Zgrzyty w Atlancie, czyli John Collins kwestionuje Trae Younga
Atlanta Hawks byli bez wątpienia jednymi z największych wygranych tego offseason. 14 drużynę konferencji wschodniej (27 w całej lidze), wzmocniło kilku uznanych zawodników. Danilo Gallinari, Rajon Rondo, Kris Dunn, ale także nieco szczęśliwie przechwycony Bogdan Bogdanovic. Hawks z miejsca stali się jednymi z największych kandydatów do gry w playoffach.
I początkowo faktycznie wszystko na to wskazywało. Jastrzębie świetnie weszły w sezon, wygrywając pierwsze 3 spotkania, przegrywając następnie z Nets, lecz szybko biorąc rewanż. W pierwszym tygodniu Trae Young wyglądał jak jeden z głównych kandydatów do MVP, a kibice Atlanty mogli z optymizmem patrzeć w przyszłość. Niestety, sezon NBA to nie sprint, a maraton i Hawks szybko złapali zadyszkę.
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego – każda drużyna miewa lepsze i gorsze okresy. W Georgii jednak sytuacja może być bardziej napięta niż nam się wydaje, a przyczyny serii 4 porażek z rzędu sięgają głębiej. Świadczą o tym ostatnie raporty.
Spięcia na linii Young-Collins
Jak bowiem dowiedzieli się dziennikarze The Athletic, na jednej z sesji filmowych w ostatnim tygodniu doszło do spięcia pomiędzy dwójką liderów Atlanty, Trae Youngiem i Johnem Collinsem.
Podkoszowy miał wyrazić swoje głębokie niezadowolenie z tego jak funkcjonuje atak Hawks pod dowództwem Younga. Zdaniem Collinsa, Atlanta powinna lepiej dzielić się piłką, szybciej ustawiać konkretne zagrywki i zminimalizować liczbę rzutów w początkowej fazie akcji. Ponadto skrzydłowy chciałby odgrywać większą rolę w ataku.
To nie pierwszy raz, kiedy Collins ma dokładnie takie pretensje. Skrzydłowy podobne zarzuty kierował do sztabu szkoleniowego już w poprzednim sezonie. Wtedy to Trae Young miał czwarty najwyższy usage rate na poziomie 34%. Czasem oglądając Atlantę można było zauważyć sporo podobieństwa do gry Houston Rockets, gdzie jeden zawodnik kozłuje, a reszta stoi i patrzy, czekając na swoją kolej.
Problem w tym, że w przeciwieństwie do Rakiet, Jastrzębie nie wygrywały przy tym spotkań. Collins, który jako jeden z zaledwie czterech graczy w zeszłym sezonie notował średnie na poziomie 20 pkt i 10 zb na mecz nie jest więc zbyt chętny do takiego grania.
Tym bardziej, że po sezonie będzie zastrzeżonym wolnym agentem i zamierza zgarnąć maksymalny kontrakt. Obserwując z boku popisy Younga ciężko będzie mu otrzymać wyższą ofertę niż 90 milionów dolarów, jakie niedawno odrzucił od władz Atlanty.
Co na to główny oskarżony? Podobno na samej sesji video nie było żadnego odzewu ze strony Younga, lecz po spotkaniu wyraźnie dał on do zrozumienia pozostałym kolegom, że nie podoba mu się opinia Collinsa. Następnie w kolejnym meczu zdobył zaledwie 7 punktów oddając zaledwie 9 rzutów z gry i dokładając do tego 7 strat.
Po meczu przyznał tylko, że nie chciał za bardzo forsować gry:
„Nie chciałem przesadzać. Chciałem za to jak najbardziej zaangażować pozostałych zawodników zespołu. Kiedy tylko pozbywałem się piłki, przeciwnicy bardzo blisko mnie kryli i utrudniali mi jej odzyskanie.”
