Zion Williamson – treningi na 5:00 rano, rekompozycja sylwetki
Minęły już ponad 3 lata od draftu 2019. Od tego czasu wybrany w nim Ja Morant stał się gwiazdą NBA i liderem swojego zespołu, Darius Garland został filarem, wokół którego Cavs budują swój młody, obiecujący zespół, Tyler Herro ekscentrycznym, ale ekscytującym strzelcem, a Jordan Poole mistrzem NBA. Tylko Zion Williamson, najbardziej oczekiwany gracz tego naboru, został daleko w tyle.
Zion wrócił właśnie do Nowego Orleanu z Fort Lauderdale na Florydzie, gdzie przez dwa ostatnie miesiące pracował z trenerem personalnym Jasperem Bibbsem. Nie jest jednak tak, że przygotowania Ziona do sezonu to okres ostatnich dwóch miesięcy. Will Guillory z TheAthletic przeprowadził z Bibbsem rozmowę na temat dyspozycji Williamsona. Tak się składa, że Zion z Bibbsem współpracę rozpoczął już w styczniu, kiedy rehabilitował swoje kontuzjowane kolano w Portland. Przez ostatnie miesiące to Jasper Bibbs był więc odpowiedzialny za to, by Zion wrócił na parkiet zdrowy.
Osobisty trener Ziona Williamsona nie jest osobą przypadkową. Pięć lat spędził w sztabie trenerskim Utah Jazz, a Zion zatrudnił go niejako z polecenia Donovana Mitchella, który nawiązał z Bibbsem przyjacielską relacje. Najdumniejszym wpisem w CV Bibbsa nie jest chyba – tak mi się przynajmniej wydaje – Donovan Mitchell, a Rudy Gobert. To pod okiem Bibbsa mierzący 216 cm długi, niezgrabny center nauczył się poruszać na tyle dynamicznie i skoordynowanie, by stanowić defensywne zagrożenie nie tylko przy samej obręczy, jednocześnie nie doznając żadnej poważnej kontuzji przy wszystkich tych przeciążeniach, na jakie narażone są tak duże osoby.
Osobisty trener Ziona oczywiście chwali swojego podopiecznego, wskazując na jego lepsza niż kiedykolwiek formę, ale też przede wszystkim na zaangażowanie:
„Jest w fantastycznej formie. Był zdeterminowany, by wkładać całe serce w pracę, każdego dnia. Jestem naprawdę dumny z tego, co udało nam się osiągnąć. Jest teraz lepszym atletą, niż kiedykolwiek wcześniej.”
Trudno powiedzieć, na ile prawdziwe są słowa osobistego trenera, a na ile to kurtuazja wobec zatrudniającego go człowieka, ale słowa o zaangażowaniu to ważny sygnał. W ostatnich latach nadwaga i częste urazy Ziona uzupełniane były niepokojącymi doniesieniami o jego braku etyki pracy, który – no cóż – przy tych problemach fizycznych przekreślałby jego szanse na sukces.
„Nikt na takim etapie kariery nie będzie w stanie przemodelować swojej sylwetki, poprawić kontroli ciała i ogólnego atletyzmu bez włożenia niesamowitej ilości pracy. Latem był zaangażowany każdego dnia, wstając na treningi o 5:00 rano, kończąc pracę dopiero treningiem o 19:00. Chodził jak w zegarku. Kluczem było to, żeby kupił sens tego planu treningowego i widział jego efekty.”
Nadwaga to podstawowy problem Ziona, który w połączeniu z dynamiczną naturą jego gry, powodowała problemy ze zdrowiem. Bibbs nie chciał zdradzić obecnej wagi Williamsona, jednak dał do zrozumienia, że zmiana układu sylwetki była w ostatnim czasie priorytetem:
„Kompozycja jego ciała poprawiła się do ekstremalnie dobrego poziomu. Tyle mogę powiedzieć. […] Skupiliśmy się właśnie na kompozycji jego ciała – jego wadze, poziomie tkanki tłuszczowej i tym podobnych. Jednocześnie wciąż staraliśmy się poprawiać jego giętkość, siłę i moc. […] Im więcej nosi na sobie kilogramów, tym większe przeciążenia działają na stawy.”
Zion Williamson przez pierwsze 3 sezony w NBA rozegrał zaledwie 85 spotkań, oznacza to, że opuścił ich aż 141 (jeden sezon był krótszy przez pandemię). Rozegrał więc tylko nieco ponad 37% wszystkich możliwych meczów. Warto przy tym zaznaczyć, że w minionym sezonie Zion teoretycznie był już zdrowy pod koniec i mógł wrócić na ostatnie mecze, jednak klub zadecydował nie ryzykować i dać mu te dodatkowe kilka miesięcy na przygotowanie.
Miejmy nadzieję, że te miesiące spędzone na salach treningowych pod czujnym okiem ekspertów pozwoli Williamsonowi wrócić do gry we względnym zdrowiu. Zaskakująco mocni w zeszłym sezonie Pelicans dużo zyskaliby na powrocie swojej gwiazdy, a my, kibice, dużo zyskalibyśmy na oglądaniu jego gry. Nie wiem, czy pamiętacie jeszcze, jakim kotem był Zion na parkietach NCAA – to się oglądało z wypiekami na twarzy:
Jeśli jego ciało ma wytrzymać, Zion musi schudnąć – to wszyscy doskonale wiemy. Kiedy trafiał do NBA, podawano, że waży on 129 kilogramów. W każdym kolejnym sezonie Pelicans podawali jego wagę wynoszącą właśnie te około 130 kilogramów, jednak liczne zdjęcia zdawały się podważać fakt, że utrzymuje od lat podobną wagę. Pojawiały się doniesienia sugerujące, że jego masa ciała zbliża się po kontuzji do 140 kilogramów. Zdjęcie, jakie dla The Athletic wykonał trener Jasper Bibby, przedstawia Ziona w korzystnej pozie – wygląda na nim tak, jakby rzeczywiście trochę zrzucił, ale nie da się tego jednoznacznie ocenić na podstawie fotografii:
Pelicans na pewno wierzą, że Zion dołoży wszelkich starań, by przygotować się fizycznie, jednak w podpisanym niedawno przedłużeniu kontraktu zabezpieczyli się na wypadek niepowodzenia. Kontrakt Williamsona jest obwarowany szeregiem kruczków, które ograniczają zarobek zawodnika w przypadku, w którym nie rozegra określonej liczby spotkań. Ponadto Cristian Clarke z nola.com dotarł do informacji o tym, że pensja Ziona ulegnie obniżeniu, jeśli jego waga przekroczy 133 kilogramy. Motywacja sportowa mocno poparta jest więc motywacją finansową.