Aaron Best: Kluby chcą zwycięzców, a nie samolubów
– Co mi po tym, że zdobędę 35 punktów, a przegramy? Kluby nie chcą takich zawodników, którzy patrzą tylko na swój interes. Liczą się zwycięzcy. Ja chcę wygrywać, nawet gdybym miał co mecz zdobywać po 7-9 punktów – mówi Kanadyjczyk Aaron Best, gracz Trefla Sopot.
Karol Wasiek: Czy zdobyte 32 punkty w meczu z PGE Spójnią Stargard to rekord w karierze Aarona Besta?
Aaron Best, koszykarz Trefla Sopot: Tak! Na pewno ten mecz na długo zapadnie w mojej pamięci. Choć – w mojej hierarchii – ważniejsze są dwa inne elementy w kontekście tego występu.
Jakie?
Zwycięstwo po porażce w Słupsku, bardzo nam zależało na powrocie na zwycięską ścieżkę i zbudowaniu pewności siebie przed zbliżającym się turniejem Pucharu Polski w Sosnowcu. Drugi element to kwestia rodzinna. Jestem niezwykle szczęśliwy z faktu, że ten mecz mogła z trybun oglądać moja rodzina.
Jeszcze jedna akcja zapadła mi w pamięć. Podanie na alley-oopa od Benedeka Varadiego. Przed sezonem dużo słyszałem takich opinii, że Aaron Best potrafi fruwać nad koszami.
Benedek świetnie podaje, dużo widzi na boisku. Gra z nim to duża przyjemność. Ja z kolei nie ukrywam, że lubię efektownie kończyć swoje akcje i gdy tylko mam okazję, to chętnie pakuję piłkę do kosza. To daje mi – i kibicom – dużo frajdy.
Jesteś w Sopocie od kilku miesięcy. Jak z perspektywy czasu oceniasz swoją decyzję o przenosinach do Trefla i ORLEN Basket Ligi?
To była dobra decyzja. Czerpię dużo frajdy z pobytu w Sopocie. Rozwijam się koszykarsko, cały czas robię postępy pod okiem trenera Żana Tabaka, który darzy mnie sporym zaufaniem. Czuję to każdego dnia. Nie ukrywam, że moja rodzina też jest bardzo szczęśliwa, a dla mnie jest to niezwykle ważne. A liga jest pod jednym względem wyjątkowa!
Jakim?
Jest bardzo fizyczna. Naprawdę trzeba się mocno napracować, by osiągnąć kolejne zwycięstwo. Nie ma w tej lidze łatwych rywali, którzy znacząco odstają od reszty. To mi się bardzo podoba. Trzeba być na każdy mecz gotowym w 100 procentach pod względem mentalnym, fizycznym i oczywiście taktycznym. ORLEN Basket Liga stoi na dobrym poziomie. Jestem szczęśliwy, że jestem jej częścią.
Czy jest trochę tak, że czekałeś na taki mecz, w którym zdobędziesz dużo punktów i będziesz wiodącą postacią zespołu w ataku?
Szczerze? Nie myślę o tym, ile zdobyłem punktów. W trakcie meczu starałem się czytać obronę rywali i wykorzystywać różne sytuacje, ale co najważniejsze: grać dla drużyny. Nie interesują mnie statystyki indywidualne. Co mi po tym, że zdobędę 35 punktów, a przegramy? Kluby nie chcą takich zawodników, którzy patrzą tylko na swój interes. Liczą się zwycięzcy. Ja chcę wygrywać, nawet gdybym miał co mecz zdobywać po 7-9 punktów. Poza tym w naszej drużynie ważna jest jedna rzecz.
Jaka?
Dysponujemy szerokim, jakościowym i wyrównanym składem i tak naprawdę każdy gracz w danym meczu może wziąć ciężar zdobywania punktów na siebie. To jest nasz ogromny atut. Uważam, że trudno nas zatrzymać. Rywale mają sporo problemów przy scoutingu.
Mówimy dużo o ataku, a czy nie jest trochę tak, że Aaron Best jest głównie graczem defensywnym?
Tak. Duża intensywność w obronie to coś, co na pewno wnoszę do gry. Gra w defensywie mnie nakręca. Lubię kryć najlepszych graczy. Nie boję się kontaktu z rywalami, lubię walczyć o każdy centymetr boiska.
Na koniec pytanie o porażkę w Słupsku. Czy można nazwać ją takim „zimnym prysznicem” przed Pucharem Polski?
Trzeba zacząć od tego, że mecze w Słupsku są bardzo trudne. Kibice w „Gryfii” stworzyli świetną atmosferę, głośno wspierali swoją drużynę. Czarni zagrali dobry mecz, trzeba im oddać, że wysoko zawiesili poprzeczkę. My nie rozgrywaliśmy złego spotkania, ale w najważniejszej części coś zacięło się w naszej grze. Nie byliśmy sobą, nie mogliśmy nic trafić. To była też dobra lekcja, że trzeba grać przez 40 minut, a nie tylko przez 30, jeśli chce się odnieść zwycięstwo. Myślę, że wyciągnęliśmy wnioski i to pokazaliśmy w starciu z PGE Spójnią.
W I rundzie Pucharu Polski zagracie z Kingiem Szczecin. Trafiliście chyba na najtrudniejszego rywala w ćwierćfinale?
Tak, to prawda. King jest bardzo mocny, ale na pewno nie poddamy się. Wiem, że klub broni trofeum sprzed roku, więc zrobimy wszystko, by ponownie cieszyć się ze zwycięstwa.