Wyniki NBA: Solidny Sochan, Porzingis bohaterem, noc świetnych highlightów!
Wczoraj można było pomyśleć sobie, że wróciła NBA. To nie prawda – DZIŚ wróciła NBA. Ta, która jest w stanie jednej nocy zasypać nas meczami w liczbie 12, które to sumarycznie trwają prawie 10 godzin, jeśli wyciąć wszystkie przerwy w grze. Jednej nocy. Kocham NBA tak bardzo, jak wysoko skacze Mark Williams. Serio, co to w ogóle jest za blok?!
HOU – ORL – 86:116
BOS – NYK – 108:104
WAS – IND – 120:143
ATL – CHA – 110:116
MIN – TOR – 94:97
DET – MIA – 102:103
CLE – BKN – 114:113
NOP – MEM – 111:104
OKC – CHI – 124:104
SAC – UTA – 130:114
DAL – SAS – 126:119
POR – LAC – 111:123
Każdy z tych 12 meczów mogłeś obejrzeć na żywo, za darmo. Nie wiesz jak? Tu się dowiesz:
Nie traćmy czasu i przejdźmy od razu do naszego rodzynka w NBA, Jeremy’ego Sochana. Kto lubi rodzynki niech da znać – ja nie przepadam, ale zwrot „rodzynek” w kontekście jedynego przedstawiciela zawsze mnie rozbawia.
Jeremy Sochan rozegrał bardzo solidne 28 minut jako rozgrywający San Antonio Spurs. Zdobył 13 punktów, 8 zbiórek (3 w ataku!), 5 asyst, przechwyt i zanotował 3 straty. Nie bał się odpowiedzialności, szukał gry, oddał aż 12 rzutów. Trafił co prawda tylko 4, ale za to zaliczył świetną skuteczność z dystansu 2/4. Przede wszystkim dał mnóstwo energii:
Victor Wembanyama miał plan zaliczyć udany debiut w sezonie regularnym, ale na drodze stanęły mu faule. Przez nie spędził na boisku tylko 23 minuty, schodząc na ławkę, by uniknąć wyrzucenia z parkietu. Szkoda, ale niestety tak objawiają się jego instynkty i reakcje nie nadążające jeszcze trochę za długimi rękoma. One pomagają często nadrobić błąd, ale czasem jest po prostu spóźniona reakcja i faul. Tu jest dużo pola do rozwoju.
Wemby w ograniczonym czasie gry trafił 6/9 z gry (w tym 3/5 za trzy!), zdobył 15 punktów, 5 zbiórek, 2 asysty, 2 przechwyty i blok. Niby rozczarowujący, a jednak przecież wciąż dobry występ:
Spurs nie mogli niestety wygrać, bo po drugiej stronie kapitalny mecz rozegrał Luka Doncic, któremu zależy chyba, żeby ten sezon Mavs okazał się lepszy. W przeciągu 34 minut Luka trafił 13/25 rzutów z gry, zdobywając 33 punkty, 13 zbiórek i 10 asyst. Naprawdę trudno winić za to Sochana, który w obronie na Luce robił co mógł:
Derrick Airplane Lively:
Mieliśmy tej nocy sporo indywidualnych popisów, dobrych występów, ale też nieco emocji. Na samym finiszu rozstrzygnęło się starcie Cavaliers z Nets – o wyniku zadecydowała akcja Donovana Mitchella w samej końcówce:
Donovan Mitchell wywiązał się z roli lidera, zdobywając 27 punktów, 5 zbiórek, 6 asyst i aż 4 przechwyty. Jego największym wsparciem okazał się zawodnik, którego klub pozyskał dopiero w minione wakacje. Max Strus to brakujący element pierwszej piątki Cavs, gracz który w końcu zapewnia spacing dla rolującego pod kosz Evana Mobley’a. Spacing ekstremalny – Strus trafił 7/13 rzutów za trzy, zdobywając 27 punktów, 12 zbiórek (!) i 2 asysty:
Trochę emocji mieliśmy też w Nowym Jorku, gdzie Boston Celtics dopiero w ostatniej minucie wyrwali zwycięstwo od Knicks. Najważniejszym trafieniem okazało się to Kristapsa Porzingisa na minutę przed końcem. Trójka wyprowadziła Celtics na prowadzenie, którego już nie oddali:
Porzingis w swoim debiucie jako Celt okazał się bohaterem. Może i Jayson Tatum zdobył najwięcej punktów w zespole (34), ale to Porzingis był autorem aż 12 z 26 punktów zdobytych przez Boston w kluczowej, czwartej kwarcie. W sumie Łotysz uzbierał 30 punktów, 8 zbiórek i 4 bloki:
Jrue Holiday zadebiutował jako rzucający obrońca, skupiony raczej na zadaniach defensywnych. Zdobył tylko 9 punktów, ale zanotował też aż 3 bloki. Moze brak Smarta nie musi aż tak boleć?:
Jest początek sezonu, a więc Zion Williamson (jeszcze?) jest w grze. O jak dobrze, że Zion Williamson jest w grze. New Orleans Pelicans wyglądali świetnie na tle osłabionych Grizzlies i w drugiej połowie kontrolowali już wynik spotkania. Pelicans wyglądali świetnie, a Zion najświetniej. Swoje 23 punkty, 7 zbiórek i 3 asysty uświetnił dwoma wsadami, które będziemy oglądać w podsumowaniach na koniec sezonu. W dwóch kolejnych posiadaniach, jeden po drugim:
Moc, którą musi wygenerować, żeby wyrzucić tak wysoko w powietrze swoje ciężkie biodra, mogłaby zapewnić Polsce niezależność energetyczną na lata. Dajmy mu obywatelstwo, w Zgorzelcu jest i klub koszykówki i elektrownia.
Pelicans nie wygraliby, gdyby oprócz Ziona dobrze nie zagrał też CJ McCollum, który trafił 6/11 za trzy, zdobywając 24 punkty i 6 asyst:
Skoro była już mowa o zdrowych graczach, to pierwszy mecz sezonu Clippers uświetnił występ duetu Kawhi Leonard & Paul George. Panowie zagrali jak na liderów przystało – zanotowali kolejno 23 punkty, 5 zbiórek i 6 asyst, oraz 27 punktów, 6 asyst i 3 przechwyty:
jeszcze bardziej niż ich (jeszcze?) zdrowa, wspólna gra, cieszy dobra dyspozycja Russella Westbrooka. Trafił on bardzo skuteczne 5/8 z gry, nie szukając niepotrzebnych, oddawanych na siłę rzutów. W sumie uzbierał 11 punktów, 5 zbiórek i 13 asyst, notując najlepszy w drużynie plus/minus na poziomie +30. Dobrze widzieć, jak łączy atletyzm z mądrą, efektywną grą:
W meczu młodych, aspirujących zespołów, Orlando Magic absolutnie przejechało się po Houston Rockets. Jalen Green trafił 2/10 z gry, Fred VanVleet trafił tylko 5 rzutów, a miał być liderem. Po stronie Magic najciekawsza była rotacja na obwodzie. Nieoczekiwanie w pierwszej piątce obok Jalena Suggsa wyszedł Markelle Fultz. Cole Anthony uznał, że to zły pomysł i z ławki zdobył najwięcej w zespole 20 punktów, 8 zbiórek i 2 asysty:
Dziś jeszcze wszyscy zdrowi – także Jonathan Isaac. Z ławki przez 14 minut uzbierał 11 punktów, 4 zbiórki i blok. Wielka szkoda, że do tej pory kontuzje zabrały mu tyle czasu:
Oklahoma City Thunder wysoko ograli Chicago Bulls, ale debiut w sezonie regularnym nie był łatwy dla Cheta Holmgrena. O miłe powitanie zadbał Andre Drummond:
Chet nie wypadł źle – przez 25 minut zdobył 11 punktów, 4 zbiórki i 3 asysty. Nie to, że był nieskuteczny – oddał po prostu tylko 7 rzutów, zostawiając odpowiedzialność ofensywną na kolegach. Głównie na Shai Gilgeous-Alexandrze, który zdobył 31 punktów, 5 zbiórek i 10 asyst:
Indiana Pacers przejechali się po Washington Wizards. 25 punktów Kuzmy i 18 punktów Poole’a to jednak za mało. Zwłaszcza, że bardzo dobrze wypadł po stronie Pacers ich nowy nabytek, Bruce Brown. Świeżo upieczony mistrz NBA wyszedł jako nominalny rzucający obrońca, sprawiając, że skład Pacers był naprawdę duży na każdej z pozycji. Trafił bardzo efektywne 8/11 z gry, zdobywając najlepsze w zespole 24 punkty. Równie dobrze wypadł Tyrese Haliburton, notując 20 punktów i 11 asyst:
Bardzo wyrównane starcie rozegrali pomiędzy sobą Toronto Raptors i Minnesota Timberwolves. Przez większość meczu przewaga żadnej ze stron nie przekraczała 5 oczek. Ostatecznie to Raptors wzięli zwycięstwo po świetnym debiucie Dennisa Schroedera. Mistrz Świata z reprezentacją Niemiec zdobył 22 punkty i 7 asyst:
Sacramento Kings w starciu z Utah Jazz dość szybko wyszli na kilkunastopunktowe prowadzenie, które z czasem tylko powiększali, nie pozostawiając w meczu żadnych emocji. No, może poza tymi, które musiał przeżyć w tej akcji biedny Kris Dunn:
Charlotte Hornets okazali się lepsi od Atlanty Hawks. Nie pomógł trafiający 1/9 za trzy Trae Young, ale też reszta zespołu. Hawks w sumie trafili 17,2% trójek. Auć. Tymczasem niezwykle solidny mecz rozegrał PJ Washington, trafiając 12/18 z gry, w tym 11/12 za dwa punkty – w sumie uzbierał 25 oczek:
Miami Heat przez ostatnie 3 minuty prawie wypuścili kilkupunkotową przewagę, jaką wypracowali wcześniej. Ostatecznie dowieźli jednak zwycięstwo, a duża w tym zasługa Bama Adebayo i jego 22 punktów, 8 zbiórek, 3 asyst oraz 2 bloków: