Wyniki NBA: Noc dogrywek! Bucks nie umieją ograć Pacers, słaby LeBron i frustracja Lakers!
Za nami długa styczniowa noc, w trakcie której odbyło się 12 długich meczów. Były mecze z dogrywką, były mecze z dwoma dogrywkami. Walker Kessler z tej okazji zabrał kolegę Jalena Durena na przejażdżkę. Krótką, ale intensywną:
MIL – IND – 130:142
WAS – CLE – 101:140
OKC – ATL – 138:141
NOP – MIN – 117:106
TOR – MEM – 116:111
BKN – HOU – 101:112
POR – DAL – 97:126
CHI – NYK – 100:116
DET – UTA – 148:154 [OT]
LAC – PHX – 131:122
ORL – SAC – 135:138 [2 OT]
MIA – LAL – 110:96
Mecz Jazz z Pistons zakończył się dopiero po dogrywce, w której emocji zabrakło, bo gospodarze z Salt Lake City okazali się w niej wyraźnie lepsi. Emocji nie zabrakło jednak przed samą dogrywką. Zgromadzeni na hali kibice mogli być niemal pewni, że trafienie Lauri Markkanena na kilka sekund przed końcem było game-winnerem. Alec Burks był innego zdania:
Wspomniany Alec Burks był tego dnia w gazie – zdobył dla Pistons 27 punktów z ławki, co obok 36 punktów Bogdanovicia i 31 punktach Cunnighama, pozwalało myśleć o czwartym w tym sezonie zwycięstwie (!!!). Ostatecznie się jednak nie udało.
Jazz znów wyszli w pierwszej piątce Krisem Dunnem, tylko po to, żeby Jordan Clarkson mógł czarować z ławki. Tym razem uzbierał 36 punktów, 6 zbiórek i 3 asysty, trafiając 4/5 a trzy:
Aż dwoma dogrywkami zakończyło się z kolei starcie Orlando Magic z Sacramento Kings. Gospodarze z SacTown mogli wywieźć zwycięstwo już po pierwszej dogrywce, natomiast Paolo Banchero robił tej nocy wszystko co w jego mocy, żeby jednak nie przegrać:
Banchero rozegrał świetny mecz na 43 punkty, 4 zbiórki i 5 asyst. Musiał, bo tylko 5 minut zdołał rozegrać jego partner Franz Wagner, który niestety skręcił kostkę.
Kings odparli jednak natrętnego Banchero, pomimo słabego meczu De’Aarona Foxa, który przez prawie 44 minuty na parkiecie zdobył tylko 15 punktów. Domantas Sabonis za to zanotował triple-double – prawdziwe, nie takie z 11 stratami. Zdobył 22 punkty, 23 zbiórki i 12 asyst (oraz 6 strat, jednak). Pomógł mu Malik Monk, który z ławki trafił 7/13 za trzy, dostarczając 37 punktów i 9 asyst:
W życiu nie zgadniesz, czyj aut zagwizdał tutaj sędzia:
Milwaukee Bucks mają w tym sezonie swój kryptonit i są nim Indiana Pacers. W pięciu meczach rozgrywanych między tymi ekipami w sezonie (więcej niż zwykle z powodu Turnieju In-Season), Bucks wygrali tylko raz. Tak więc 4-1 dla Indiany… Wygląda trochę jak sensacyjny wynik jakiejś playoffowej serii, prawda? Bucks na koniec sezonu zrobią wszystko, żeby na Pacers nie trafić, tak sądzę.
Pacers w rewelacyjnej 3. kwarcie odskoczyli na 15 punktów, ale mecz rozstrzygnął się na niespełna 2 minuty przed końcem, kiedy na przestrzeni trzech posiadań Tyrese Haliburton trafił trójkę, Myles Turner wybronił posiadanie przeciwko Giannisowi, a potem sam trafił trójkę po podaniu Haliburtona:
Przesądziła jednak wygrana aż 47:29 trzecia kwarta, w której Pacers trafili 74% rzutów, a Haliburton rozdał 7 ze swoich 12 asyst. Co podał, koledzy trafiali. W całym meczu oprócz 12 asyst zanotował też 31 punktów, zaskakujące 3 bloki i absolutnie niezaskakujące 0 strat:
Jalen Johnson, od kiedy wrócił do gry, jest po prostu fantastyczny:
Oklahoma City Thunder po wygranym, ale wymagającym starciu z Celtics, dziś nie poradzili sobie z Atlantą Hawks. Nie dlatego, że zagrali słabo. Shai Gilgeous-Alxander zdobył typowe dla siebie 33 punkty, 13 zbiórek i 8 asyst, a drużyna trafiała 50% za trzy. Hawks byli po prostu lepsi.
Thunder mieli jeszcze szansę na odratowanie sytuacji w samej końcówce i podjęli całkiem dobrą próbę – ostatecznie jednak Isaiah Joe nie trafił do kosza:
Najlepszy po stronie Hawks był nie Trae Young, nie Dejounte Murray (choć obaj byli dobrzy), a wspomniany Jalen Johnson. 22-letni skrzydłowy zanotował 28 punktów, 7 zbiórek, 3 asysty i 4 przechwyty:
Jaime Jaquez Jr., który zawsze znajdzie sposób na pojawienie się w highlightach, pokazał kibicom w Los Angeles fade-away’a takiego, jakiego mogli już kiedyś oglądać:
Los Angeles Lakers przegrali trzecie z rzędu spotkanie i ósme w ostatnich dziesięciu meczach. Tym razem ich pogromcami byli Miami Heat bez Jimmiego Butlera. Nie było nawet blisko. LeBron James – według Dave’a McMenamina z ESPN – opuścił halę bez słowa w kierunku dziennikarzy. W meczu rozegrał 38 minut, spudłował wszystkie 6 trójek, zdobył skromne 12 punktów i najgorszy w drużynie plus/minus na poziomie -20. Nie chcę wyskakiwać z tezami, że starość dopada LeBrona, bo co do zasady rozgrywa on naprawdę bardzo dobry sezon. Może jednak schodzi powoli do poziomu zwykłego śmiertelnika, kto wie.
Trudno wyróżnić kogoś konkretnego ze składu zwycięskich Heat. Wspomniany Jaquez zdobył 16 punktów, 8 asyst i najlepszy w drużynie plus/minus +24. Najwięcej punktów, bo 21, zdobył z kolei Tyler Herro. Aż 8 graczy jednak – czyli wszyscy, którzy zagrali więcej niż minutę – zdobyło przynajmniej 10 oczek:
New Orleans Pelicans ograli liderów zachodu, czyli Minnesotę Timberwolves. Leśne Wilki mają już tylko mecz przewagi w tabeli nad Nuggets i Thunder.
Zadecydowały rzuty z dystansu, których Pelicans trafili 46%, podczas gdy Wolves tylko 32% – tu przede wszystkim 4/5 Herba Jonesa i 4/6 CJa McColluma. NOP byli też znacznie lepsi na deskach, ale to wynikało w dużej mierze z wielu nietrafionych rzutów rywali.
Znamienne, że najlepszy okazał się ten, który żadnej trójki nawet nie oddał, czyli Zion Williamson. Jego udziałem padło 27 punktów, 4 zbiórki i 6 asyst, oraz zdecydowanie najlepszy plus/minus +20:
Memphis Grizzleis przegrali mecz z Ja Morantem, co powoli znów staje się powszechnym zjawiskiem. Ograli ich będący w gazie po transferze Toronto Raptors. RJ Barrett w swoim drugim meczu w barwach Raptors zdobył dobre 14 punktów, 7 zbiórek i 3 asysty, ale bohaterem był jednak Immanuel Quickley. Jako nominalny pierwszy rozgrywający zdobył 26 punktów, 3 zbiórki i 5 asyst, a jego kreowanie sobie rzutów po koźle to coś, czego było Raptors trzeba:
Josh Hart nie jest rozgrywającym. Może by mógł, ale nie chce:
Niezależnie od celności podań Harta, New York Knicks wygrali mecz z Chicago Bulls. Isaiah Hartenstein zebrał aż 20 piłek, Julius Randle był skuteczny w ataku na 35 punktów, a Jalen Brunson do 31 punktów dorzucił 13 asyst:
Phoenix Suns bez Kevina Duranta przegrali z Los Angeles Clippers i nawet nie byli blisko. Na końcu różnica wyniosła tylko 9 oczek, ale w trakcie meczu sięgała dwudziestu i chyba nie było złudzeń.
O Clippers znów muszę pisać dobrze i znów się powtarzać, ale taka jest dobra i skuteczna koszykówka: powtarzalna. Zubac oddał 4 rzuty z gry, a robił różnicę. Harden trafił skuteczne 7/13 z gry i z 22 punktami i 11 asystami wyglądał jak TOP rozgrywający ligi. Paul George i Kawhi Leonard zdobyli kolejno 33 i 30 punktów, dając jednocześnie radę w defensywie. Mogę to przeklejać przy każdym z ostatnich meczów Clippers i poprawiać tylko liczby:
Dallas Mavericks wygrali z Portland Trail Blazers, a Luka Doncic był tego sukcesu architektem. W sumie uzbierał 41 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst, a Kyrie Irving wyraźnie mu pomógł (29 punktów):
Cleveland Cavaliers przejechali się po Washington Wizards. Max Strus zdobył 24 punkty, Donovan Mitchell 22, z ławki 21 dorzucił Sam Merrill, ale spoiwem był w tym wszystkim Jarrett Allen. Przez 29 minut trafił 7/10 z gry, zdobył 17 punktów, 19 zbiórek i 7 asyst, oraz najlepszy w drużynie plus/minus +27 i trafiał nawet bez patrzenia:
Na koniec Alepren Sengun, który zrobił z Brooklyn Nets mniej więcej to, co robi turecka chałwa z moim szkliwem w okresie świątecznym. Jego udziałem padło 30 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty: