16) Sacramento Kings – czy znów zapukają do drzwi Playoffs?

16) Sacramento Kings – czy znów zapukają do drzwi Playoffs?

Po ostatnim sezonie w drużynie Sacramento Kings zapanował nie lada optymizm, największy od co najmniej dekady. Zespół ze stolicy Kalifornii nie zagrał co prawda w playoffs, ale byli na najwyższym miejscu po raz pierwszy od ostatniego meczu w postseason w 2006 roku. 9 lokatę w konferencji zachodniej mogą więc potraktować jako dobrą wróżbę przed najbliższymi rozgrywkami. Problemem jednak jest nadal silny zachód, na którym nie łatwo przebić się co roku do pierwszej ósemki.

Bilans 2018-19: 39-43, brak awansu do playoffs

PG: Yogi Ferrell, De’Aaron Fox, Cory Joseph, Tyler Ulis
SG: Bogdan Bogdanovic, Kyle Guy, Buddy Hield, Justin James,
SF: Trevor Ariza, Harrison Barnes, Richaun Holmes, Isaiah Pineiro
PF: Marvin Bagley, Nemanja Bjelica, Wenyen Gabriel, Harry Giles, Tyler Lydon
C:
 Caleb Swanigan, Dewayne Dedmon, Eric Mika

Przyszli: Justin James, Kyle Guy, Vanja Marinkovic, Corey Joseph, Dewayne Dedmon, Richaun Holmes, Tyler Lydon, Trevor Ariza, Harrison Barnes (re-signed)

Odeszli: Willie Cauley-Stein, Troy Williams, Alec Burks, Corey Brewer, Kosta Koufos, BJ Johnson

Drużyna Kings ma ogromną nadzieję, że w tym sezonie ich młodzież będzie kontynuowała swój koszykarski wzrost. Ściślej mówiąc, chcieliby by ten młody trzon przywrócił im playoffy, na które czekają aktualnie najdłużej ze wszystkie bo długie 13 lat. Wszyscy stali się o rok starsi, mądrzejsi i lepsi. Przez pierwszych kilka miesięcy poprzedniego sezonu Kings trzymali się dodatniego bilansu spotkań. Drużyna niespodziewanie trzymała się w ósemce.

Offseason

Kings nie poczynili tego lata zbyt wielu ruchów. Mieli sporo wolnych pieniędzy, ale nie próbowali rzucać się z nimi na rynek wolnych agentów, przynajmniej nie po tych topowych. Zapewne wierzą, że najlepszą receptą na sukces i poprawę w przyszłym sezonie jest rozwój aktualnego składu niż reorganizacja drużyny.

W lato zespół hojnie potraktował Harrisona Barnesa, oferując mu 85 milionów $ za 4 lata. Rok temu bywał 3 lub nawet 4 opcją w zespole, nieco mniej zdobywał punktów i oddawał rzutów. Nie było jednak nikogo, kto byłby gotowy zająć jego miejsce w rotacji. Barnes jest nadal solidnym skrzydłowym, potrafiącym grać po obu stronach parkietu. Rzucał na dobrej skuteczności 45.5% i 40.8% z dystansu. Razem z Foxem i Hieldem, Barnes może pomóc w stworzeniu całkiem dobrze dopasowanego trio. W lineupach small-ball potrafi również grać na pozycji silnego skrzydłowego.

Z kolei zespół nie postarał się by zatrzymać w swoich szykach zdolnego centra Williego Cauley-Steina, który podpisał umowę z Golden State Warriors. Ostatecznie muszą znaleźć kompetentnego big mana, który będzie rywalizował z Dedmonem o minuty.

Wydali pieniądze dodając głównie weteranów, którzy dadzą dużo doświadczenia i będą wspierać młodszych stażem graczy w najbliższym sezonie. Za 25 milionów na 2 lata przyszedł Trevor Ariza, Dewayne Dedmon za 3 lata dostanie 40 milionów a Cory Joseph za 3 lata otrzyma lekko ponad 37 milionów. Są to dość krótkie umowy, bo Kings przewidują już niedługo podpisać przedłużenia kontraktów z Hieldem i Foxem. Pieniądze jednak, za które podpisano tą trójkę nie są zbyt małe. Szczególnie umowy Arizy i Dedmona wydają się co najmniej przepłacone.

Joseph będzie troszkę ograniczony jako shooter w niektórych matchupach, dając więcej minut dla Foxa i Hielda, ale jego wartość w defensywie wzrasta. Fox dzięki jego przyjściu dostanie trochę oddechu, Joseph będzie wspierał zespół z ławki rezerwowych.