Trae najwyraźniej zatem postanowił pokazać na parkiecie, co sądzi o zdaniu Collinsa. Szkoda, że stracił na tym cały zespół. Takie zachowania pasują do gniewnych nastolatków, a nie liderów drużyny mającej aspiracje do gry w playoffach. Jasne, Trae ma dopiero 22 lata i dopiero uczy się roli przywódcy. Takie zachowania jednak nie pomagają nikomu. Tym bardziej, że zdaniem dziennikarzy The Athletic, wielu graczy ma wątpliwości co do zdolności przywódczych Younga. Między innymi dlatego też podobno część drużyny zgadza się ze zdaniem Collinsa i chciałoby grać bardziej zespołowo.
Jak dotąd bowiem Atlanta nie tylko gra wolniej niż w zeszłym sezonie (dopiero 14 miejsce w lidze na ten moment), to poziom dominacji Younga na piłce zmalał ledwie zauważalnie (z 34% na 31% i wciąż miejsce w pierwszej 8 ligi). Zważywszy na to, że w Hawks nie brakuje talentu (a jesienią przyszli także weterani), tak duże opieranie się na jednym zawodniku może nie tyle dziwić, co już frustrować, szczególnie samych graczy.
Lloyd Pierce głównym problemem?
To natomiast trzeba zapisać na konto trenera. Jasne, zawsze najłatwiej obarczyć winą trenera, lecz według źródeł Chrisa Kirschnera i Sama Amicka, Pierce ma spore problemy z trafieniem do swoich podopiecznych.
W drużynie jest grono osób, którym nie podobają się decyzje podejmowane w trakcie meczu przez Pierce’a. Ponadto niektóre pomeczowe wypowiedzi Pierce’a w zeszłym sezonie nie przypadły do gustu graczom, którzy poczuli jakby trener obwiniał ich o porażkę w mediach. Nie brak także głosów, że Lloyd nie potrafi odpowiednio wykorzystać potencjału, jakim dysponuje, czego przykładem ma być Bogdan Bogdanovic. Serb jest jak dotąd zaledwie cieniem zawodnika, jakiego znamy z Sacramento.
Co ciekawe dla nas, a jednocześnie bardzo źle wróży dla samego trenera, to także Trae Young nie jest fanem koncepcji Pierce’a. Ich relacje już od dłuższego czasu są raczej chłodne, co w organizacji jest tajemnicą poliszynela. Jeśli head coach nie ma wsparcia największej gwiazdy klubu, kwestią czasu jest odejście tego pierwszego.
A przecież Lloyd Pierce jest w ostatnim roku swojego kontraktu. I choć ostatnie porażki nie sprawiły, że musi bać się o stanowisko, to brak playoffów w tym roku praktycznie na pewno będzie oznaczać koniec jego przygody w Atlancie. Tym bardziej, iż to on sam stwierdził w marcu, że fani Jastrzębi powinni oczekiwać playoffów, czym podobno zaskoczył samego właściciela klubu.
Nie zapominajmy jednak o tym, że Hawks zmagają się z kontuzjami, które wykluczyły kluczowe jesienne wzmocnienia – Rajona Rondo, Krisa Dunna i Danilo Gallinariego. Może, kiedy Jastrzębie wrócą do pełni sił, drużyna zacznie wyglądać całkiem inaczej?
Chwilowy kryzys, czy zapowiedź większych problemów?
Brak lidera w szatni zespołu, nadszarpnięte zaufanie do trenera, tarcia miedzy dwójką najlepszych zawodników i nadchodząca wolna agentura jednego z nich. Dodajmy do tego kilka kontuzji i serię porażek, a atmosfera w szatni okazuje się być daleka od dobrej.
Naturalnie nie można wyciągać pochopnych wniosków. To ciągle ledwie początek sezonu. Seria kilku zwycięstw może całkiem odmienić atmosferę, szczególnie w tak młodej ekipie. Jednakże po świetnym offseason, Jastrzębie w ocenie większości ekspertów miały nieco namieszać na Wschodzie. Oczywiście cały czas tak się może stać, lecz szanse na to, że Hawks będą niewiele lepsi, niż w zeszłym sezonie stają się całkiem realne.
W Atlancie muszą sobie wyjaśnić kilka rzeczy, bo konkurencja o 8 miejsce na Wschodzie w tym roku naprawdę wygląda solidnie.