Wyniki NBA: Sochan wygrywa mecz z Suns! Wielki comeback Hawks z Celtics, kryzys Clippers
To miłe, kiedy można zacząć relację z nocy, w trakcie której było aż 11 meczów (w tym naprawdę kilka dobrych!), od Jeremiego Sochana – bo jest powód. San Antonio Spurs, grający bez kontuzjowanego Victora Wembanyamy (kostka), ograli nieoczekiwanie Phoenix Suns, a rzut na zwycięstwo trafił właśnie nasz rodak:
CHA – CLE – 92:115
BKN – TOR – 96:88
DET – NYK – 99:124
BOS – ATL – 118:120
PHX – SAS – 102:104
POR – HOU – 92:110
WAS – CHI – 107:105
DAL – UTA – 115:105
MEM – DEN – 103:128
PHI – SAC – 96:108
IND – LAC – 133:116
Na trybunach pojawili się ultrasi Jeremiego z transparentem: Przelecieliśmy 6340 mil z Polski, żeby zobaczyć Jermiego Sochana”.
„Zrobiło mi to dzień, to wiele dla mnie znaczy. Naprawdę doceniam to, że mam fanów na całym świecie i w mojej ojczyźnie.”
– Jeremy Sochan
Game winner, którym okazał się finalnie trafiony na 30 sekund przed końcem rzut za trzy, był już siódmym oddanym przez Jeremiego rzutem z dystansu w tym meczu. Spudłował wszystkie 6 poprzednich. To jest pewność siebie, bardzo potrzebna na tym poziomie rywalizacji.
Pewność, która pozwoliła Jeremiemu przejąć ten mecz. Nie tylko bowiem trafił on kluczowy rzut – na przestrzeni całego meczu był najlepszym zawodnikiem Spurs. Począwszy od defensywy, gdzie krył Kevina Duranta, którego w czwartej kwarcie zatrzymał na skuteczności 2/6 z gry. Sochan we wspomnianej 4. kwarcie trafił z kolei 4/5 na 11 punktów i to dzięki niemu Spurs wgrali ten kluczowy fragment meczu.
W całym spotkaniu Jeremy Sochan zapisał na swoje konto 26 punktów, 18 zbiórek, asystę, przechwyt i blok:
Do sporej niespodzianki doszło w meczu Hawks z Celtics. Niespodzianka jest tym większa, jeśli wyłączyłeś mecz pod koniec drugiej kwarty. Jeszcze przed zmianą połów Boston prowadził bowiem różnicą – uwaga – 30 punktów.
Jak więc to się stało, że highlightem meczu jest trafiany na kilka sekund przed końcem rzut De’Andre Huntera, który pieczętuje wygraną Hawks?
Boston Celtics wszedł w mecz jak do siebie. Wszedł tak, jak wchodzi się po ciężkim dniu pracy do domu – na automacie, bez formalności, z butami prosto na kanapę. To była już kolejna w tym sezonie pierwsza połowa Bostonu (twitter podpowiada, że 17.), w której zdobyli przynajmniej 70 punktów. Wszystko działało jak trzeba:
Po zmianie stron nastąpiły duże zmiany. Rozprężenie? Brak motywacji po tak wysoko wygranej pierwszej połowie? Bardzo dobre podejście Hawks? Pewnie wszystko po trochu. Boston trafił w drugiej połowie 1/15 z dystansu. Problematyczne, prawda? No to połączmy to z faktem, że Hawks w drugiej połowie trafili 11/19, 57,9%.
Wszystko to nie tylko bez Trae Younga, ale też bez Onyeki Okongwu i przede wszystkim bez świetnego w ostatnim czasie Jalena Johnsona. Dejounte Murray zdobył 19 punktów, ale też aż 15 asyst przy tylko 1 stracie. Clint Capela do 14 punktów dodał 12 zbiórek, zatrzymując Porzingisa na zaledwie 5. Bogdanovic i Hunter trafili po 4 trójki na kolejno 22 i 24 punkty. Dobra, zespołowa koszykówka i naprawdę imponujące osiągnięcie. Przegrywać do połowy prawie trzydziestoma, ale wyjść po przerwie w takiej dyspozycji? Brawo:
Sacramento Kings, walczące o każde kolejne zwycięstwo, żeby utrzymać się w ciasnej tabeli zachodu, trafili na dość łaskawego na papierze rywala: Sixers bez Embiida. Ci Sixers są jednak dość niepozornie groźni. Nie wygrywali ostatnio dużo, ale grali z takimi markami jak Bucks, Lakers, czy Celtics. Na boisku jednak, w teście oka, bez Embiida zaczynają prezentować się naprawdę solidnie. Nie idzie za tym wiele zwycięstw, ale nie pomaga terminarz.
