Wyniki NBA: Wielki game-winner Doncicia! 2-0 Mavs, Luka nie do zatrzymania!
CO ZA NOC! Co za mecz, co za comeback, co za game-winner! Dallas Mavericks już w drugiej kwarcie przegrywali różnicą niemal 20 punktów. Byli w stanie nie tylko sukcesywnie odrobić straty, ale też w ostatnich sekundach przechylić szalę na swoją korzyść. Wielki Luka Doncic z Wielkim Trafieniem dającym zwycięstwo:
„Zmieniliśmy krycie w pick’n’rollu i skończyło się izolacją Doncicia na mnie, trafił wielki rzut. Zawiodłem swoją drużynę w tej ostatniej akcji. Wierzyli we mnie, że go zatrzymam. A on trafił trójkę, a więc coś, co robi bardzo dobrze. Więc zdecydowanie biorę na siebie odpowiedzialność, muszę zagrać lepiej w takiej sytuacji.”
– Rudy Gobert
Luka Doncic – jeszcze na gorąco – był mniej dyplomatyczny w stosunku do Rudy’ego Goberta:
„YAEH, GO HOME BITCH”
DAL – MIN – 109:108 (2-0)
Ostatnie półtorej minuty meczu było dla Minnesoty Timberwolves dramatem. Na 90 sekund przed końcem prowadzili 108:103 po rzutach wolnych Edwardsa i była to pozycja dosyć wygodna, żeby rozegrać spokojną końcówkę i dowieźć wynik do końca. Było jednak inaczej.
W kolejnej akcji Kyrie Irving trafił trójkę na 106:108, Jaden McDaniels stracił piłkę, po pudle Doncicia w kolejnej akcji znów piłkę zgubił Atnhony Edwards, po czym nastąpił widziany wyżej kapitalny game-winner Luki. Równo z syreną tróję na zwycięstwo oddawał jeszcze Naz Reid, ale nie trafił:
Dlaczego rzut na zwycięstwo oddawał akurat Naz Reid? Cóż, trzeba przyznać, że był w gazie. Zdobył w tym meczu 23 punkty z ławki, trafiając aż 7/9 za trzy – cóż, 7/8 do tego wymuszonego rzutu równo z syreną. Trener Finch zaufał mu do tego stopnia, że Karl-Anthony Towns przesiedział na ławce ostatnie niemal 9 minut meczu, żeby grać miał Reid:
„Jestem za wygrywaniem, cokolwiek by to dla mnie oznaczało. Naz Reid był w gazie. To decyzja trenera, ja zawsze wspieram nasz sztab trenerski. Nie kwestionuję ich decyzji w żadnym stopniu.”
– Kalr-Anthony Towns
Towns musiał podejść do takiej decyzji z pokorą. W końcu sam trafił przez 25 minut tylko 4/16 z gry, znów popisując się nieskutecznością – to już drugi mecz z rzędu.
Być może zapowiedzią niesubordynacji w końcówce była już pierwsza akcja meczu, w której Mike Conley zmuszony był zużyć timeut, bo… Nikt z kolegów nie podszedł do wprowadzenia piłki:
Wolves mieli dziś znów te same problemy. Anthony Edwards zagrał nieco lepiej, zdobył 21 punktów i 7 asyst, ale wciąż trafił tylko 5/17 z gry (29%). Towns też był nieskuteczny, a w rolę trafiającego w ostatnim meczu McDanielsa (dziś 1/6) wcielił się Naz Reid.
Mavs znów poradzili sobie na deskach, znów świetny z ławki był Dereck Lively (6/6 z gry, 14 punktów i 7 zbiórek), ale tym razem dobrze zagrał także Daniel Gafford, autor 16 punktów, 5 zbiórek i aż 5 bloków w 20 minut gry:
Timberwolves znów mogli wyrwać ten mecz. Znów mocno ograniczyli wszystkich strzelców i zatrzymali kolegów Doncicia i Irvinga. Wolves łatwo dostawali się na linię (aż 32 rzuty wolne) i nieźle rzucali za trzy (prawie 39%). To wszystko nie wystarczyło. Trzeba zatrzymać jakoś Lukę.
Luka Doncic znów zagrał wielki mecz. Oprócz game-winnera, zdobył łącznie 32 punkty, 10 zbiórek i 13 asyst i wygląda tak, jakby miał chrapkę na to mistrzostwo NBA: