Zapowiedź Playoffs 2021: Nets vs Celtics
Przed sezonem mało kto mógł spodziewać się, że tak wyglądać będzie pojedynek zespołów z miejsc 2-7. To raczej Boston był traktowany jak potencjalny finalista konferencji, zespół rozstawiony wysoko – Nets byli utalentowaną, ale jednak niewiadomą z wieloma znakami zapytania. Sezon regularny jest jednak długi, a w jego trakcie wiele potrafi się zmienić. Czy rozstawieni niżej Celtics mają jakąkolwiek szansę na sprawienie niespodzianki?
bilans w sezonie: Nets 3-0 Celtics
Mecze Bostonu z Nets odbywały się na bardzo różnych etapach. W grudniu, kiedy Brooklyn grał jeszcze w pełnym składzie, ale przed transferem po Hardena – a więc z Kyrie, Durantem, ale też Allenem, Dinwiddie i LeVertem. Potem w marcu, już po transferze Hardena, ale już bez Allena, bez LeVerta, bez kontuzjowanych Duranta i Dinwiddiego. Na końcu w kwietniu, kiedy Nets grali bez zarówno Hardena jak i Duranta, już z Blakiem Griffinem, ale w niepełnym składzie grali też Celtics – z Evanem Fournier, za to bez Jaylena Browna. Za każdym razem górą był Brooklyn. Nie napawa to optymizmem – patrząc z perspektywy kibica Bostonu.
Wydaje się, że Celtics mogli trafić gorzej. Spośród trzech topowych ekip wschodu, Nets nie mają akurat tego, co sprawiało Bostonowi takie kłopoty w poprzednich latach. Mowa o dużym, silnym, wszechstronnym centrze, pokroju Bama Adebayo czy Joela Embiida, który w playoffowym kontekście dla Celtów był przeszkodą nie do przejścia. Nets w ogóle nie bazują na fizyczności, która mogłaby przysporzyć Bostonowi problemów przy ich naprawdę niskim składzie. To nie przypadek, że w ostatniej fazie sezonu podpisali akurat Jabari Parkera – jak kania dżdżu potrzebowali jakiegoś większego, silniejszego zawodnika na pozycję numer 4. Obecnie – przy kontuzji Jaylena Browna – grać może tam Jayson Tatum, grać może Grant Williams, ale to wszystko nie są duzi zawodnicy. Ktoś z nich będzie jednak musiał bronić w post-up długiego Kevina Duranta. Trener Brad Stevens miałby mniej zmartwień, gdyby mógł to robić Jaylen Brown.
Tymczasem zanosi się na to, że zobaczymy dużo piłek dogrywanych na post up do Kevina Duranta, który będzie pewnie agresywnie podwajany. Ciężko znaleźć inne rozwiązanie. Durant nie wychodzi z podwojeń sprawnie jak Embiid, czy nawet Julius Randle – nie ma pewnego kozła, nie ma precyzyjnego, przecinającego boisko podania, którym mógłby regularnie obsługiwać któregoś z wielu strzelców. Nawet jeśli jednak KD zostanie agresywnie odcięty, wciąż są James Harden i Kyrie Irving, którzy mogą wziąć piłkę i grać swoje – a obrońców nie ma tak wielu. Jest Marcus Smart do krycia Hardena, jest… Semi Ojeleye? W wyjściowym składzie zobaczymy najpewniej Kembę Walkera, który będzie dziurą w obronie.
Ale tu pojawia się twist. Bo patrząc z drugiej strony – ilu Nets mają defensorów na strzelców Celtics? Nie ulega wątpliwości, że Tatuma stać na granie w okolicach 40 punktów w meczu. Evan Fournier – chociaż nie dzieje się to zawsze – może samymi czystymi pozycjami dostarczyć w granicach 25 oczek. Dużo zależeć będzie od Kemby Walkera i można chyba zaryzykować tezę, że on będzie x-factorem tej serii. Bo jeśli okaże się, że będzie w dobrej formie, będzie rzucać w okolicach 30 punktów na mecz, to zaraz może okazać się, że ani jedni, ani drudzy nie mają wystarczającej liczby obrońców na strzelby przeciwnika i zamieni się to w strzelaninę z wykorzystaniem naturalnych missmatchów.
W takiej sytuacji Celtics mogą mieć jedną, wyraźną przewagę. Zaprawionego w playoffowych bojach, defensywnie zorientowanego trenera. Nikt nie ma chyba wątpliwości, że trenera Brada Stevensa stać na wprowadzenie w połowie serii defensywnych usprawnień. Czy stać na to trenera Nasha i jego asystenta D’Antoniego? Ten pierwszy, jako główny szkoleniowiec – z całym szacunkiem do jego zawodniczego dorobku – jest jeszcze zielony i nie mamy pojęcia, na co stać go w serii do 4 zwycięstw. Asystent D’Antoni to z kolei wybitnie ofensywny specjalista. To będzie bardzo ciekawe – czy jeśli to starcie sprowadzi się do regularnej strzelaniny rzutowej, czy trener Nash i ławka Nets w ogóle będzie w stanie z tego wybrnąć. Może się okazać, że to na nich ciążyć będzie presja. A może się okazać, że w ogóle nie, bo przewaga talentu sprawi, że będzie to stosunkowo prosta seria.
Koniec końców obie ekipy mają dość krótkie ławki. Przewagą Nets jest fakt, że mogą sprawniej rotować minutami swoich liderów tak, by zawsze na boisku mieć kogoś z trójki Irving-Harden-Durant. Kiedy Celtics ściągną Tatuma, ich ofensywna siła rażenia z miejsca stanie się mniej imponująca.