Żołnierewicz – nieoczywisty bohater. Miał rozmowę z trenerem

Przemysław Żołnierewicz w dwóch pierwszych spotkaniach oddał zaledwie pięć rzutów z gry, będąc w cieniu innych zawodników. W meczu o wszystko Polak stanął na wysokości zadania, wykorzystując fakt, że trener dał mu piłkę do rąk.
Przemysław Żołnierewicz – jak wyliczył “Puls Basketu” – zanotował najlepszy mecz w historii swoich występów w fazie play-off. Polak zdobył 28 punktów, trafiając 10 z 19 rzutów z gry.
– To wcale nie był mój najlepszy mecz. Wiem, że popełniłem kilka złych i głupich decyzji w trakcie spotkania – mówił po meczu Żołnierewicz.
Polak był bohaterem Kinga, choć mocno nieoczywistym, bo do tej pory był w cieniu innych zawodników obwodowych – m.in. Whiteheada, Novaka czy Woodarda. Aż trudno uwierzyć w to, że w dwóch pierwszych meczach – rozgrywanych w Sopocie – “Żołnierz” oddał… zaledwie pięć rzutów (2/5 z gry, łącznie 7 pkt).
Trener Arkadiusz Miłoszewski w trakcie meczu o wszystko zmienił strategię. W drugiej połowie obdarzył go większym zaufaniem, dając mu piłkę do rąk. To był strzał w dziesiątkę. Polak zrobił z tego użytek, zaskakując swoimi zagraniami sopocką defensywę. Mistrzowie Polski nie byli gotowi na jego agresywne i dynamiczne wjazdy pod kosz.
To była prawdziwa “kopalnia” punktów dla Kinga, który w ten sposób zaczął odrabiać straty, a finalnie zwyciężył po akcji… Żołnierewicza. Ten w samej drugiej połowie zdobył aż… 20 punktów. W ostatniej akcji bez większych problemów ograł Nahiem’a Alleyne’a i zdobył punkty na wprost kosza.
“Czy nie żałuje pan tego, że wcześniej nie dał pan piłki do rąk Przemysława Żołnierewicza, który w tym meczu akcjami 1 vs 1 poderwał drużynę do boju?” – zapytaliśmy trenera Miłoszewskiego na konferencji prasowej.

Okazuje, że zawodnik rozmawiał z trenerem Kinga na temat swojej małej aktywności w ataku.
– Usłyszałem od Przemka pewne słowa. Przyjąłem je. On nie jest na mnie obrażony, że wcześniej nie grał za dużo. Ja wiem, że on potrafi grać w koszykówkę na wysokim poziomie. Ta ostatnia akcja to pokazała. Proszę zobaczyć, że mając dużo większe gwiazdy w zespole, zdecydowałem, że to właśnie Przemek ma kończyć tę akcję. Zagrywka była ustawiona na niego. Świetnie ją wykończył, zostając przy okazji nieoczywistym bohaterem – odpowiedział Arkadiusz Miłoszewski.
Trener Kinga wspomniał przy okazji, że kiedyś – gdy był trenerem kadry U-18 – również postawił na Żołnierewicza w jednym z meczów na turnieju ME. Wtedy Polak wykonał bardzo podobną akcję, która skończyła się punktami.
– Właśnie po meczu z Treflem o tym rozmawialiśmy – przyznał.
– Miałem dużo więcej piłki w rękach i tym samym więcej do powiedzenia. Mogłem rozgrywać sporo pick&rolli. Myślę, że mogłem skorzystać z mojej fizyczności i odpowiedzieć na obronę Trefla. Zdobyłem sporo łatwych punktów po wjazdach. Czuję się dobrze w takiej grze, gdy mogę kończyć akcje na kontakcie z rywalami – podkreślił z kolei Przemysław Żołnierewicz.
– Jeśli mam być szczery, to dużo bardziej denerwuje się, gdy siedzę na ławce rezerwowych. Na boisku nie ma czasu na nerwy, bo bardzo dużo dzieje się. Jedna akcja goni następną. Nie ma czasu na rozmyślanie – dodał po chwili.
Czy Trefl odpowie na wjazdy Żołnierewicza? Czy będzie też mniej faulował? W środę poznamy odpowiedzi na te pytania. Początek transmisji (na emocje.tv) o 19:00.
-
Tak
-
Nie
-
Tak25 głosów
-
Nie29 głosów