jedna noc, 11 meczów… gdzie je obejrzeć?
na żywo, za darmo w SUPERBET! 📺🤩

superbet logo
wchodzę!
Wyniki NBA: Gorący Clippers, gorący Harden! Młody zachód przejmuje NBA

Wyniki NBA: Gorący Clippers, gorący Harden! Młody zachód przejmuje NBA

Wyniki NBA: Gorący Clippers, gorący Harden! Młody zachód przejmuje NBA

Historia pisze się na naszych oczach – pod kopulę hali NBA wędruje pierwszy baner za zwycięstwo w In-Season Tournament. Wieszają go historyczni, pierwsi zwycięzcy turnieju, Los Angeles Lakers. Pod kopułą hali klubu, który niewiele wygrał, może budziłoby to jakieś kontrowersję. W Staples Center jednak baner ten zginie w gąszczu innych:


CHI – PHI – 108:104
LAC – IND – 151:127
HOU – CLE – 130:135 [OT]
CHA – TOR – 99:114
MIN – MIA – 112:108
DET – ATL – 124:130
MEM – OKC – 97:116
BKN – UTA – 108:125
DAL – DEN – 104:130
WAS – SAC – 131:143
NYK – LAL – 114:109


Los Angeles Clippers są gorący tak, jak tylko może być James Harden trafiający cztery trójki z rzędu i bawiący się step-backami jak za swoich najlepszych MVP czasów:

Clippers wygrali z Indianą Pacers i było to dla nich 8 zwycięstwo z rzędu – to w tej chwili najdłuższa seria w lidze. Ekipie z Los Angeles udało się przy tym rzucić aż 151 punktów przeciwko wątpliwej defensywie Pacers, zatrzymując Tyrese Haliburtona na skuteczności 3/12 z gry i 8 punktach.

Wspomniany James Harden grał jak natchniony, trafił 12/16 z gry (w tym 8/11 za trzy!), zdobywając 35 punktów, 3 zbiórki i 9 asyst przy tylko 1 stracie. Wtórowali mu Paul George (27 punktów) i Kawhi Leonard (28 punktów):


Niesamowitą końcówkę meczu oglądać mogliśmy w Miami, gdzie Minnesota Timberwolves odbiła się po tym, jak jeszcze w drugiej kwarcie przegrywali różnicą 17 oczek. Anthony Edwards był gorący. W kluczowej, czwartej kwarcie zdobył aż 10 punktów, trafiając 5/7 z gry. W tym de facto rzut na zwycięstwo pełen absolutnego, jordanowskiego wręcz spokoju:

Chwilę wcześniej wracający po 7 meczach przerwy Bam Adebayo został brutalnie zatrzymany przez Rudy’ego Goberta:

Wracający Bam uzbierał jednak solidne 22 punkty, 6 zbiórek i 6 asyst. Wrócił też po ponad miesięcznej nieobecności Tyler Herro, zdobywając od razu 25 punktów:

Nowa piątka Heat (wysoka, z Kevinem Love!) uzupełniona wracającymi, kluczowymi graczami, wciąż nie dała jednak rady Timberwolves i temu, co niesie ze sobą Anthony Edwards. Dziś uzbierał 32 punkty, 8 zbiórek i 5 asyst, nie wymiękając w końcówce. Lider najlepszej drużyny na zachodzie… Siłą rzeczy więc wczesny kandydat do nagrody MVP?


Miniona noc miała stać pod znakiem pojedynku Jokicia z Donciciem. Panowie jak widać na mecz stawili się w dobrych humorach:

Ostatecznie trudno mówić jednak o pojedynku. Nikola Jokic kompletnie przeszedł obok meczu. W przeciwieństwie do Luki Doncicia, który zagrał świetnie i patrz nawet jaka obrona, brawo Luka!:

Dziwnie obserwuje się tego rodzaju mecze. Było to starcie Denver Nuggets jakby 'bez Jokicia’ kontra Luka Doncic, jakby 'bez Dallas Mavericks’. Luak nie dostał wymiernego wsparcia od kolegów i dlatego przegrał – to jednak na niego patrzyło się w tym meczu, on był głównym aktorem.

Nikola Jokic oddał tylko 8 rzutów, zdobył 8 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst. Nuggets jednak wygrali dość pewnie. Dobry mecz zagrał bowiem Jamal Murray, zdobywając 22 punkty; dobrze wypadł Aaron Gordon dodając 21 punktów; z ławki wsparcie dał Reggie Jackson dokładając 20 oczek. Nawet ze słabo grającym Jokiciem, to wciąż mistrzowska drużyna Nuggets, która trafia ponad 50% za trzy, wygrywa na deskach, wymusza więcej rzutów wolnych.

Inaczej było w Mavericks. Luka Doncic zdobył świetne 38 punktów, 11 zbiórek i 8 asyst. Oprócz niego 11 punktów uciułał jeszcze Dante Exum… Reszta nawet nie dobiła do 10 oczek.