Dziś Sixers chcieli tego zwycięstwa, zwłaszcza chciał go Tyrese Maxey. Źle jednak rozłożył siły. Ze swoich 29 punktów aż 21 (!) zdobył w pierwszej kwarcie (!!), trafiając 7/11 z gry. Maxey zdobył 21 z 25 punktów swojej ekipy. Sixers niestety przegrali tę kwartę 25:31:
Kings przez cały mecz utrzymywali swoje prowadzenie, chociaż mecz był twardy – nie obyło się bez urazów:
Domantas Sabonis zanotował swoje 54. z rzędu triple-double, zdobywając skromne 11 punktów, ale też 13 zbiórek i 10 asyst:
Do gry wrócił Russell Westbrook. Zaprezentował się przyzwoicie, po kilkunastu meczach przerwy zdobywając z ławki 14 punktów, 4 zbiórki i 7 asyst:
Powrót Russella Westbrooka na niewiele się jednak zdał. Obserwowaliśmy kolejną porażkę Clippers. Tym razem zabiegali ich Pacers. Clippers po prostu rozpadli się defensywnie i nie nadrabiają tego w ataku. Nie, kiedy James Harden zdobywa 11 punktów na 7 rzutach z gry, mając plus/minus na poziomie -24. Wygląda, jakby mu się nie chciało.
Duet George-Kawhi i dający 22 punkty Norman Powell z ławki to za mało. Może gwiazdy, które były w ostatnich latach tak często kontuzjowane, dziś nie mają w baku paliwa na 70. mecz sezonu? Kiedy Kawhi rozegrał ostatnio tyle meczów?
😠 https://t.co/e2jKlw6vvE pic.twitter.com/WA0F31S18s
— NBA (@NBA) March 26, 2024
Po stronie Indiany wybijał się na pierwszy plan tercet liderów. Przede wszystkim Tyrese Haliburton, który dostarczył 21 punktów i 9 asyst. Był też Myles Turner, który zabiegał Ivicę Zubaca na 24 punkty i 7 zbiórek. No i najlepszy strzelec, Pascal Siakam z dorobkiem 31 punktów:
Dallas Mavericks ograli Utah Jazz, choć przemęczyli się aż do czwartej kwarty. Przez trzy pierwsze starcie było wyrównane – w czwartej Mavs odjechali na bezpieczne 10 punktów. Głównie za sprawą Luki Doncicia, oczywiście. Był to bowiem już tysięczny w tym sezonie świetny występ Luki Doncicia. One nie zawsze kończą się zwycięstwami, stąd trochę się nam rozmywają. Potężne triple-double z 30 punktami to jednak dla niego dość powszechne wydarzenie. Dziś „tylko” 29 oczek, ale też 12 zbiórek i 13 asyst:
New York Knicks przejechali się po Detroit Pistons i mam nadzieję, że nie jest to bardziej nieeleganckie niż „przejście się” po rywalach. Jeśli czyta to jakiś kibic Pistons: Mam nadzieję, że nie czujesz się urażony mocnym sformułowaniem względem Twojego ulubionego zespołu. Chodzi po prostu o to, że zagrał znacznie gorzej niż rywale – nie pierwszy raz w tym sezonie.
Dla Knicks 28 punktów i 6 asyst zdobył Jalen Brunson, ale nie tylko on się wyróżniał. Kolejne triple-double zdobył Josh Hart, notując 11 punktów, 14 zbiórek i 10 asyst. Z ławki aż 16 zbiórek dostarczył Pecious Achiuwa, będąc zmiennikiem także świetnego Hartensteina. Przede wszystkim błysnął jednak Donte DiVincenzo, zdobywając najlepsze w karierze 40 punktów na skuteczności 11/20 za trzy!:
Dla Pistons aż 25 minut zagrał dziś Jared Rhoden, prozę przedstawić się kibicom NBA. Zamykał mecz, grając aż 12 minut w czwartej kwarcie, Tankowanie na całego.
Alex Caruso blisko krył Jordana Poole’e i został odepchnięty. Długo się nie zastanawiał (wcale?) i wybrał rozwiązanie spod szyldu „oko za oko”:
To nie był udany występ Chicago Bulls. Zaledwie 2/11 za trzy trafił Coby White, 1/6 dorzucił Torrey Craig, a nawet DeRozan oddał aż 4 trójki, z czego trafił tylko jedną. Wizards też nie mieli wielkiego rzutowo meczu (obie drużyny po 28,6% za trzy), ale to dało stołecznej ekipie szansę na nawiązanie walki. Nawiązali i ją wygrali.
Pod nieobecność Kyle’a Kuzmy udało się zagrać dobry mecz Jordanowi Poole’owi – to nie takie częste w tym sezonie. Zdobył on najlepsze w zespole 23 punkty:
Nikola Jokic za punkt honoru wziął sobie, żeby w każdym meczu posłać takie podanie, które nadaje się do TOP10 akcji nocy:
Tej nocy Nikola Jokic zdobył łącznie 29 punktów, 11 zbiórek, 8 asyst i 3 przechwyty, prowadząc Nuggets do zwycięstwa nad Grizzlies:
Jalen Green po raz kolejny udowadnia, że jest w gazie. Jego zwyżka formy niepokojąco zbiega się w czasie z wypadnięciem z gry innego młodego talentu, Alperena Senguna:
Jalen Green poprowadził Rockets do zwycięstwa nad Blazers, zdobywając 27 punktów, 6 zbiórek, 3 asysty i 3 przechywty:
Swój najlepszy mecz w sezonie rozegrał Trendon Watford, zdobywając dla Nets z ławki 19 punktów. Tankujący Raptors nie stawili większego oporu:
Cleveland Cavaliers odbili się po bolesnej porażce z Heat, tym razem wygrywając z Charlotte Hornets. Czy to jednak Cavs zagrali dobrze, czy Hornets tak słabo? Najwięcej dla Cavs po 17 punktów rzucili Evan Mobley, Jarrett Allen i grający z ławki Georges Niang: