Żan Tabak: Ambicja i głód wyżej od talentu [WYWIAD]

Żan Tabak: Ambicja i głód wyżej od talentu [WYWIAD]

Żan Tabak: Ambicja i głód wyżej od talentu [WYWIAD]
Żan Tabak / foto: Andrzej Romański / PLK

W tym roku odbyłem cztery takie rozmowy, po których wiedziałem, że nie chcę współpracować z tymi graczami. Ambicję, bycie głodnym zwycięstw i rozwijanie swoich umiejętności stawiam wyżej niż talent. Oczywiście w przypadku, gdy nie można obu tych elementów ze sobą połączyć – mówi Żan Tabak, trener Trefla Sopot.

Karol Wasiek: Jak przebiegły wakacje?

Żan Tabak, trener Trefla Sopot, mistrza Polski w sezonie 2023/2024: Były wyjątkowe krótkie. Można mówić o… jednym dniu bez koszykówki. Rozgrywki w minionym sezonie były bardzo długie, chyba najdłuższe w całej Europie. Później byłem w Warszawie na gali, a następnie brałem udział w rozmaitych klinikach koszykarskich. I oczywiście doszedł do tego długi i żmudny proces konstruowania zespołu na kolejny sezon.

Jak przebiegał proces konstruowania składu na sezon 2024/2025?

Był tak samo trudny jak w każdym innym roku. Zrobiliśmy, co w naszej mocy, by skonstruować jak najlepszy skład w ramach naszych możliwości.

W trakcie dwóch ostatnich sezonach bardzo często powtarzał mi pan konkretną sentencję: “drużyny, które grają w europejskich pucharach mają atut w postaci podpisywaniu lepszych i bardziej jakościowych zawodników”. Trefl Sopot zagra teraz w EuroCup. Dlaczego w takim razie mówi pan, że proces konstruowania zespołu był tak samo trudny jak zawsze?

Nie ukrywam, że mocno wierzyłem w to, iż proces konstruowania zespołu będzie znacznie prostszy. Mówiąc krótko: myślałem, że uda nam się szybciej pozyskać graczy, których sobie wcześniej wytypowaliśmy. Tak jednak nie było.

Powiem tak: było mi teraz dużo trudniej zbudować zespół niż miało to miejsce w Zielonej Górze, gdy przez dwa lata konstruowałem skład na ligę VTB. Jeśli mnie zapytasz, dlaczego tak było, to nie będę w stanie udzielić ci odpowiedzi. Nie wiem, naprawdę nie wiem.

Może to kwestia finansów?

Nie sądzę. Nie mam pomysłu, dlaczego ten proces był tak trudny. Jedyna rzecz, który mi przychodzi do głowy to fakt, że podczas pracy w Zielonej Górze nie było przepisu dotyczącego obecności Polaka na parkiecie. Reszta jest ta sama.

Jaki profil zespołu próbował pan zbudować na sezon 2024/2025?

Po zakończeniu ostatniego sezonu wypunktowaliśmy kilka elementów, z którymi mieliśmy największe problemy na boisku. Próbowaliśmy tak zbudować skład, by w tym sezonie tego uniknąć. Boisko zweryfikuje, czy udało nam się to osiągnąć.

Jakie to są elementy? Chodzi tylko o sprawy koszykarskie czy pozaboiskowe także?

Tego ci nie powiem. Niech to zostanie moją tajemnicą. Nie chcę ułatwiać roboty naszym przeciwnikom.

Aż sześciu zawodników pozostało z mistrzowskiego składu. Nowe kontrakty podpisali Best i Van Vliet. Czy tak duża liczba graczy z poprzedniego zestawienia to ogromny atut Trefla Sopot?

Taki układ ma jeden atut, ale ma też jedną wadę.

Po raz pierwszy – w trakcie mojego pobytu w Polsce – mam możliwość pracy z tak dużą liczbą graczy z poprzedniego sezonu. To z pewnością ogromny atut, bo ci zawodnicy doskonale znają mój system i wiedzą, jak się w nim poruszać. A wiem, że dużo ludzi podkreśla, że to jest skomplikowany system, który wymaga czasu, by się do niego dopasować.

Jaka jest w takim razie wada?

Chodzi o kwestię mentalną i podejście do pracy po zdobyciu tytułu. To już jest praca dla mnie – jako trenera – by wydobyć z tych graczy odpowiedni głód i tak ich nastawić, by chcieli wygrywać każdy mecz i kolejne tytuły. Jednak po pierwszych treningach i sparingach widzę, że nie będzie z tym większego problemu. Widzę u tych graczy wielką pasję do pracy i chęć poprawiania swoich mankamentów.

