Wyniki NBA: Podziemski ratuje mecz! Świetny Lillard, Suns znowu bez Big Three
Golden State Warriors do ostatnich minut męczyli się z 6-19 Blazers, z którymi lada moment mogą walczyć o wysoki pick draftu. Dzień kibiców z San Francisco uratował jednak nie kto inny jak Brandin Podziemski, młody promyczek nadziei w niepokojącej sytuacji klubu.
W ostatnich sekundach szansę na wyrównanie i doprowadzenie do dogrywki miał Shaedon Sharpe, jednak Podziemski przytomnie stanął na szarżę i wymusił faul ofensywny:
ORL – BOS – 97:114
HOU – MIL – 119:128
WAS – PHX – 108:112
GSW – POR – 118:114
NOP – SAS – 146:110
Golden State Warriors chwilę po rozpoczęciu trzeciej kwarty prowadzili z Blazers różnica ponad 20 punktów i grali momentami tak:
Co się stało, że doszło po tym do wyrównanej końcówki? O ile widoczny wyżej Andrew Wiggins zagrał z ławki świetnie na 25 punktów i 7 zbiórek, o tyle również widoczny wyżej Curry zagrał fatalny mecz, najgorszy w sezonie, zacierając dobre wrażenie po świetnym występie z Brooklynem. Przez cały mecz trafił 2/12 z gry, w tym 0/8 za trzy na skromne 7 punktów. Kiedy 0/4 za trzy trafia też Chris Paul z ławki, robią się kłopoty.
W trzeciej kwarcie Blazers odrobili więc straty na plecach Jerami Granta i Anfernee Simonsa, jednak na posterunku był Klay Thomposn, który naprawdę wziął do siebie ostatnio prowadzoną narrację o jego słabej formie. Klay trafił dziś 11/16 z gry, zdobywając 28 punktów i dając Warriors szansę wygrać ten mecz:
Dillon Brooks i trener Ime Udoka postanowili podyskutować przy linii bocznej, za co obaj, solidarnie, zostali wyrzuceni z boiska na koniec meczu Rockets z Bucks:
Młodzi Rockets długo utrzymywali swoje szanse w meczu i rzadko dawali odskoczyć Bucks na więcej niż 10 punktów, ale ostatecznie przegrali ten mecz na płaszczyźnie fizycznej. Pozwolili rywalom zebrać o 10 ofensywnych piłek więcej, jednocześnie pozwalając im też oddać aż 32 rzuty wolne. Samodzielnie aż 17 piłek zgarnął z desek Giannis Antetokounmpo, dokładając do tego 26 punktów i 3 asysty:
Najlepszym graczem Bucks w tym meczu był jednak Damian Lillard, który trafił aż 11/13 z linii rzutów wolnych, zdobywając w sumie 39 punktów, 5 zbiórek, 11 asyst i 3 przechwyty:
Niespełna 30 sekund do końca meczu, Suns prowadzą tylko jednym punktem z Washington Wizards. Niebezpieczny scenariusz – realna jest porażka z niepoważnym Waszyngtonem, który wygrał w tym sezonie dopiero 4 spotkania. Na szczęście dla Suns, Kevin Durant bierze sprawy w swoje ręce, atakuje obręcz – daje z góry, akcja 2+1, po meczu, rozejść się:
Bradley Beal wrócił trzy mecze temu i razem z Bookerem oraz Durantem zagrali wspólnie jeden mecz. No, jeden mecz i kilka minut drugiego, w którym Beal doznał skręcenia kostki. Znów mamy więc niepełne Big Three. Bądźmy łaskawi w liczeniu i uznajmy, że trzech liderów Suns zagrało w tym sezonie wspólnie dwa mecze. Typujcie w komentarzach ile będzie takich meczów do końca sezonu.
Kevin Durant i Devin Booker byli dziś mocni, ale mocny był też Daniel Gafford, który zebrał dla Wizards 7 piłek w ataku; mocny był Tyus Jones, który zdobył 22 punkty, 11 asyst i aż 6 przechwytów… Tylko Jordan Poole ślizgał się w kałuży własnego potu, jakby jego ambicją w tym sezonie było wyprodukowanie jak najwięcej głupkowatych klipów… A może ma w kontrakcie bonus za występ w All-Star, w All-NBA Team, ale też w Shaqtin-a-Fool?
Suns jednak ostatecznie dali jakoś radę – Devin Booker zdobył 27 punktów, 4 zbiórki i 8 asyst, a Kevin Durant 28 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst:
Paolo Banchero był dziś na Le Grande Bouffe i jadł i jadł i jadł… Już w pierwszej kwarcie wsunął 19 punktów, a przez cały mecz zmieścił 36 punktów, na deser dojadając jeszcze 10 zbiórek:
Niestety, po stronie Orlando Magic Paolo Banchero był dziś nieco osamotniony. Drugim najlepszym strzelcem z dorobkiem 13 punktów był Jalen Suggs, a poza nimi nikt nie przekroczył nawet 8 oczek. Drużynowo trafili skromne 38% z gry, przegrali z Bostonem zbiórki i tylko ich znacznie lepsze dostawanie się na linię rzutów wolnych sprawiło, że aż do połowy czwartej kwarty nie był to blow-out.
Ostatecznie Boston dość pewnie odniósł tu zwycięstwo, drużyna trafiała trójki (47%), obwodowi zbierali dalekie piłki (Holiday 6, Pritchard 6, White 5), a Jaylen Brown zaliczył bardzo udany występ na 31 punktów, 5 zbiórek i 6 asyst:
Bardzo teatralny flop od Jonasa Valanciunasa – doceńmy to, jak zwiększył dystans upadku ramionami:
Niestety, nie było to kolejne po meczu z Lakers zwycięstwo San Antonio Spurs – była to 21. w sezonie porażka. Już 21. porażka, po zaledwie 25 rozegranych meczach. Ała.
Jeremy Sochan wyszedł w pierwszej piątce. Z pozytywów, dał w 25 minut 4 asysty i nie stracił żadnej piłki. Niestety, trafił też tylko 1/7 z gry, zdobywając skromne 5 punktów. Najlepszym graczem Spurs w tym meczu był Victor Wembanyama i jego 17 punktów, 13 zbiórek, 4 asysty i 4 bloki:
Pelicans w trzeciej kwarcie odjechali na 20 punktów, a w czwartej już na dystanse maratońskie. Spurs pozwolili im nie tylko zebrać więcej piłek, ale i trafić ponad 50% trójek, których w sumie wpadło aż 22 na 42 oddane. Przyczynił się do tego CJ McCollum, który osobiście trafił 6/7 zza łuku, notując najlepsze w zespole 29 punktów: