Towns&Gobert cieszą oko, Embiid spowolnił, świetni Blazers – trzy szybkie strzały ze startu NBA

Towns&Gobert cieszą oko, Embiid spowolnił, świetni Blazers – trzy szybkie strzały ze startu NBA

Towns&Gobert cieszą oko, Embiid spowolnił, świetni Blazers – trzy szybkie strzały ze startu NBA
Photo by David Sherman/NBAE via Getty Images

Nie wiem czy też tak macie, ale kiedy po kilku miesiącach przerwy zacznie się sezon NBA, co noc do obejrzenia jest po kilka, a nawet kilkanaście spotkań, wiąże się to ze sporą dawką endorfin. Na fali tej hiperwentylacji koszykówką bardzo łatwo wyciągać przedwczesne, entuzjastyczne wnioski. Bardzo chciałbym tego uniknąć, ale nie mogłem się powtrzymać przed tym, żeby podzielić się kilkoma szybkimi spostrzeżeniami z pierwszych dni rozgrywek.

Uwielbiam oglądać Dwie Wieże, ale nie tylko Władcę Pierścieni

Kiedy tylko pojawiła się informacja o transferze Goberta do Minnesoty Timberwolves, wiedziałem że tak będzie: uwielbiam oglądać go na parkiecie obok Townsa. Za nami dopiero trzy mecze Wolves, w tym dwa wygrane, więc żadnych daleko idących wniosków wyciągnąć się nie da. To tyczy się z resztą całego tego tekstu – to tylko wstępne obserwacje. Te trzy mecze sugerują jednak, że Panowie są w stanie się na boisku dogadać.

Przez łącznie 67 minut rozegranych wspólnie przez Townsa i Goberta, zespół jest lepszy o +5,3 punktu na 100 posiadań. W ataku są dla rywali wyzwaniem. Oczywiście jest tak teraz, w sezonie regularnym, na jego starcie, kiedy nikt przed kolejnym meczem nie zaprząta sobie specjalnie głowy tym, by jakoś mocno przemodelować defensywę pod takich dwu-wieżowych rywali. Trener Chris Finch z kolei stara się wymyślać jakieś zagrywki maksymalizujące ich potencjał:

Pierwsze posiadanie w meczu. Rozgrywający dostaje piłkę w post-up, a dwóch centrów stawia sobie wzajemnie zasłonę na szczycie boiska. Bardzo fajny patent, bo przy rolowaniu do kosza obu podkoszowych, najbliżej do zejścia z pomocą jest obrońca D’Angelo Russella, czyli obrońca zdecydowanie za mały, by pomóc realnie przy centrze. Tu ostatecznie do pomocy zszedł z narożnika Josh Giddey, zostawiając McDanielsa kompletnie bez krycia:

Istnieje też jednak scenariusz, w którym nikt z rogu nie schodzi do pomocy, Townsa podwaja obrońca Goberta, a ten zostaje sam na sam z koszem. Obrony rywali – a przynajmniej teraz, na starcie sezonu – panicznie reagują jednak na nisko ustawiony duet Towns-Gobert. Żeby oddać uczciwość – jak do tej pory była to dwa razy obrona Thunder i raz obrona Jazz, więc próba jest niewielka. Jest jednak obiecująca:

Thunder nawet nie czekają tu na rozwój wydarzeń – od razu podwajają Townsa obrońcą od Goberta, a Goberta przejmuje obrońca ustawionego szeroko Edwardsa. Efekt jest taki, że Gobert ma pod koszem zdecydowanie za niskiego obrońcę, a Edwards ma przed sobą przestrzeń nie przymierzając tafle zamarzniętych jezior Minneapolis:

Jest poniedziałek, więc przed nami cały tydzień rozgrywek. Wraz z poniedziałkiem staruje kolejna kolejka naszej Ligi Typerów NBA. Typując wyniki meczów możesz co tydzień za darmo zgarniać nagrody w formie bonusów u bukmachera. To tylko kilkanaście sekund dziennie, a rywalizacja naprawdę mocna. Sprawdź, czy typujesz lepiej od reszty:

0-3 Sixers, Embiid jest woooolny

Philadelphi 76ers, jedni z kandydatów do walki o czołowe miejsca w konferencji wschodniej, rozpoczęli sezon od bilansu 0-3, przegrywając m. in. ze słabymi, tankującymi San Antonio Spurs. Trener Doc Rivers będzie jednym z wczesnych kandydatów do tzw. 'gorącego krzesła’, to pewnie. Niepokojące jest jednak to, co dzieje się z Joelem Embiidem. Niech nie zwodzi nas 40 punktów rzucone przeciwko nieistniejącej obronie podkoszowej Spurs. JoJo wygląda… Słabo, ociężale. Jest optycznie duży, w negatywnym tego słowa znaczeniu. Człapie z obrony do ataku. Tłumaczy się problemami, jakie napotkał w czasie okresu przygotowawczego, a konkretnie zapaleniem powięzi, które męczyło go w te wakacje:

„Przyjeżdżając na obóz treningowy nie robiłem nic od dwóch miesięcy, to mnie spowolniło. Wciąż staram się ciężko pracować i mam nadzieję, że forma wróci.”

– Joel Embiid

JoJo niestety nie nadąża i przy intensywności, jaką cechuje się sezon NBA, trudno będzie te straty w szybkości i dynamice nadrobić. Na chwilę obecną kiedy Embiid jest na parkiecie, rywale zdobywają o 9,3 punktu na 100 posiadań więcej, niż jak go nie ma. Mówimy o gościu, który rok w rok jest zawodnikiem z jednym z największych wpływów na defensywę samą swoją obecnością. Embiid nie nadąża na nogach, ale nie ma też pewności w grze z piłką. W starciu z Bostonem zatrzymał go kto, Noah Vonleh? No z całym szacunkiem, ale…

„Defensywnie, jesteśmy zbyt wolni, zostajemy z tyłu. Ofensywnie nie możemy znaleźć tempa… Za każdym razem mamy problem, żeby zmieścić się w zegarze [24 sekund – przyp. red.], co nie powinno mieć miejsca.”

– trener Doc Rivers

Diagnoza trenera Riversa jest słuszna. Sixers grają zdecydowanie najwolniejszym w lidze tempem zaledwie 95,5 posiadania na mecz. Dla porównania, najszybsi w lidze Warriors grają 110,3 posiadania na mecz. Zadaniem Riversa jest jednak diagnozować, ale też przede wszystkim znajdować na zdiagnozowany problem receptę.

Blazers i Jazz trzęsą zachodem

Na wschodzie mamy dwa niepokonane zespoły, a są nimi Milwaukee Bucks i Boston Celtics. Pomimo problemów w Bostonu w offseason, można było się spodziewać, że to będzie dobry zespół. Podobnie jak w przypadku Bucks. Na zachodzie też zostały już tylko dwa niepokonane zespoły, ale gdyby ktoś miał obstawiać przed sezonem, nigdy by chyba nie trafił jakie będą to zespoły. Bez porażki uchowali się bowiem Jazz i Blazers.

Co do Blazers, mogliśmy spodziewać się, że będą w tym sezonie nieźli. Po czterech porażkach w czterech meczach preseason nastroje jednak wcale nie były tak dobre. Trener Chauncey Billups wszedł jednak w sezon na poważnie. Przede wszystkim stosuje bardzo wąską rotację. Dla będących bez porażki Bucks i Jazz na parkiet wybiegło już w sumie po 14 zawodników, dla Bostonu 12 zawodników. Billups w Blazers jak do tej pory użył zaledwie 9 graczy. Wie, czego chce i którymi zawodnikami jest w stanie to osiągnąć.

Kluczowe narzędzia w arsenale Billupsa są jednak nieoczywiste. Spójrzmy na statystyki plus/minus w przeliczeniu na 100 posiadań. Damian Lillard? -13,1. Jerami Grant? -13,8. Jusuf Nurkic? -18,4. Idźmy jednak dalej. Justise Winslow, +31,8 (!). Shaedon Sharpe, +25,4. Drew Eubanks i Nassir Little kolejno +9 i +7. Rezerwowe ustawienia Blazers robia robotę, zwłaszcza WInslow.

O roli Winslowa w rotacji Blazers pisałem już trochę w trakcie preseason. Poza tym, że momentami wychodzi on jako nominalny center, jest bardzo wszechstronnym, sprawnym defensywnie skrzydłowym. Minionej nocy przeciwko Lakers, Blazers wykorzystali rzutowe problemy rywali, ustawiając strefę, w której dwóch zawodników z ławki grało na szczycie ustawienia 2-3, zostawiając teoretycznie słabszych obrońców (Lillard, Hart) w rogach boiska, gdzie gdzie pilnują 'strzelców’ Lakers:

Justise Winslow i Shaedon Sharpe robią tu świetną robotę na szczycie. Warto zauważyć, że czekający w środkowej osi boiska Anthony Davis ani przez chwilę nie był nawet blisko, by dostać podanie. Bardzo dobra robota taktyczna. Blazers z resztą nieźle radzą sobie na starcie tego sezonu na płaszczyźnie taktycznej, choćby przytomnie odpowiadając w czwartej kwarcie small-ballem na small-ball Lakers, właśnie z Winslowem robiącym przewagę fizyczną przy deskach.

Z kolei Utah Jazz… No to jest jakaś anomalia. Fakt, że dalej mają w składzie zawodników, którzy przydaliby się nawet zespołom z ambicjami. Trudno było jednak oczekiwać, że ta grupa zadaniowców będzie wyglądać dobrze. A wygląda, przynajmniej jak do tej pory. Ich siłą jest obecnie fakt, że grają bardzo dobrze zbalansowany big-ball. Ich wyjściowe (i najlepsze statystycznie) ustawienia to te, gdzie obok Kelly’ego Olynyka na centrze, biegają Lauri Markkanen i Jarred Vanderbilt – dwóch nominalnych silnych skrzydłowych, każdy z możliwościami na centra. Ich wspólną zaletą jest fakt, że każdy grozi rzutem z dystansu. Nawet Jarred Vanderbilt, który przez 4 ostatnie sezony trafił w sumie 3/21, a w tym sezonie już po trzech meczach trafił 2/3 za trzy.

Tu nawet sytuacja, w której za Vanderbilta wszedł klasyczny center Walker Kessler i Kelly Olynyk jako kozłujący (!) gra z nim akcję w pick’n’rollu:

Chciałbym napisać o tych Jazz coś więcej, ale przyznam się bez bicia – sam do końca nie rozumiem ich fenomenu. Przed nimi dwa mecze z Rockets, więc lada moment możemy mówić o Jazz jako o zespole z bilansem 5-0, może jako o ostatnim niepokonanym zespole w lidze. Wtedy zaczniemy się baczniej przyglądać. Możliwe jednak, że Utah szybko skorygują kurs na pierwotny cel – tankowanie po pierwszy pick.