Wyniki NBA: Sixers i Bucks kończą sezon! Świetna ławka Pacers, 41 Brunsona
Miniona noc stała pod znakiem konferencji wschodniej – zobaczyliśmy dwa mecze zamykające serie. Swoje mecze wygrali Knicks i Pacers i dziś już wiemy, że te dwie ekipy spotkają się w drugiej rundzie.
Knicks musieli przejść przez kolejny trudny, zacięty mecz, w którym rywale mieli swoje szanse. Czterech graczy musiało spędzić na boisko ponad 40 minut, jak to bywa w rygorze trenera Toma Thibodeau. Ale Knicks nie wybierają dróg na skróty. OG Anunoby mógłby tu oddać czystą trójkę, jak 99% zawodników w jego sytuacji. Wybrał jednak statement. Ała:
MIL [3] – IND [6] – 98:120 (2-4)
NYK [2] – PHI [7] – 118:115 (4-2)
Sixers, walcząc o życie, nie weszli najlepiej w mecz. Już w pierwszej kwarcie przegrywali różnicą 20 punktów, dostając 10 punktów od Jalena Brunsona i po kilka trójek od duetu DiVincenzo/Hart. W drugiej kwarcie akcję ratowniczą niemal w pojedynkę przeprowadził z ławki Buddy Hield. Przez te 12 minut trafił aż 5/7 za trzy na 17 punktów, pozwalając Sixers wygrać drugą kwartę 32:15 i wrócić do gry:
Końcówka należała jednak do nowojorskich Knicks. Tyrese Maxey robił co mógł w czwartej kwarcie (12 z jego tylko 17 punktów w meczu zdobył przez ostatnie 12 minut), ale Sixers nie byli w stanie tego przełamać. Nie, kiedy popełniali takie błędy w obronie. To, że w 6. meczu serii zawodnicy wahają się który ma doskoczyć do piłki, to jest lekki skandal:
Tyrese Maxey dziś zawiódł. Był dobrze kryty, jasne – Knicks czasem angażowali i po 3 obrońców przy jego wjazdach – ale skończył z tylko 17 punktami i skutecznością 1/6 za trzy. Walczył Joel Embiid, zdobywając 39 punktów i 13 zbiórek, ale był w tym nieco osamotniony.
Więcej wsparcia dostał Jalen Brunson. Donte trafił 5/9 za trzy, OG Anunoby dostarczył 19 punktów, a sam Jalen Brunson od czterech meczów notuje średnio ponad 40 punktów. Dziś uzbierał 41, dokładając 12 asyst. Pacers już się głowią, jak go zatrzymać:
Różnie w tej serii bywało, ale koniec końców jednak respekt:
No właśnie, Pacers. Indiana po raz pierwszy od 10 lat może świętować wygraną serię Playoffową. Wtedy grali jeszcze z Paulem Georgem, Roy’em Hibbertem i Lancem Stephensonem.
Bucks kończą za to swój wyboisty, pechowy, ale naznaczony też nietrafionymi decyzjami sezon. Przyjście Lillarda, jego problemy z dostosowaniem się, problemy defensywne, zmiana trenera w połowie sezonu, a na końcu po prostu kontuzje. Giannis Antetokounmpo nie zdążył wrócić. Nie zagrał dziś, choć pracował wczoraj podobno intensywnie na treningu, żeby doprowadzić się do używalności. Wrócił za to Damian Lillard i zagrał przyzwoity mecz na 28 punktów. Zagrał jako rzucający u boku nominalnego rozgrywającego Pata Beverley’a. Pat trafił piłką do kosza tylko 3 razy na 11 prób, więc spróbował trafić w kibica:
Bucks walczyli w tym meczu o życie, ale nie było tego widać. Po kilkupunktowym prowadzeniu Milwaukee na samym starcie, Indiana jeszcze w pierwszej kwarcie wyszła na 10-punktowe prowadzenie, powiększając je do kilkunastu w kolejnych kwartach, w czwartej robiąc z tego blow-out.
Bucks załatwiła dzisiaj ławka Pacers. TJ McConnell i Obi Toppin – to ich 20 i 21 punktów z ławki odesłało Bucks do domu:
Trzeba przyznać, ze Bucks mieli dziś trochę ofensywy. Oprócz 28 punktów Lillarda, po 20 dołożyli Portis i Brook Lopez. Może zabrakło kolejnego dobrego występu Khrisa Middletona – dziś trafił tylko 6 rzutów na 14 punktów. Zabrakło jednak przede wszystkim ławki. Pacers swoich najlepszych graczy mieli dziś z ławki, a Bucks? nieco ponad 20 minut i 1/5 z gry Malika Beasley’a, słabe kilkanaście minut Connaughtona, a poza tym już sami gracze nienadający się do gry na tym poziomie.
Liderzy Pacers dziś oszczędnie. Tyrese Haliburton znowu poszalał na dystansie, trafiając tyko 2/10, zbierając łącznie 17 punktów, 6 zbiórek i 10 asyst. Dobrze kryty Siakam dziś 19 punktów. Dużym zaskoczeniem słaby – bardzo słaby mecz Mylesa Turnera, który jak dotąd w tej serii błyszczał. Tylko 5 punktów i 5 zbiórek z jego strony i zaledwie 23 minuty gry, bo Obi Toppin był jeszcze szybszy i Bucks jeszcze bardziej nie mogli za nim nadążyć.
Koszykówka w Indianapolis jest ekscytująca, w końcu:
Trzeba też oddać kibicom Pacers, że byli dzisiaj niesamowici. Pierwsza od 10 lat wygrana seria Playoofów dała im energię. Ta atmosfera, ta zajadłość! Posłuchaj tylko jak złośliwi byli, jak głęboko pod skórę graczy rywali potrafili się dostać:
„Lillard! Twoje tatuaże są co najwyżej niezłe!”
Albo tu, jeszcze lepiej:
„Portis! Twoje oczy są odrobinę za duże jak na twoją głowę!”