Wyniki NBA: Popovich upomina kibiców! Bucks vs Celtics, LeBron prawie zrobił comeback!
Tego jeszcze nie grali. Kawhi Leonard wrócił do swojego macierzystego San Antonio, gdzie kibice – jak to kibice miewają w zwyczaju – nie przywitali go zbyt ciepło. Na buczących fanów zareagował… Trener Gregg Popovich, który w trakcie rzucania przez Leonarda rzutów wolnych wziął mikrofon i upomniał kibiców, że to nie jest w porządku:
Swoją drogą… Jaką pozycję ma w San Antonio Gregg Popovich, że podchodzi sobie do stolika, bierze mikrofon, mówi co ma ochotę i nikt nie ma z tym żadnego problemu. Nie zrozumcie mnie źle – Popovich powiedział dobrą rzecz, super reakcja, natomiast fakt, że trener może sobie od tak podejść i coś powiedzieć do mikrofonu jest zaskakujący.
DEN – ORL – 119:124
WAS – CHA – 114:117
TOR – IND – 132:131
MIA – CLE – 129:96
MIL – BOS – 116:119
BKN – ATL – 145:147 [OT]
LAC – SAS – 109:102
CHI – OKC – 102:116
SAC – NOP – 112:117
PHI – MIN – 99:112
MEM – HOU – 91:111
UTA – POR – 105:121
GSW – PHX – 115:123
DAL – LAL – 104:101
Dziś w USA Święto Dziękczynienia, a więc kolejna noc będzie wolna od meczów NBA. Tak więc dziś liga musiała napchać nam spotkań po korek – aż czternaście spotkań jednej nocy. Dziesięć to dużo… Dwanaście to zdecydowanie za dużo. Czternaście? Tylko dwa zespoły – Knicks i Pistons – nie musiały wychodzić na parkiet.
Spróbujmy chociaż liznąć tego, co się w nocy wydarzyło.
Chris Paul zagrał swój pierwszy mecz w Phoenix, od kiedy trafił z Suns do Warriors. Nie był to jakiś powrót wielce sentymentalny (choć kibice miło go przywitali) – stał raczej pod znakiem rywalizacji z sędzią Scottem Fosterem. Tym samym sędzią, z którym na gwizdku CP#3 ma bilans 3-17 w meczach Playoffowych. Nie mogło skończyć się inaczej. Szybko doszło do dyskusji, a co za tym idzie do fauli technicznych. Po niespełna 17 minutach gry, Paul musiał udać się już do szatni:
Warriors mieli problem, by nawiązać rywalizację z Suns. Chris Paul został wyrzucony, Draymonda Greena nadal nie ma, a Steph Curry trafił tylko 1/8 za trzy, zdobywając skromne 16 punktów. W grze Warriors do końca trzymał tak naprawdę Klay Thompson z jego 6/10 za trzy, oraz Dario Saric, który z ławki uzbierał 17 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty i 2 przechwyty.
Warriors nie tylko byli mniej skuteczni za trzy, nie wygrali na deskach, ale pozwolili też rywalom na oddanie aż 52 rzutów wolnych (!!!), w sumie faulując aż 34 razy. 13/14 z linii trafił Devin Booker, który zdobył 25 punktów, 8 zbiórek i 10 asyst – coraz lepiej odnajduje się jako rozgrywający obok punktującego Duranta:
Jeszcze więcej, bo 15 rzutów wolnych, oddał Kevin Durant. Wszystkie trafił. W sumie uzbierał 32 punkty i 8 zbiórek:
Starcie Celtics z Bucks, czyli dwóch czołowych ekip na wschodzie, zapowiadało się jako hit nocy, może nawet tygodnia. Rzeczywiście, było ciekawie… A przynajmniej w końcówce. Celtics bowiem przez dużą część meczu prowadzili wysoko. Bucks nie byli na prowadzeniu ani przez sekundę, podczas gdy Boston pod koniec pierwszej kwarty miał już 15-punktową przewagą, a na początku czwartej utrzymywał 20 punktów różnicy.
Wtedy jednak mecz zaczął się odwracać – specjalnie dla tych, którzy wyłączyli czwartą kwartę czegoś, co zanosiło się na blow-out.
W czwartej kwarcie wydawało się, że nadchodzi słynne Dame Time. Lillard w czwartej odsłonie wszedł na boisko na 8 minut przed końce, trafił layup, trójkę, zanotował przechwyt, wymusił rzut wolny, znów trafił layup, potem jeszcze trójkę… No i na pół minuty do końca przewaga Bostonu stopniała do 4 punktów.
Wtedy jednak Lillardowi zaciął się zegarek:
Szkoda tej pogoni Lillarda, bo naprawdę dał w czwartej kwarcie show. W sumie uzbierał 27 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst, a wsparł go Brook Lopez, który uzbierał 28 punktów i 7 zbiórek. Nie był to jednak dobry mecz Giannisa, na którego obronie skupili się Celtics. Bywał kryty przez Ala Horforda, bywał kryty przez Jrue Holiday’a z szybko schodzącą spod kosza pomocą do podwojenia… Boston miał na to patent i zatrzymał Greka na skuteczności 7/20 z gry (21 punktów).
Bardzo dobrze po drugiej stronie radził sobie za to Kristaps Porzingis, który uzbierał 21 punktów i 6 zbiórek, ale na skuteczności 9/15 z gry:
Celtics oddali aż o 17 rzutów z gry mniej, ale byli skuteczniejsi na dystansie, gdzie trafili 17/42 (40,5%). Wspomniany Porzingis trafił 2/7, z kolei Jayson Tatum 2/9, zdobywając 23 punkty, 11 zbiórek i 4 asysty. Najlepszym strzelcem Bostonu był jednak Jaylen Brown, zdobywając 26 punktów, 2 zbiórki i 8 asyst (3/5 za trzy):
Dallas Mavericks mieli mecz z Lakers w garści, na początku czwartej kwarty prowadząc różnicą 20 punktów. W czwartej kwarcie przyszedł jednak LeBron James, który przez ostatnie 12 minut zdobył 16 punktów i odwrócił losy meczu… Prawie.
Na nieco ponad 20 sekund przed końcem, kiedy Lakers wyszli już na prowadzenie, sprawy w swoje ręce wziął Kyrie Irving. Najpierw trafił dającą ponowne prowadzenie trójkę, a potem wymusił na LeBronie absurdalną próbę podania zakończoną stratą. W ten sposób James zaprzepaścił pogoń, którą sam tak skutecznie prowadził:
W Lakers zabrakło kogoś, kto obok LeBrona (26 oczek) wziąłby na siebie ciężar zdobywania punktów. W Dallas wystarczył więc duet Irving & Luka. Wspomniany Kyrie zdobył 28 punktów, podczas gdy Luka Doncic dostarczył 30 punktów, 12 zbiórek i 8 asyst. W tym jednej asysty, która zszokowała:
Tu jeszcze na sekundkę powrót do wcześniejszej nocy i meczu Lakers z Jazz – LeBron reaguje na wiadomość o tym, że jest starszy niż trener swoich rywali:
Nuggets bez Jamala Murray’a są w poważnym dołku. Właśnie zanotowali 4 porażkę w 6 ostatnich meczach, tym razem z Orlndo Magic. Szansę na choćby wyrównanie i doprowadzenie do odgrywki odebrał im w ostatnich sekundach Franz Wagner:
To właśnie Franz Wagner był tej nocy najlepszym zawodnikiem Magic – tym mianem płynnie wymieniają się z Paolo Banchero. Tym razem Wagner uzbierał 27 punktów, 3 zbiórki i 4 asysty, trafiając 11/18 z gry:
Nikola Jokic znów zagrał dobrze, tym razem na 30 punktów, 13 zbiórek i 12 asyst. Punktowo wsparł go Michael Porter Jr., zdobywając 25 oczek przy skuteczności 5/9 za trzy. Zabrakło jednak czegoś w defensywie.
Nikola Jokic jest ostatnio trochę rozdrażniony:
Jalen Green dał minionej nocy wsad tak dobry, że faul techniczny dostał siedzący na ławce rezerwowych Alperen Sengun. Nie wolno się tak ekspresyjnie cieszyć, jak się okazuje:
Mecz Grizzlies z Rockets po trzech wyrównanych kwartach zamienił się w absolutny blowout. Rockets czwartą odsłonę wygrali 37:23 i byłby to mecz bez historii, gdyby nie był to pierwszy mecz Dillona Brooksa przeciwko dawnym kolegom. Brooks zdobył dobre 13 punktów i 5 zbiórek i po drodze nawet pogadali sobie trochę z Desmondem Banem, który pozwolił sobie krzyknąć takie rzeczy jak „and one bitch!”. Ostatecznie relację są chyba jednak dobre, bo po meczu były już ciepłe gesty:
Gwiazdą tej nocy dla Rockets był Jalen Green, który zdobył aż 34 punkty:
New Orleans Pelicans po raz kolejny zmierzyli się z Sacramento Kings i po raz kolejny wyszli z tego starcia zwycięsko – tym razem obyło się jednak bez tak wielkiego lania.
Kings – pomimo zadyszki na przełomie drugiej i trzeciej kwarty – do końca dotrzymywali kroku. Dużo lepiej niż ostatnio zagrał De’Aaron Fox (26 punktów i 5 asyst), Sabonis (23 punkty, 9 zbiórek, 6 asyst), a swoje dorzucił też Harrison Barnes (22 punkty).
Pelicans wygraną zapewnili sobie dopiero w końcówce, w dużej mierze dzięki dość brawurowej akcji Brandona Ingrama:
Ingram zdobył w sumie 23 punkty, ale najlepszym punktującym Pelicans był Zion Williamson, który zanotował linijkę 25 punktów, 5 zbiórek i 6 asyst:
James Harden znowu zabrał Victora Wembanyamę na parkiet. Taneczny:
Clippers wygrali drugi z rzędu mecz ze Spurs, ale tym razem już nie aż tak wysoko. Wspomniany Wembanyama zaprezentował się dużo lepiej – jego łupem padły 22 punkty, 15 zbiórek, 3 asysty i 3 bloki, a wszystko to na dobrej skuteczności 7/13 z gry:
Lepiej niż ostatnio pokazał się też nasz rodak, Jeremy Sochan. W sumie zdobył najlepsze w sezonie 19 punktów, 5 zbiórek, 7 asyst i tylko jedną stratę, trafiając 6/15 z gry, w tym 2/5 za trzy. Świetny występ:
Clippers byli jednak górą – w dużej mierze dzięki grającemu najlepszy ofensywnie mecz od dawna Kawhi Leonardowi. Wybuczany przez miejscowych kibiców trafił 10/17 z gry, zdobywając 26 punktów, 4 zbiórki i 4 asysty:
Nie tylko Dillon Brooks powitał się dziś z byłymi kolegami. Max Strus zagrał pierwszy mecz przeciwko Miami Heat i po przyjacielsku przywitał się z Jimmym Butlerem środkowym palcem:
Heat łatwo poradzili sobie z Cavaliers, zatrzymując ich serię 4 zwycięstw. Kluczem było zatrzymanie Dariusa Garlanda na 14 punktach i Jarretta Allena na zaledwie 2 rzutach z gry (!). Kluczem był też znów świetny debiutant Jaime Jaquez Jr., który z ławki trafił 7/10 z gry na 22 punkty i 8 zbiórek:
Jimmy Butler dał dziś tylko 3/12 z gry i 10 oczek, Bam Adebayo odpoczywał… Skąd tak dobry mecz Heat? Kyle Lowry, Szanowni Państwo. Grający ostatnio słabo lub wcale Lowry dziś przez 29 minut trafił 9/15 z gry, w tym 7/10 za trzy (!), zdobywając 28 punktów:
Pamiętacie, jak Andre Drummond ośmieszył Cheta Holmgrena w jego pierwszym meczu w NBA? Przyszedł czas rewanżu:
Thunder ograli dość wyraźnie Bulls w meczu, w którym Zach LaVine nie zagrał z powodu problemów ze stopą… Albo, jak wolą niektórzy przypuszczać, z powodu zbliżającego się transferu. Tak czy inaczej, Holmgren trafił 5/11 z gry, zdobył 18 punktów, 13 zbiórek (5 w ataku!), 2 asysty i 4 bloki, notując najwyższy na boisku plus/minus +18:
Niższy plus/minus miał nawet Shai Gilgeous-Alexander, który nawrzucał 40 punktów, dokładając 5 zbiórek i 12 asyst:
Toronto Raptors udało się ograć Indianę Pacers, rozstrzygając wszystko na dobrą sprawę w ostatnich posiadaniach. Wznawiając piłkę z boku dostarczyli piłkę do Barnesa, który akcją 2+1 wyłonił wygranych:
Świetny mecz zagrał jednak przede wszystkim Pascal Siakam, który zdobył 36 punktów, 10 zbiórek i 4 asysty:
Hawks dopiero po dogrywce uporali się z Nets, dla których aż 45 punktów, 10 zbiórek i 4 asysty zdobył Mikal Bridges:
Hawks mieli jednak świetnie dysponowanego Trae Younga. Ich lider zanotował linijkę 43 punktów, 9 asyst i skuteczność na poziomie 8/16 za trzy:
Sixers bez odpoczywającego Joela Embiida nie mieli większych szans z rozpędzonymi Timberwolves, Anthony Edwards zdobył przeciwko nim 31 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst:
Blazers nieoczekiwanie okazali się lepsi od Jazz i to aż o 16 punktów. Zdobywcą aż 30 punktów Blazers był Jerami Grant:
Charlotte Hornets wygrali w mam wrażenie że już osiemnastym w tym sezonie meczu z Washington Wizards. LaMelo Ball – jak to ma ostatnio w zwyczaju – dał show i zanotował 34 punkty, 8 zbiórek oraz 13 asyst: