jedna noc, 12 meczów… gdzie je obejrzeć?
na żywo, za darmo w SUPERBET! 📺🤩

superbet logo
wchodzę!
Wyniki NBA: Wolves vs Thunder na szczycie zachodu! Jokic vs Giannis, powrót Simmonsa

Wyniki NBA: Wolves vs Thunder na szczycie zachodu! Jokic vs Giannis, powrót Simmonsa

Wyniki NBA: Wolves vs Thunder na szczycie zachodu! Jokic vs Giannis, powrót Simmonsa
Photo by Zach Beeker/NBAE via Getty Images

Anthony Edwards nie gryzie się w język. Po meczu krzyczał głośno: „cheating ass refs!”. Wie, że dostanie za to karę, ale krytykuje po meczu sędziów za to, że nie gwizdali przewinień rywali.

„Dostanę karę, bo sędziowie nie gwizdali nam dzisiaj. Musieliśmy grać pomimo całego uderzania i chwytania rywali. Sam nie wiem jak udało nam się to wygrać. Duże ukłony dla mojej drużyny i trenerów.”

– Anthony Edwards

Shai Gilgeous-Alexander w pojedynkę oddał więcej rzutów wolnych niż wszyscy gracze Timberwolves… A z drugiej strony, sumarycznie Thunder dostali tylko o 7 wolnych więcej na przestrzeni całego meczu.

Anthony Ewdards kontynuuje więc narzekanie na gwizdki dla Shai Gilgeous-Alexandra i chyba próbuje tu stworzyć jakąś rywalizację. Fajnie.

Ciekawe wnioski wysnuł też podczas meczu Lakers z Rockets jeden z komentatorów Jeziorowców, Billy Macdonald:

„Lakers oddali w tym sezonie o 233 rzuty wolne więcej, niż rywale z którymi grali. Zdecydowanie wyprzedzają będących pod tym względem na drugim miejscu Knicks… Co dziwne, Lakers są też na szarym końcu pod względem liczby wejść po obręcz.”

– Billy Macdonald

Lakers rzeczywiście są pod koniec stawki, jeśli chodzi o wjazdy pod kosz, ale kiedy weźmiemy już liczbę rzutów spod samej obręczy, to są oni w logowym TOP3. To wszystko jest więc nieco bardziej skomplikowane. Niemniej jest to ciekawe, że komentator Lakers wpadł na taki trop.


LAC – CLE – 108:118
NYK – CHA – 113:92
PHX – MIA – 118:105
UTA – BKN – 114:147
NOP – BOS – 112:118
MIN – OKC – 107:101
SAC – MEM – 103:94
WAS – SAS – 118:113
MIL – DEN – 107:113
LAL – HOU – 119:135
ORL – DAL – 129:131
PHI – POR – 104:130


Miniona noc sprawiła, że doszło do pewnych przetasowań na szczycie konferencji zachodniej. Wygrana Timberwolves z OKC przesunęła tych pierwszych z powrotem na pierwsze miejsce, a tych drugich zepchnęła aż na trzecie, za Denver Nuggets. TOP3 zachodu dzieli w sumie 1 mecz różnicy, a Clippers depczą im po piętach. Do końca sezonu wiele może się jeszcze wydarzyć, ale dziś wygląda to tak, jakby to te 4 ekipy miały podzielić między sobą miejsca rozstawione w Playoffach. Pytanie w jakiej kolejności.

Mecz dwóch pierwszych (jeszcze wczoraj) ekip zachodu nie zawiodło. Nie mieliśmy żadnego blow-outu, żadnej nudy w ostatnich minutach. W samej czwartej kwarcie prowadzenie zmieniało się aż 11 razy. Ostatnie minuty należały już jednak do Leśnych Wilków. Na 2 minuty przed końcem wyszli oni na 4-punktowe prowadzenie po wsadzie Anthonyego Edwardsa, który – oczywiście – domagał się jeszcze gwizdka:

Thunder nie trafili 5 kolejnych rzutów z gry, podczas gdy trafienie dla Minnesoty dorzucił Jaden McDaniels, a na końcu oglądaliśmy już rzuty wolne. Było to widowisko.

Oprócz rzutów wolnych, których więcej oddali Thunder, to Wolves byli nieco skuteczniejsi na dystansie (48,3% do 40%) i minimalnie lepsi na deskach (45:38 w zbiórkach). Sposobu na Gilgeous-Alexandra nie udało się znaleźć – ten uzbierał 37 punktów, 7 zbiórek i 8 asyst. Zawiodła jednak reszta, na czele z Chetem Holmgrenem (2/9 z gry i 4 punkty przeciwko Gobertowi).

Edwards dostał wsparcia więcej. Karl-Anthony Towns zdobył 21 punktów, 10 zbiórek i 6 asyst, a Gobert (6/6 z gry) 12 punktów i 18 zbiórek. Sam Edwards z kolei zanotował 27 punktów, 4 zbiórki i 4 asysty:


Joel Embiid przestraszył się Nuggets, ale Giannis nie miał żadnych obaw i przyjechał. Nie udało mu się jednak z Kolorado wyjechać ze zwycięstwem. W jednym z ostatnich posiadań Aaron Gordon przytomnie zablokował Damiana Lillarda… A Nikola Jokic przypadkiem zbił piłkę tak, że ta trafiła w będącego już za linią końcową rywala, dając Nuggets posiadanie i w efekcie wygraną:

Giannis zaliczył indywidualnie w sumie udany mecz – zdobył 29 punktów i 12 zbiórek, ale znowu strasznie ociągał się przy rzutach wolnych. Znowu udało mu się nawet przekroczyć limit czasu:

Dostał też solidny plakat od emeryckiego duetu Reggie Jackson & DeAndre Jordan. Może to jednak nie był tak udany wieczór Giannisa? To mógł być moment w którym pomyślał: Że też nie rozbolało mnie przed samym meczem kolano:

Nikola Jokic wyraźnie wygrał pojedynek z jednym ze swoich rywali do nagrody MVP. Choć najlepszym strzelcem zwycięskich Nuggets był Jamal Murray (35 punktów), to Jokic zaliczył obfite triple-double na 25 punktów, 16 zbiórek i 12 asyst:


Dostaliśmy też kolejną odsłonę rywalizacji Dillona Brooksa z LeBronem Jamesem. Rywalizacji trochę jednostronnej – w tym sensie, że LBJ robi wszystko, żeby pokazać, że postać Dillona w ogóle nie znajduje się w orbicie jego zainteresowań. Zupełnie inaczej jest w drugą stronę:

Ten mecz dostarczył całej masy takich obrazków; scen, w których Brooks próbuje pokazać swoją mentalną wyższość nad LeBronem. Tu na przykład obserwuje dwa nietrafione wolne Jamesa i z całych sił próbuje ograć to w stylu „cool”:

Można się z Dillona śmiać, ale koniec końców to on był dziś górą. LeBrona tym razem nie zatrzymał – ten zdobył dobre 23 punkty, 6 zbiórek i 10 asyst przy tylko 1 stracie. Rockets okazali się jednak wyraźnie lepsi od Lakers, a 17 punktów i dobra defensywa Brooksa miały w tym udział. Mógłby tylko nie bić rywali, serio:

Lakers nie byli jednak w stanie nawiązać walki z Rockets, bo zostali fizycznie zdominowani. Zbiórki przegrali aż 35:56, dając rywalom aż 14 piłek ofensywnych (Lakers dla porównania zaledwie 4). Po 12 piłek zebrali Alperen Sengun i Jalen Green, którzy dołożyli po 7 asyst i byli też najlepszymi strzelcami swoich zespołów. Panowie zdobyli kolejno 31 i 34 punkty. Jalen Green znów ma ostatnio lepszy okres – miejmy nadzieję, że tym razem utrzyma formę na dłużej:


Cleveland Cavaliers pozostają nieco w cieniu, a jednak wygrali 9 z ostatnich 10 meczów i coraz pewniejszym krokiem zbliżają się do TOP4 wschodu. Problemem w ich pogoni jest fakt, że miejsce przed nimi zajmują także wygrywający seriami Knicks.

Tym razem Cleveland poradzili sobie z Clippers, przede wszystkim zatrzymując Paula George’a na skuteczności 3/11 z gry. Był to też powrót do gry po dłuższej przerwie Evana Mobley’a. Wchodząc w pierwszej piątce zagrał skromne 20 minut, zdobywając 10 punktów i 9 zbiórek. Allen, Mobley i będący w formie Isaac Okoro? To powinno wnieść już teraz dobrą obronę Cavs na jeszcze wyższy poziom:

Evan Mobley wrócił, ale wciąż nieobecny jest Darius Garland. Donovan Mitchell jednak świetnie sobie radzi w grze na piłce – tym razem zdobył 28 punktów, 4 zbiórki i aż 12 asyst, pomimo kiepskiej skuteczności 2/10 z dystansu:


W starciu drużyn z nazwami o największej temperaturze, górą byli Phoenix Suns. To tylko wygrana ze słabymi ostatnio Heat, ale bardzo krzepiąca- głównie przez dobry wkład ławki rezerwowych. Po 11 punktów zdobyli Josh Okogie i Drew Eubanks (+11!), a najlepszym strzelcem zespołu był nie Durant, nie Booker, ani nawet Beal, a grający z ławki Eric Gordon z dorobkiem 23 oczek:

Forma Heat jest naprawdę alarmująca. Jimmy Butler zdobył 26 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty, ale też plus/minus na poziomie -17. Pierwszy dobry mecz w barwach Heat rozegrał – na pierwszy rzut oka – Terry Rozier, zdobywając 21 punktów. Dodał też jednak najgorszy w zespole plus/minus na poziomie -21. Co się stało z Jaime Jaquezem Jr.? Przez 25 minut z ławki 0/6 z gry, 1 asysta i 2 punkty. Źle to wygląda.


Dużo lepiej sprawy mają się u lidera wschodu, Boston Celtics. Tej nocy zatrzymali Pelicans na skuteczności poniżej 30% za trzy i choć przez większość meczu przegrywali różnicą 10-15 punktów, w czwartej kwarcie odrobili całe straty.

To już kolejny mecz, w którym Celtics są w stanie „wziąć się w garść” w ostatniej odsłonie – czwartą kwartę wygrali tej nocy wynikiem 37:25, kiedy to aż 14 punktów zdobył Jayson Tatum. Lider Bostonu przez cały mecz uzbierał 28 punktów, 10 zbiórek, 8 asyst i 3 przechwyty:


Dallas Mavericks wygrali z Orlando Magic po wyrównanym meczu, który pokazał, jak ważne jest zdrowie Jonathana Isaaca. Gość w końcu wyszedł w pierwszym składzie: Zagrał niespełna 8 minut, oddał w międzyczasie 2 rzuty, zdobył 2 punkty, 0 zbiórek, 0 asyst, 0 przechwytów i 0 bloków…. Oraz najlepszy w zespole plus/minus na poziomie +15! Co za gość, defensywny diamencik:

Naprawdę szkoda, że na tym etapie jest w stanie rozegrać marne 8 minut.

Gdyby Isaac grał więcej, może Luka by się tak nie rozhulał. Słoweniec w sumie zdobył 45 punktów, 9 zbiórek i 15 asyst, co jest kosmiczną linijką, ale po tym, co działo się w zeszłym tygodniu, trochę już… Nie robi wrażenia? To błąd.

Luce pomógł wymiernie Tim Hardaway Jr., zdobywając aż 36 punktów i 8 zbiórek:


Sacramento Kings poradzili sobie z drużyną Memohis Grizzlies, która znajduje się w takim położeniu, że znaczące minuty w ich rotacji grają tacy koszykarze jak – z całym szacunkiem – Jacob Gilyard, czy Matt Hurt. Ten ostatni idealnie oddaje nastroje kibiców Memphis, koszulka z jego nazwiskiem powinna się dobrze sprzedawać.

Domantas Sabonis przeszkolił to zgromadzenie na czele z Jarenem Jacksonem Jr.. Litwin zdobył 20 punktów, aż 26 zbiórek (rekord sezonu) i cenne 5 asyst:


Starcie Spurs z Wizards nie jest najbardziej ekscytującym punktem programu, ale jest przecież Victor Wembanyama, prawda? Jego udziałem padły dziś 22 punkty, 11 zbiórek, 4 asysty i 3 bloki… To jest blok, nie? No bo on po prostu złapał lecącą piłkę, co brzmi bardziej jak przechwyt. Victor wprowadza nowości:

Niestety, po serii dobrych występów, znów słabo wypadł Jeremy Sochan – dziś tylko 1/7 z gry, 2 punkty, 5 zbiórek i asysta. Po kilkanaście punktów dla Wizards zdobywało za to aż 6 graczy i to wystarczyło.


New York Knicks poradzili sobie z Hornets pomimo nieobecności Juliusa Randle’a. W pierwszej piątce wyszedł więc na czwórce Precious Achiuwa, co jest decyzją ciekawą, choć ten oprócz 9 punktów i 5 zbiórek zanotował jednak też plus/minus na poziomie +21, więc brawa dla Thibsa.

Jalen Brunson zdobył dziś 32 punkty i 7 asyst, a w ofensywie wspierał go Donte DiVincenzo, dokładając 28 punktów:

LaMelo Ball dziś nie zagrał z powodu kontuzji kostki, ale bardzo rozbawił go fakt, że kibice w jego własnej hali skandowali „Lets Go Knicks!”:


Bardzo pozytywny akcent minionej nocy: Do gry po długiej przerwie wrócił Ben Simmons i zaprezentował się naprawdę godnie. Przez 18 minut z ławki trafił 5/5 z gry, zdobywając 10 punktów, 8 zbiórek, 11 asyst i najlepsze w drużynie plus/minus na poziomie aż +27. Nets niespodziewanie wygrali z Jazz:


Na koniec Sixers bez Embiida, Maxey’a, Meltona i Covingtona przegrywają wysoko z Blazers. Dobry mecz zaliczył Scoot Henderson – zapisał na swoje konto 22 punkty i 4 asysty z ławki: