Wyniki NBA: Nuggets wyrównują, powrót Mistrzów! Knicks dostają mocnego dzwona od Pacers

Wyniki NBA: Nuggets wyrównują, powrót Mistrzów! Knicks dostają mocnego dzwona od Pacers

Wyniki NBA: Nuggets wyrównują, powrót Mistrzów! Knicks dostają mocnego dzwona od Pacers
(Photo by David Berding/Getty Images)

Denver Nuggets przypomina, że nie wolno lekceważyć mistrza. Obrońcy tytułu po dwóch fatalnych meczach w Denver i alarmującym wyniki 0-2 w serii z Timberwolves, właśnie wygrali drugi z rzędu mecz na wyjeździe. Teraz seria przy wyniku 2-2 wraca do Denver i… Niby banał, ale niesamowite, jak to się potrafi wszystko odwrócić.


NYK – IND – 89:121 (2-2)
DEN – MIN – 115:107 (2-2)

Wszystkie mecze obejrzysz za darmo w SUPERBET – wystarczy założyć konto, bez spełniania żadnych warunków!
Kod promocyjny
ZKRAINYNBA
sprawdź

+18 tylko dla osób pełnoletnich, pamiętaj że hazard uzależnia, graj odpowiedzialnie.


Minnesota Timberwolves przyszli do tego meczu bardziej zmotywowani. Chcieli uniknąć takiego lania jak w ostatnim starciu i weszli skupieni. W pierwszej kwarcie to oni nadawali tempo. To nie trwało jednak długo. Pierwsze 12 minut kończyło się już przy nieznacznym prowadzeniu Denver, a ostatnie minuty drugiej kwarty mogły być zaczątkiem małego blow-outu. Nuggets przez ostatnie 20 sekund wcisnęli 8 punktów – tak, żeby było jasne, kto ma wracać do szatni na przerwę w jakim nastroju:

Timberwolves nie doprowadzili do tego, żeby był to blow-out, ale trudno powiedzieć też o jakimś wyrównanym starciu. W drugiej połowie przewaga Nuggets stabilnie utrzymywała się na poziomie 10-15 punktów, aż do ostatnich minut. Na końcu Minnesota trochę jeszcze doskoczyła, ale było już za późno.

Tym, który najbardziej widocznie zmotywowany był ostatnią porażką, był oczywiście Anthony Edwards. Po słabym ostatnim występie, dziś zdobył 44 punkty, 5 zbiórek, 5 asyst i 2 przechwyty, trafiając 16/25 z gry (64%!):

Niestety, zabrakło Minnesocie drugiej opcji, którą miał być – tak jak zapowiadaliśmy – Karl-Anthony Towns. Dostawał więc piłkę, oddał aż 18 rzutów, ale trafił tylko 5 z nich (w tym 1/4 za trzy) zdobywając skromne 13 punktów.

„Rzuty nie wpadały, biorę za to odpowiedzialność. Wiem jaką pracę włożyłem i czuję się z nią dobrze. To się zdarza w trakcie playoffowych serii. Szkoda, że akurat w Dzień Matki miałem taki występ. Taka jest jednak gra – czasem nie jest fajnie.”

– Karl-Anthony Towns

Amerykanie obchodzili wczoraj Dzień Matki. Przypomnijmy: Blisko związany ze swoją mamą Towns stracił ją w 2020 roku wraz z 8 innymi członkami rodziny, którzy zmarli w bliskim odstępie czasu z powodu panującej wówczas pandemii.

To, co Towns z Gobertem zrobili dziś dobrze, to zapewnienie Wolves przewagi na deskach. Panowie zebrali po 5 piłek w ataku. Sami nie umieli jednak przełożyć swojej gry na punkty. Tutaj Nikola Jokic wygrywający prostymi trikami:

Nikola Jokic wziął na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów, co nie zawsze jest regułą. Oddał aż 26 rzutów, trafił 15 z nich (57%), zdobywając 35 punktów, 7 zbiórek, 7 asyst i 3 przechwyty. Ten lider dostał jednak wsparcie punktowe od kolegów – w tym zespole piłka krążyła nieco lepiej, skuteczniej. Działały przede wszystkim podania Jokicia do Gordona nad obręcz – Aaron Gordon zdobył aż 27 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst. Przy Jamalu Murray’a, który był w stanie od siebie dodać 19 oczek i 8 asyst, Nuggets byli w stanie bezpiecznie dowieźć wygraną:


Drugi mecz – a w zasadzie pierwszy w kolejności chronologicznej – nie był już tak ciekawy. Na pewno nie pod kątem dramaturgicznym. Knicks dostali bowiem solidnego dzwona.

Jak wielkie były rozmiary zwycięstwa Pacers tego wieczoru? Były tak wielkie… Że trener Tom Thibodeau zdjął na końcu swoich starterów (!), którzy zagrali po 25 minut (!!) a na końcu dał pograć aż sześciu rezerwowym (!!!), w tym takim osobistościom jak DaQuan Jeffries, czy Mamadi Diakate (z całym szacunkiem).

Nawet żelazny Josh Hart dostał dziś w laniu od Pacers trochę luzu i zagrał tylko 23 minuty. Na pytania dziennikarzy o to, czy jest zmęczony graniem regularnie niemal całych meczów, odpowiada:

Naszą pracą jest gra w koszykówkę. Masz ludzi, którzy wstają o 6 rano i idą na 12-godzinną zmianę. Ci ludzie są zmęczeni. Dla nas, to jest granie w grę… Musimy mieć tę perspektywę.”

– Josh Hart

Knicks tymczasem wyglądali w czwartym meczu serii tak, jakby w końcu spełniały się zapowiadane przez niemal wszystkich słowa: Tak krótka rotacja może nie wytrzymać tempa tej serii. Tak więc Pacers pod koniec pierwszej kwarty prowadzili już różnicą 20, a po dwóch kwartach 30 punktów:

Mecz zamknął się w pierwszej połowie – choć nie bezzasadne byłoby też stwierdzenie, że w pierwszej kwarcie. Przed zmianą stron Knicks trafili 2/13 za trzy, sami dali sobie władować 10 trójek, przegrywając jednocześnie na deskach.

Pacers – tak jak i Knicks – dali pograć rezerwowym. Różnica jest taka, że dla Pacers ławka od początku tej serii jest ważną częścią rotacji, a nie tylko tłem do wpuszczania w rozstrzygniętych już spotkaniach. TJ McConnell znów był dziś świetny – przez 20 minut dał 15 punktów, 10 asyst i aż +27. Znów dobre minuty z ławki dał też Obi Toppin – 14 punktów i dobre podkręcanie tempa:

Najwięcej punktów zdobył Tyrese Haliburton – 20 oczek, 6 zbiórek i 5 asyst – ale trudno mówić o statystykach indywidualnych w meczu, w którym kluczowi gracze spędzili na parkiecie po 20-30 minut. Po drugiej stronie Josh Hart zdobył 2 oczka, Jalen Brunson 18 oczek przez 30 minut. Najlepszym strzelcem był dla Knicks Alec Burks: 20 punktów z ławki, ale w takim meczu to marne pocieszenie.

Mamy 2-2 w serii i teraz pytanie: Czy w kolejnym meczu przesądzi fakt, że gra wraca do Nowego Jorku, czy to, że to tylko dzień przerwy i Knicks dalej będą ciężcy na nogach?