Zion będzie grał na limicie, Harrell może nie wrócić, Oladipo jednak gra

Zion będzie grał na limicie, Harrell może nie wrócić, Oladipo jednak gra

Sport nieco różni się od komputerowych symulacji pokroju NBA 2K – między innymi tym, że nie ma tutaj opcji wyłączenia kontuzji, a zawodnicy, jak to ludzie, nie zawsze mogą dać z siebie 100%. Spójrzmy, kto jakie osłabienia czekają niektóre z zespołów.

Zion Williamson wrócił na czas do kampusu w Orlando, zdążył przejść kwarantannę, badanie nie wykazało obecności koronawirusa w jego organizmie, więc nic nie stało na przeszkodzie, by zagrał on w pierwszym meczu. Cóż, prawie nic – kłopotem było jego nienajlepsze przygotowanie fizyczne, wynikające w dużej mierze z opuszczenia wielu jednostek treningowych, jak również meczów sparingowych. W starciu Pelicans z Jazz otwierającym wznowienie sezonu rozegrał więc tylko 15 minut – podobnie jak we wczorajszym meczu przeciwko Clippers. Jeśli wierzyć doniesieniom wiceprezydenta ds. operacji koszykarskich Davida Griffina, to nie koniec czasowych restrykcji w grze debiutanta:

„Nie skorzystał z żadnych korzyści, jakie płynęły dla zespołu z tych 13 dni [przygotowań, kiedy Ziona nie było w kampusie – przyp. red,.]. Więc trochę to potrwa, zwłaszcza jemu zajmie trochę czasu – wspominał o rytmie meczowym, o płynności – będzie musiał dostać czas, żeby to odnaleźć.”

Fizyczność Ziona jest problemem. W przeciwieństwie do wielu ligowych zawodników, nie wygląda on, jakby zrzucił jakieś kilogramy w czasie przerwy od gry. Jego blisko 130 kilogramów masy w połączeniu z brakiem przygotowania jest zabójczą mieszanką i nie ma co się dziwić, że Pelicans nie ryzykują i nie każą mu się nadwyrężać. Zresztą nawet w tych ograniczonych minutach Williamson nie prezentuje się jakość nadzwyczajnie – w te 15 minut notuje jak do tej pory średnio 10 punktów i 2,5 zbiórki. Według doniesień Chrisa Haynesa z Yahoo, sam zainteresowany był podobno wściekły, że nie dano mu pograć więcej. Z pewnością istnieje pewna presja z góry, by nie trzymać go na ławce. Liga wznowiła rozgrywki z dużej potrzeby utrzymania płynności finansowej, a takie gwiazdy jak Zion zapewniają pieniądze.

źródło:YouTube/Z.Highlights

W przeciwieństwie do Ziona Williamsona, w najbliższym czasie nie zobaczymy – nawet w ograniczonych minutach – Montrezla Harrella. Środkowy Clippers pozostaje poza kampusem i przeżywa żałobę po zmarłej w piątek babci. Przyglądając się publikowanym w jego social mediach wpisom, łatwo zauważyć, że jest to dla Harrella bardzo trudne i osobiste przeżycie. Wspiera go w tej sytuacji trener Doc Rivers, który otwarcie mówi o tym, że nie zamierza w żaden sposób naciskać na zawodnika i dać mu tyle czasu, ile potrzebuje:

„Dostaję ciągle pytania kiedy Trez wróci i moja odpowiedź brzmi wciąż tak samo – wróci, kiedy będzie na to gotowy. Nie jesteś w stanie grać, kiedy nie jesteś mentalnie w dobrej formie, ze względu na emocjonalną część tego… Był bardzo blisko ze swoją babcią. Powiedziałem mu (…), żeby się nie śpieszył i że będziemy czekać z otwartymi ramionami kiedy tylko zdecyduje się tu przyjechać.” 

Aż trzech zawodników Clippers dostało w ostatnim czasie pozwolenie na opuszczenie kampusu z powodów osobistych i nie jest to chyba przypadek. Doc Rivers bardzo otwarcie mówi o tym, jak ważne jest psychiczne zdrowie i mentalna forma koszykarzy, ale nie tylko – także trenerów i członków sztabów. Koniec końców dobrze jest pamiętać, że są rzeczy ważniejsze niż sport.

Trudno nadążyć za tym Victorem Oladipo. Losy tego, czy zagra, zdawały się ważyć do samego końca, choć na podstawie pewnych ($) przesłanek dało się przewidzieć, jak to się skończy. no i wiemy już, że zagrał w pierwszym meczu Pacers po wznowieniu sezonu. W wygranym spotkaniu przeciwko Sixers zdobył 15 punktów i 7 zbiórek, siłą rzeczy ustępując rewelacyjnemu wczoraj TJ Warrenowi (53 punkty). Co ciekawe, nie zderzył się z przesadnym ograniczeniem czasu gry – na parkiecie spędził ponad 30 minut. Jest to o tyle istotne, że głównym powodem początkowo zapowiadanej rezygnacji Oladipo z gry było stosunkowo duże ryzyko odnowienia się kontuzji.

Nie jest jednak tak, że Vic jest już na 100% do dyspozycji trenera. Decyzja o tym, czy zagra on w każdym kolejnym meczu, będzie podejmowana na bieżąco:

„To kwestia dnia. Kto wie, jak moje kolano zareaguje na granie. Chciałbym móc wam powiedzieć, że na dobre jestem już w grze, ale  to znajduję się w trochę innej sytuacji. (…) Nikt nie miał takiej kontuzji w moim wieku. To bardzo rzadkie. W tej chwili próbuję to jakoś ogarnąć. To moje kolano, moja noga, moje ciało i muszę się w nie wsłuchać, jak reaguje – bo każdy reaguje inaczej.”

źródło:YouTube/Z.Highlights