Dedmon i Ariza mogą wnieść sporo do defensywy Kings. Możliwe, że w wyjściowej piątce jako center zagra Dedmon i będzie dobrym uzupełnieniem frontcourtu z Bagleyem. Jego backupem będą Giles i Holmes. Nie jest on wystarczająco szybki, ale jest wystarczająco mobilny by być odstraszaczem  pod obręczą i przyzwoitym obrońcą w pomalowanym. Dedmon zagrał ostatnie dwa dość dobre sezony w Atlancie Hawks. Sezon temu rzucał najwięcej w karierze – 10.8 pkt, biegając 25 minut na parkiecie co mecz. U Jastrzębi zaczął także rzucać z dystansu – 38.2% w sezonie 2018-19.

Na pozycję centra przyszedł również za dość niskie pieniądze Richaun Holmes. Już teraz stał się jednym z lepszym podkoszowych, grając jako backup. Każdy zespół potrzebuje solidnego drugiego unitu a Kings zrobili dobrą robotę budując w to lato swoją ławkę. Holmes jest bardzo aktywny pod koszem zarówno ofensywnie jak i defensywnie. Na pewno będzie zmniejszał szanse na ponowienia rzutów, a zasięgiem ramion może także wychwycić większość piłek.

Młodość – za słabi na silny zachód?

To prawda Kings nie osiągnęli w ostatnich rozgrywkach playoffs, ale pokazali, że długofalowo mierzą w przyszłość. Ostatni sezon był dla nich krokiem naprzód, na który fani czekali od lat. Królowie w zeszłym sezonie byli pierwszą drużyną pod względem częstotliwości grania transition game.

Duża zasługa świetnej postawy drużyny leży w młodym trzonie ekipy z Sacramento. Pokazali oni wiele świetnych momentów i nie raz potrafili postraszyć ligowych potentatów. Królował fenomenalnie backourt. De’Aaron Fox i Buddy Hield byli świetnie dopasowani, mieszali w defensywie rywali swoimi zagraniami i pokazywali bardzo dorosłą selekcję rzutową. Poziom ich opanowania momentami był rzadki jak dla kogoś, kto dopiero ledwo skończył 20 lat. To oni jednak przejmowali kontrolę nad grą Kings, mieli ogromny wpływ i wywiązywali się ze swoich zadań. Jest to jeden z najbardziej dynamicznych duetów w całej lidze. Hield zakończył sezon ze skutecznością 42.7% z dystansu, podczas gdy Fox zdobywał średnio 17.3 pkt i 7.3 ast w swoim drugim sezonie. Buddy Hield notował 20.7 pkt na mecz w zeszłym sezonie, trafiając 46% z gry i 43% z dystansu. Jego sporą zaletą jest ruch bez piłką, czym zmusza obronę rywali do jeszcze większej pracy.

Kiedy Kings wytransferowali go jako część wymiany  DeMarcusa Cousinsa, właściciel Vivek Ranadive twierdził, że Hield posiada potencjał Stephena Curry’ego. Mimo, że Buddy nadal nie jest Currym, to jest świetnym ofensywnie utalentowanym zawodnikiem.

W drużynie jeszcze mocniej wyłonił się De’Aaron Fox jako dobrze zapowiadająca się gwiazda nie tylko drużyny, ale i całej ligi. W swoim drugim sezonie ugruntował się na pozycji rozgrywającego drużyny i jako jeden z przyszłych fundamentów organizacji. Fox to człowiek od zadań specjalnych, do którego często w ostatnich sekundach czwartych kwart szła piłka. To prawda, że guard Kings jest również niezwykle szybki w transition game i w grze z kontry. Rozgląda się, kto biegnie razem z nim, posiada doskonały przegląd pola. Jako rookie notował 4.4 asysty na mecz i podwoił prawię tę liczbę w poprzednim sezonie – 7.3  Fox był nominowany do nagrody Most Improved Player, ale ostatecznie w glosowaniu zajął 3 miejsce.

źródło: Youtube/BleacherReport

Pozytywnie o rozgrywającym wypowiedział się podczas przygotowań do mundialu 2019 P.J. Tucker:

„Wszyscy ci młodzi ludzie jak De’Aaron Fox są niesamowici. On jest na lepszej drodze niż myślałem. On jest naprawdę świetny.”

Dużo mówiło się w ubiegłym sezonie o debiutancie, wybranym z numerem 2 draftu Marvinie Bagleyu III. Początkowo walczył z urazami i poza tym trener Joerger cały czas wprowadzał go z ławki rezerwowych, co w college mu się nie zdarzało. Gdy tylko wrócił po urazie kolana, nagle złapał rytm i jeszcze lepszą formę.  Podczas gdy do końca 2018 roku miał tylko czterokrotnie double-double, od czasu swojego powrotu w 14 spotkaniach aż sześciokrotnie osiągał podwójną zdobycz. Uściślając, swoje sześć double-double osiągnął w pierwszych 8 meczach po powrocie.Zaliczył solidne 14.9 pkt na mecz, 7.6 zb na 50.4% skuteczności. na 62 spotkania, tylko 4 razy zagrał w pierwszej piątce. Teraz pod skrzydłami nowego coacha może wyjść w pierwszej piątce już od początku sezonu. Już stał się świetnym strzelcem w pomalowanym i z półdystansu. Jeśli usprawni rzut z dystansu, wniesie do swojego zasięgu rzutowego nowy wymiar. Jego sezon jako rookie był nieoczekiwanie zakończony sukcesem i teraz przed nim są identyczne oczekiwania.

Dzięki wrodzonemu atletyzmowi, sprężynom w nogach, zwinności debiutant Kings znakomicie funkcjonuje jako biegający od kosza do kosza skrzydłowy. Przy szybkim stylu gry Kings jest  idealnym rozwiązaniem w graniu wysokich piłek w błyskawicznych kontrach zespołu. Świetnie ogląda się również jego wachlarz różnego rodzaju akcji: haki, pull-up jumpery, akcje bliżej kosza.

https://www.youtube.com/watch?v=fS6fBYX4V8c&t=2s

źródło: Youtube/FreeDawkins

Solidny w drużynie Bogdan Bogdanovic – król strzelców minionego mundialu. On miał solidne momenty jako sixth man. Kings nadal będą polegać na nim. 26-letni obrońca nadal przyzwyczaja się do NBA, po 2 sezonach spędzonych w lidze. Jego średnie to 12.9 pkt, 3.5 ast, 3.1 zb na 148 rozegranych spotkań.

Trener: Luke Walton

Trener, który obserwował wzrost tych wszystkich młodych graczy został niespodziewanie zastąpiony. Można się zastanawiać co takiego złego popełnił Joerger, że wywołał aż taki brak zaufania do swojej osoby. Jedną z hipotez była dziwna strategia związania z Bagleyem, który wchodził przez większą część sezonu z ławki, co oczywiście nie odpowiadało debiutantowi.

Szybko w ciągu najbliższych dni w klubie został zatrudniony Luke Walton, który ledwo co zdążył się rozstać z Los Angeles Lakers. Z Jeziorowcami nie wszedł do playoffs, mając w składzie samego LeBrona. Walton był chyba najmniej zaburzoną częścią tego eksperymentu w LA.

Draft 2019

Draft nie był dla Kings. 14 pick poszedł do Bostonu jako część wymiany z 2015 roku. Wybrali dopiero z 40 numerem Justina Jamesa, potem zamienili 47 pick na 55 z Nowym Jorkiem wybierając Kyle’a Guya i z ostatnim 60 numerem wybrali Serba Vanję Marinkovicia. Żaden z wybranych w drafcie raczej nie będzie gotowy dać dużego wkładu dla zespołu, może któryś z nich być zadaniowcem.

Mocne strony

Strzeleckie skrzydła to wielka siła Kings. Posiadanie strzelców to zaleta tej drużyny. Fox, Hield i Barnes mają potencjał, by stać się jedną z najbardziej niebezpiecznych strzelecko jednostek w całej lidze. Cała trójka rzuca na 45% lub lepiej z pola i co najmniej 37% lub lepiej z dystansu. Mogą wykreować się sami lub przez kolegów. Druga zaleta to przede wszystkim młodość tego składu. Najlepsza koszykówka dopiero przed nimi. Jednak mogą sprawić niejedną niespodziankę.

Słabe strony

Defensywa była sporym problemem Kings w zeszłym sezonie. Potrzebują ją usprawnić, jeśli naprawdę chcą wejść na wyższy poziom w konferencji zachodniej. Na ich szczęście dużo im w tym mogą pomóc dodani w to lato zawodnicy. Ariza, Dedmon, Joseph i Holmes wszyscy oni są kompetentnymi obrońcami. Oprócz Dedmona reszta może wchodzić z ławki. W pierwszym składzie z dobrej obrony może wykazywać się także Barnes, ale wysiłki muszą włożyć wszyscy starterzy, by zespół poprawnie działał w defensywie.

Sacramento Kings są naładowani młodym talentem i gotowi by zrobić przełom. Jednak czy organizacja już dziś jest gotowa na postseason czy nadchodzące rozgrywki będą kolejnym prawie-dobrym sezonem? Zespół został obudowany wsparciem doświadczonych zawodników. Jeśli Kings nie dostaną się do playoffs w nadchodzącym sezonie nie będzie to absolutną porażką. Powinni ocenić jak dobrzy są ich zawodnicy i jak duży postęp zrobili od zeszłych rozgrywek.

Jeżeli młodzi zawodnicy będą się nadal rozwijać i wpływ wywrą podpisani wolni agenci Kings mogą skończyć sezon z dodatnim bilansem po raz pierwszy od dekady. Jednak nie ma pewności, czy nawet to da im awans do playoffs.