Żan Tabak: Trefl Sopot złożył mi ofertę

– Od władz klubu usłyszałem że chcieliby kontynuować ze mną współpracę. Myślę, że teraz nie jest dobry moment na wygłaszanie żadnych deklaracji. Przed serią z Kingiem nie wiem, jaką zobaczę twarz mojego zespołu – mówi Żan Tabak, trener Trefla Sopot.
Karol Wasiek: Dlaczego pan uważa, że nie macie prawa mówić o mistrzostwie Polski, mimo że bronicie tytułu, a w sezonie zasadniczym zajęliście drugie miejsce?
Żan Tabak, trener Trefla Sopot: Uważam, że nie mamy prawa mówić o mistrzostwie Polski, bo nie pokazaliśmy wystarczająco dobrej koszykówki w trakcie rundy zasadniczej. Poziom naszej gry nie był satysfakcjonujący i nie dał mi – jako trenerowi – spokoju przed rozpoczęciem fazy play-off. Mamy za sobą bardzo nieregularną grę w trakcie sezonu zasadniczego, mimo że zajęliśmy drugie miejsce i ponieśliśmy 10 porażek w 30 meczach.
Dlaczego runda zasadnicza w wykonaniu Trefla Sopot przypominała rollercoaster?
Są trzy powody.
W naszej drużynie – w porównaniu do ostatniego sezonu – jest dużo więcej graczy niedoświadczonych na tym poziomie. W minionych rozgrywkach zawodnicy mieli dużo więcej czasu na regularny trening, co przełożyło się na to, że lepiej funkcjonowali i rozumieli nasz system gry, na dodatek sami zrobili duży progres.
Niestety w tym sezonie mieliśmy dużo więcej urazów, które miały wpływ na jakość naszej gry. Brakowało nam ludzi, którzy daliby nam wystarczająco wysoką jakość treningów, co później przełożyłoby się na poziom gry.
Co – jako trener – mógł pan zrobić inaczej, lepiej?
(chwila zastanowienia) Oczywiście mogłem pozyskać graczy bardziej doświadczonych, którzy w teorii daliby nam większą jakość. Ale czy masz pewność, że faktycznie tak by się stało? Idąc w innym kierunku wcale nie jest powiedziane, że nasza gra byłaby na wyższym poziomie. Może byłoby wręcz odwrotnie? To gdybanie. Zostawmy to. To nie czas i miejsce na tego typu dywagacje.
Jak trudno było łączyć grę na dwóch frontach: EuroCup i ORLEN Basket Liga?
Uważam, że sama nasza obecność w EuroCup była ogromnym osiągnięciem. Klub zrobił naprawdę wiele, by ponownie znaleźć się w tych renomowanych rozgrywkach. Także pod względem finansowym, dlatego władzom klubu należą się duże słowa uznania.
Wierzę, że klub będzie się dalej rozwijał pod wieloma względami, a ten pobyt w EuroCup potraktujemy jako cenną lekcją na przyszłość. Mam nadzieję, że nie będzie to jedynie roczny pobyt Trefla z europejskimi pucharami.
Jestem zdania, że gra w EuroCup była także bardzo pomocna dla samych zawodników, którzy zobaczyli, jak wygląda rywalizacja na bardzo wysokim poziomie. Myślę, że to byłaby duża wartość w trakcie play-offowej rywalizacji z zespołem, który nie miał możliwości gry w europejskich pucharach. Sęk w tym, że w ćwierćfinale trafiliśmy na uczestnika Basketball Champions League.
Czy King Szczecin to najtrudniejszy rywal, na jakiego mogliśmy trafić w ćwierćfinale?
Tak. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. To jeden z najbardziej ofensywnie grających zespołów w ORLEN Basket Lidze. Uważam, że King ma olbrzymi potencjał w ataku – sporo utalentowanych zawodników, którzy są w stanie zdobyć wiele punktów w danym meczu i przechylić szalę zwycięstwa na korzyść swojego zespołu. Uważam, że czeka nas bardzo trudna i wymagająca rywalizacja.
Które elementy w rywalizacji z Kingiem będzie decydować o końcowym wyniku?
Punkty z kontrataków, zbiórki w ofensywie i gra 1vs1.
Dlaczego w tym sezonie w grze Trefla nie oglądamy już tylu akcji tyłem do kosza w wykonaniu centrów: Groselle’a i Witlińskiego?
Pamiętaj, że nasz skład mocno się zmienił. Nie mamy takich samych zawodników jak w poprzednim sezonie. Na dodatek w składach innych drużyn w PLK także zaszły spore zmiany. Dostrzegam dużą różnicę w stylu gry poszczególnych ekip. Musieliśmy – jako zespół – dopasować się do tego, dlatego są sytuacje, że np. używamy Marcusa Weathersa na pozycji pięć i gramy small-ballem.

Czy Żan Tabak nie jest fanem formatu play-in? Ostatnio użył pan takiego stwierdzenia, że “zajęcie 1. lub 2. miejsca nie daje żadnej przewagi, lepiej i wygodniej byłoby zająć 3. lub 4. miejsce, bo znalibyśmy konkretnego przeciwnika”.
To nie jest tak. Jestem fanem wszystkiego, co ma logiczne uzasadnienie. Bo jeśli robimy coś, tylko po to, bo inni tak robią, to uważam, że to mija się z celem. Jeśli taka decyzja zapadła tylko i wyłącznie dlatego że to dobrze wygląda lub tak działają w NBA czy w Eurolidze, to moim zdaniem to nie jest to dobra decyzja. Każda liga ma swoją specyfikę i musi podążać swoim torem. Jeśli jednak za tą decyzją idzie coś więcej czego nie wiem – np. kwestie marketingowe – to jestem w stanie to zaakceptować. Pod względem sportowym nie jest to jednak dobra sprawa dla drużyn z samego topu. Anwil, który był zdecydowanie najlepszy w sezonie zasadniczym, pozna swojego rywala w ćwierćfinale na 48 h przed pierwszym meczem. To nie jest komfortowa sytuacja.
Mam wrażenie, gdy obserwuje pana zachowania podczas meczów i na konferencjach prasowych, że jest już pan mocno zmęczony tym sezonem. Czy to dobra obserwacja?
Tak. Mogę powiedzieć, że jestem zmęczony tym długim sezonem, w którym rozegraliśmy mnóstwo spotkań, ale z drugiej strony przed nami play-off i to nie jest moment, by mówić o zmęczeniu z mojej strony czy ze strony zawodników. Cały sezon pracujemy przecież na to, by znaleźć się w play-off i walczyć o jak najwyższe cele.
Czy wie pan, co drużyna pokaże w pierwszym meczu fazy play-off?
Niestety nie mam pojęcia i to powoduje u mnie dużą frustrację. W tym sezonie – porównując do go zeszłego – byliśmy mniej regularni. Nie ukrywam, że rok temu byłem dużo spokojniejszy przed rozpoczęciem fazy play-off. Ale jestem pewien, że damy z siebie wszystko i będziemy grali na 100 procent swoich możliwości.
Czy w fazie play-off zagra Jarosław Zyskowski? Bierze go pan pod uwagę?
Jarosław Zyskowski ma ważny kontrakt i traktuję go tak samo jak innych zawodników w zespole. Ciekawostką jest fakt, że to gracz, którego prowadzę najdłużej w swojej trenerskiej karierze. Wspólnie pracujemy już przez cztery sezony. I on doskonale wie, że każdą decyzję, którą podejmuję, jest poparta aspektami sportowymi. Nie ma drugiego dna. Może być tak, że w którymś ze spotkań zagra 35-40 minut. Każdy scenariusz jest możliwy. Powiem więcej: żaden zawodnik nie ma gwarancji minut i pewnej pozycji w zespole. Wszystko trzeba sobie wypracować na treningach poprzez ciężką pracę.
Pana kontrakt z Treflem Sopot po tym sezonie dobiegnie końca. Czy rozważa pan pozostanie na kolejne rozgrywki?
W trakcie spotkania i rozmowy z prezesem i właścicielem Trefla Sopot usłyszałem, że klub chciałby kontynuować ze mną współpracę. To było bardzo miłe, ale myślę, że teraz nie jest dobry moment na wygłaszanie żadnych deklaracji. Po sezonie usiądziemy i będziemy rozmawiać na temat przyszłości. Mogę zapewnić, że w tym momencie nie mam żadnych innych ofert. Myślę tylko i wyłącznie o zbliżającej się serii z Kingiem Szczecin, która będzie bardzo wymagająca.
-
Tak
-
Nie
-
Tak231 głosów
-
Nie183 głosów