Nie ukrywam, że jeden ruch transferowy mnie mocno zaskoczył. To podpisanie nowego kontraktu z Andym Van Vlietem. Wydawało się, że Belga nie zobaczymy w składzie Trefla na sezon 2024/2025. Czy mógłby pan powiedzieć, dlaczego się na niego zdecydowaliście?

Już wyjaśniam. To będzie także odnosiło się do innych graczy.

Patrzymy na kontrakty zawodników, ich możliwości sportowe i z tą wiedzą idziemy na rynek transferowy. Tam analizujemy różne opcje i patrzymy, czy za tę cenę jesteśmy w stanie otrzymać kogoś lepszego i korzystniejszego dla zespołu. Dlatego zostawiliśmy Van Vlieta, Besta czy Zyskowskiego (klub miał opcję rozwiązania umowy – przy. red.).

To jest biznes. I podkreślam: to dotyczy każdego zawodnika, a także mnie – jako trenera.

Czy skład zespołu jest już zamknięty?

Czemu pytasz, skoro znasz moją odpowiedź? Ona się nigdy nie zmienia.

Czyli powtórzmy: skład zespołu nigdy nie jest zamknięty.

Brawo. To jest moja odpowiedź. Ale z podkreśleniem, że w tym zestawie jestem także ja, moi asystenci i ludzie ze sztabu medyczno-fizjoterapeutycznego.

Na ten moment mamy pięciu obcokrajowców, ale jeśli będziemy mogli sobie pozwolić na pozyskanie kolejnego, to zrobimy to. Wszystko w tej kwestii determinują finanse. Pamiętaj, że mieliśmy już wcześniej kilka podpisanych umów. I to były duże umowy. Trefl Sopot jest klubem profesjonalnym, który rzetelnie wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Władzom klubu zależy na tym, by być solidnym płatnikiem i takie podejście mi bardzo odpowiada.

Jedną z nowych postaci w Treflu Sopot jest Tarik Phillip. Jego transfer odbił się szerokim echem w Polsce. Wiem, że pan nie lubi słów: “lider” czy “gwiazda”, więc zapytam w ten sposób: czego możemy się po nim spodziewać?

To jest gracz z poziomu, na który chcemy – jako klub – awansować. Po to właśnie idziemy do EuroCup. To zawodnik, który ma bardzo cenne doświadczenie. Ale to też koszykarz, który jest głodny kolejnych sukcesów i chce udowodnić swoją jakość.

Czy na rynku transferowym szukaliście w pierwszej kolejności graczy, którzy mieli doświadczenie w EuroCup?

I tak, i nie. Szukaliśmy najlepszych graczy w naszych możliwościach. Bez znaczenia, czy to gracz z NBA, Champions League, czy FIBA Europe Cup. Powiem ci, na co najbardziej zwracałem uwagę podczas rekrutowania nowych zawodników.

Zamieniam się w słuch.

Najważniejsza jest rozmowa z danym zawodnikiem, podczas której muszę ustalić, po co ten gracz przyjeżdża do Polski. Mogę zdradzić, że w tym roku odbyłem cztery takie rozmowy, po których wiedziałem, że nie chcę współpracować z tymi graczami. Nie czułem odpowiedniego feelingu. Chodziło m.in. o kwestie treningowe i podejścia do pracy.

Warto też powiedzieć o jednej ważnej rzeczy. Na rynku transferowym – dobierając nowych graczy – kieruję się konkretną zasadą. Ambicję, bycie głodnym zwycięstw i rozwijanie swoich umiejętności stawiam wyżej niż talent. Oczywiście w przypadku, gdy nie można obu tych elementów ze sobą połączyć. Jeśli mam do wyboru, to wyżej stawiam ambicję i głód. Szukam graczy, którzy chcą podążać za moją filozofią i “umrą” ze mną na boisku, a nie pójdą swoją drogą.

Czy śledził pan ruchy kadrowe innych drużyn w trakcie letniego okna transferowego?

Oczywiście. Jestem zdania, że drużyny ze środka tabeli – z miejsc 5-10 – są znacznie mocniejsze, pozyskując latem bardzo ciekawych i jakościowych zawodników. Uważam, że liga będzie bardziej wyrównana niż w zeszłym sezonie.