3) Denver Nuggets – Kandydaci do wygrania zachodu

3) Denver Nuggets – Kandydaci do wygrania zachodu

Denver Nuggets w naszym Power Rankingu wylądowali niespodziewanie wysoko! Jeśli wierzyć naszym kolektywnym przewidywaniom, Nuggets mogą zająć pierwsze miejsce w konferencji zachodniej w 2020 roku, co jeszcze dwa sezony temu wydawałoby się typem niezwykle odważnym. Dlaczego dziś wcale takim nie są? Cóż, w ubiegłym sezonie Denver było o włos od wygrania zachodu, a wyprzedzili ich tylko wciąż jeszcze wielcy Golden State Warriors. Dziś Warriors mają znacznie mniejszy potencjał, ekipy z miejsc 3-5 nie wzmocniły się w sposób spektakularny, a nowe potęgi z Los Angeles jeszcze nie okrzepły, a poza tym w sezonie regularnym zapowiada się, że będą ograniczać minuty gwiazd. W świetle tych wszystkich rzeczy wygląda na to, że od Nuggets można wręcz oczekiwać topu konferencji. Jak jednak będzie w praktyce?

PG: Jamal Murray / Monte Morris / Malik Beasley / PJ Dozier
SG: Gary Harris / Will Barton / Vlatko Cancar
SF: Torrey Craig / Michael Porter Jr. / Juan Hernangomez
PF: Paul Millsap / Jerami Grant / Jarred Vanderbilt
C: Nikola Jokic / Mason Plumlee / Bol Bol

Niedawno w cenie były wielkie trójki, teraz modne w lidze są super duety, a w Nuggets system opiera się na jednej gwieździe. Ofensywa Denver to system Jokiciocentryczny – wokół serbskiego środkowego toczy się cała gra zespołu ze stanu Kolorado i od jego formy zależy tutaj niezwykle wiele. Jeśli więc zespół ma wykonać kolejny krok, to od lidera należałoby wymagać, że również krok w dobrą stronę wykona. Co może poprawić w swojej grze Jokic? To trudne pytanie, bo jego ostatni sezon – czwarty w lidze – był świetny. Średnio 20,1 punktu, 10,8 zbiórki i 7,3 asysty to liczby dla większości koszykarzy w NBA nieosiągalne. Powiedzieć, że mógłby poprawić obronę, to krok nie w tę stronę. Nikola już w poprzednim sezonie pokazał się ze znacznie lepszej strony w defensywie, wysoko i agresywnie wychodząc w obronie pick’n’rolla. Wciąż nie jest świetnym obrońcą, ale lepiej raczej nie będzie – przy jego gabarytach nie ma co się łudzić, że poprawi mobilność i zwinność, a przecież po wakacjach nie pojawił się na obozie odchudzony (wręcz przeciwnie).

Nikola Jokic nie musi poprawiać niczego w samej grze – niech popracuje nad regularnością. Swoje fantastyczne występy przeplatał niestety takimi, w których oddawał po kilka rzutów, ewidentnie unikając brania na siebie odpowiedzialności za wynik. Brak samolubności jest oczywiście fantastyczną cechą lidera, a jego brak ciśnienia na punkty pozwolił urosnąć kilku zawodnikom z tej ekipy, ale czasem trochę tego ciśnienia po prostu potrzeba. Chodzi o tą mentalność przywódcy, tę iskrę którą mają najlepsi koszykarze w lidze, która pozwala im w trudnych momentach wziąć zespół na plecy i donieść go do mety.

Głębia obwodowa

Może i nie ma w Denver super-duetu, ale Nikolę Jokicia otacza cała grupa zawodników, którzy aspirować mogą do statusu gwiazdy. Przede wszystkim Jamal Murray, który w rotacji pełni rolę udawanego rozgrywającego. Jest fantastycznym partnerem dla Jokicia – ich gra na zasłonach wygląda tak, jakby ćwiczyli ją od wczesnego dzieciństwa. Nie jest to jednak klasyczny pick’n’roll – w tym przypadku to Murray jako obwodowy częściej ścina pod kosz, podczas gdy to Jokic szuka rzutu gry ze szczytu boiska, podejmując decyzję o penetracji, rzucie, lub podaniu. Zasłony, koszyczki, obiegnięcie – to cała magia dzieje się w ofensywie Nuggets i z racji na rolę rozgrywającego, jaką pełni w tym przypadku center, zagrywki te są o tyle nietypowe, że nie zawsze czytelne dla defensywy rywali. Czasem dochodzi do takiego ekstremum, w którym to Nikola kozłuje, a Jamal stawia zasłonę. Szaleństwo.

źródło:YouTube/ilias iliadis

Jeśli Nuggets mogą być lepsi niż w zeszłym sezonie, to również za sprawą wracającego do gry Michaela Portera Jr. Wybrany rok temu w drafcie z 14. numerem nie zadebiutował w NBA z powodu kontuzji pleców. Pick pod koniec loterii był z resztą wynikiem właśnie problemów zdrowotnych – przed historią urazów Porter Jr. prognozowany był jako oczywisty numer jeden draftu i przyszła gwiazda. Największym znakiem zapytania jest więc oczywiście zdrowie. W czasie preseason regularnie grywał po kilkanaście, a czasem nawet po 20 minut w meczu, więc można przypuszczać, że na ten moment wszystko jest w porządku. Michael Porter Jr. to wysoki (208 cm) niski skrzydłowy, mający łatwość w zdobywaniu punktów. Teoretycznie – swojego talentu nie zdołał zaprezentować nawet na poziomie NCAA, gdzie z powodu problemów z plecami rozegrał niepełne 3 mecze. Nawet jeśli nie okaże się on wielkim talentem, który zapowiadano w jego osobie, to nie powinien być słabszy niż pewien solidny ligowy poziom, dzięki czemu wkomponuje się idealnie w rotację Nuggets na pozycjach 1-3.

Ta obwodowa rotacja Nuggets ma to do siebie, że jest bardzo równa, głęboka i choć brakuje w niej wielkich postaci, to jest w niej wielu graczy, z których każdy może którejś nocy odpalić. Gary Harris nigdy nie stał się gwiazdą NBA, ale za to stał się bardzo dobrym zadaniowcem na obie strony parkietu. Jeśli w tym sezonie ominą go kłopoty zdrowotne, może jeszcze zaliczyć progres – w swoim szóstym już sezonie w lidze. Koniec końców wciąż ma dopiero 25 lat. Monte Morris i Malik Beasley nigdy nie byli przewidywani do roli czołowych postaci, a przecież pokazują swoją grą, że są bardzo przydatnymi zmiennikami. Zwłaszcza Beasley zaliczył przełomowy sezon, dostając szansę na grę ponad 20 minut w meczu, którą to szansę wykorzystał. Dodając do tego energetyczne iskry ofensywne w postaci Torrey’a Craiga i Willa Bartona, otrzymujemy jedną z najgłębszych rotacji na pozycjach 1-3 w całej ligowej stawce. Nie ma meczu, w którym ktoś z wymienionych nie odpali na ponad 20 punktów.W tym tłoku jeszcze okaże się, że zabraknie minut dla wybranego w drafcie Vlatko Cancara! Byłoby szkoda – w końcu w Denver wybrany w drugiej rundzie Europejczyk to świętość.

źródło:YouTube/SPGHighlights

Rotacja podkoszowa

Rotacja na skrzydłach biegająca wokół Jokicia to fajna sprawa, ale brakuje w tym trochę defensywnego zacięcia. Ono za to bierze się z rotacji podkoszowej. Niskie ustawienie z czterema strzelcami wokół Jokicia brzmi fajnie, ale to samobójstwo w obronie. Stąd właśnie w wyjściowej piątce Paul Millsap, który zabezpiecza deskę, oraz nadaje defensywnej prezencji. Niestety, Millsap za trzy nie rzuca jakoś wybitnie, ale w ataku Nuggets tak na prawdę nie jest to wielkim problemem, kiedy sam Nikola swoją grą rozciąga parkiet tak, że to de facto Paul Millsap może sobie grać w strefie klasycznej dla centra.

Mnie osobiście najbardziej nurtuje jednak zmiennik Millsapa, pozyskany latem Jerami Grant. Jego atletyzm, szybkość i skoczność mogą być niesamowite w połączeniu z błyskotliwymi podaniami od Jokicia. Może uda mu się nadać temu zespołowi nowej dynamiki – to duży plus, jeśli trener poprzez wymianę kilku graczy ma możliwość zmiany tempa gry, zaskakując defensywę rywali. Zupelnie inną jakość wprowadzi Juancho Henrnangomez, który pomimo wzrostu, z podkoszowym stylem grania ma niewiele wspólnego. To uniwersalny ofensywnie skrzydłowy o dużym zasięgu ramion, który z roku na rok lepiej rzuca z dystansu. W minionym sezonie trafiał na skuteczności 36,5% przy 2,6 próby, co w 20 minut średnio spędzanych na parkiecie jest imponującym wynikiem.

No i zapomnieć nie można o niezastąpionym Masonie Plumlee. Najbardziej utalentowany z braci bardzo sprawnie wchodzi w buty Nikoli Jokicia, zajmując się dystrybuowaniem piłki za pomocą podań. Fakt, że nie dysponuje kozłem nawet w połowie tak dobrym jak Jokic, nie przeszkadza mu w notowaniu 3 asyst na mecz, a 5 w przeliczeniu na 36 minut gry. Jego defensywna postawa predysponuje go natomiast do gry u boku Nikoli. Trener Mike Malone ma do dyspozycji niezliczoną ilość różnych ustawień.