po prostu krótką pamięć, ale to chyba akcja turnieju:

Rzut na remis Bridgesa to jeden z niewielu elementów, za który można dziś kadrę USA pochwalić. Anthony Edwards zdobył co prawda 24 punkty i kreował sobie pozycje, ale jego plus/minus na poziomie -20 sporo mówi o tym, jak traktowali go Kanadyjczycy po bronionej stronie parkietu. Jalen Brunson znajdował w koźle drogę do środka, ale nie potrafił stamtąd podać na wolne pozycje (tylko 2 asysty). Bobby Portis z Walkerem Kesslerem próbowali walczyć pod koszem, ale musieli uznać wyższość Wielkiego Dwighta Powella (taka fraza ma prawo bytu tylko w upalne wakacje). Jeden Austin Reaves zdawał się na koniec zachowywać przytomność umysłu, ale kilka jego świetnych trafień nie wystarczyło.

Wróćmy do wspomnianego Shai Gilgeous-Alexandra. Gość był – jak to ma od dłuższego czasu w zwyczaju – nie do zatrzymania. Plan na grę był prosty. SGA dostawał raz po raz zasłony na szczycie od partnera z obwodu (czy to Dorta, czy Brooksa), dostawał krycie od teoretycznie słabszego obrońcy i jechał. Kończy czy to pod obręczą, czy z półdystansu, czy oddając piłkę po podwojeniu. Jego łupem padło 31 punktów, 6 zbiórek, 12 asyst. Lider, gwiazda. TOP10 gracz NBA? Nie wiem. Wierzę, że gdzieś tam jest:

Gilgeous-Alexander nie zdobył jednak brązowego medalu sam. Dillon Brooks znów był dziś kapitalny. Nie tylko w obronie. Przede wszystkim trafił 7/8 rzutów za trzy. Takie liczby przy jego nazwisku wyglądają jak anomalia, lub po prostu błąd osoby wpisującej statystyki. To jednak prawda, sam widziałem. Brooks trafiał jak zły. Trafiał tak, że mógłby zagrać Legolasa w ewentualnym remake’u Władcy Pierścieni. Efektem 39 punktów, 4 zbiórki i 5 asyst:

Amerykanie – trzeba uczciwie przyznać – mieli utrudnione zadanie. Z powodu choroby nie zagrał nie tylko Brandon Ingram, ale też Paolo Banchero i Jaren Jackson Jr., czyli zawodnicy rozgrywający zdecydowaną większość minut na pozycji centra w Team USA. Stąd dziś ważna rola Bobby’ego Portisa i Walkera Kesslera. Panowie nie zagrali źle, ale ich talenty w zmianie krycia i wszechstronnej defensywie nie są tak imponujące. Stąd słabe minuty klasycznych kanadyjskich centrów (Zach Edey, krótko grający Olynyk), za to świetny występ mobilnego i szybkiego Dwighta Powella. Suche liczby tego nie mówią – zdobył skromne 4 punkty i 7 zbiórek, ale też 3 asysty i 3 przechwyty. Przede wszystkim wprowadzał mobilność po obu stronach parkietu, kończąc ze wskaźnikiem plus/minus na poziomie +20. Cichy bohater tego meczu:

Pierwszy w historii medal Mistrzostw Świata wędruje więc do Kanady. Zasłużenie. Zebrali świetny skład, pełen przede wszystkim dobrych obrońców, ale też prowadzony przez lidera z topowego światowego poziomu. Warto pamiętać, że zrobili to bez Jamala Murray’a.

Team USA z kolei zalicza drugie z rzędu Mistrzostwa poza podium. To pierwsza taka sytuacja w historii i dopiero piąte mistrzostwa w ogóle, z których Amerykanie wracają bez medali.

Już o 14:40 Wielki Finał. Kogo macie? Niemców, czy Serbów?

Niemcy: Serbia: bukmacher:
2.171.65 GRAJ

(kursy z dnia 10.09.2023)