Joel Embiid świetnie radził sobie w meczu z Chicago Bulls. Zdobył 40 punktów, 14 zbiórek, 6 asyst i prawie doprowadził do dogrywki… Gdyby tylko piłka nie wyślizgnęła mu się z rąk:

Chicago Bulls nie bez problemów, ale wygrali z Sixers, dopisując 6 zwycięstwo w 9 meczach pod nieobecność Zacha LaVine’a. DeMar DeRozan nie pował tym razem w ataku trafiając 5/15 z gry na 15 punktów, ale dodał 4 zbiórki, 5 asyst i 4 przechwyty. Gwiazdą był ten, który najbardziej odetchnął bez LaVine’a, czyli Coby White. Znów miał piłkę w rękach i znów kreował grę. Tym razem jego łupem padły 24 punkty, 8 zbiórek i 9 asyst:


Oklahoma City Thunder ograli Memphis Grizzlies w ich ostatnim meczu przed powrotem Ja Moranta. Z bilansem 17-8 Thunder zajmują drugą pozycję na zachodzie i… No kto się tego spodziewał, tak szczerze?

Kolejny bardzo dobry występ zanotował Chet Holmgren. Do 17 punktów i 6 zbiórek dołożył aż 7 bloków, zatrzymując bezradnego Jarena Jacksona Jr. na 11 punktach:

Holmgern był świetny w obronie. Nie tylko JJJ zatrzymał się na11 punktach. Podstawowy center Memphis, Xavier Tillman, przez 25 minut gry trafił 0/8 z gry i zdobył okrągłe 0 punktów. Santi Aldana dorzucił 2/10 z gry. Nie do przejścia:

Mecz rozstrzygnięty był już w połowie 3. kwarty, kiedy Thunder prowadzili różnicą blisko 30 punktów. Ich najlepszym strzelcem i liderem był – bez zaskoczenia – Shai Gilgeous-Alexander z dorobkiem 30 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst i 4 przechwytów. Lider drugiej drużyny zachodu… Wczesny współ-kandydat do nagrody MVP razem z Edwardsem?


Mecz Cavaliers z Rockets zakończył się dopiero po dogrywce. Mogłoby być inaczej, gdyby Alperen Sengun trafił swój rzut równo z końcową syreną:

Rockets zagrali dobry mecz – na czele z Fredem VanVleetem, który uzbierał 27 punktów, 8 zbiórek i aż 17 asyst. Bardzo dobre 24 punkty, 8 zbiórek i 6 asyst dorzucił też Sengun, któremu zabrakło tego jednego trafienia na wygraną. Cavs byli jednak góra i zadbał o to Donovan Mitchell. Lider Cleveland zdobył 37 punktów, dokładając 6 asyst:


Los Angeles Lakers zawiesili pod kopułą baner, ale wieczora nie będą miło wspominać. Tercet LeBron-Davis-Reaves był odpowiedzialny za 77 punktów ze 109 Lakers. Znów wyszedł jednak problem, który zatrzymywał Lakers w zeszłym sezonie. Taurean Prince trafił 3/13 za trzy, Cam Reddish 0/4, a Jeziorowcy zatrzymali się na 30% skuteczności z dystansu. Jednocześnie przegrali zbiórki i pozwalali rywalom częściej meldować się na linii rzutów wolnych. Trudno taki mecz wygrać.

O zwycięstwo Knicks zatroszczył się Jalen Brunson, zdobywając 29 punktów, 4 zbiórki i 3 asysty:


Toronto Raptors ograli Charlotte Hornets, a najwięcej punktów rzucił dla nich Pascal Siakam, bo aż 27. Rzucić najwięcej punktów, a być najlepszym zawodnikiem, to jednak nie zawsze jest to samo. Dziś liderem Raptors był znów młody Scottie Barnes, który zanotował 22 punkty, 17 zbiórek, 7 asyst, 3 bloki i plus/minus na poziomie +22. Wszechstronność, dominacja:


Sacramento Kings poradzili sobie z Washington Wizards, choć pozwolili sobie wrzucić aż 131 punktów (8/13 za trzy Jordana Poole’a!). Duet liderów nie pozwolił jednak na porażkę. De’Aaron Fox i Domantas Sabonis zdobyli kolejno 30 punktów, 5 zbiórek i 6 asyst, oraz 28 punktów, 13 zbiórek i 12 asyst:


Utah Jazz ograli dość pewnie Brooklyn Nets. Znów dobry mecz na 27 punktów rozegrał Collin Sexton, a wtórował mu Talen Horton-Tucker, dokładając swoje 27 punktów. Swoje 14 punktów, 14 zbiórek i 5 bloków dołożył niedoceniany często Walker Kessler:


Atlanta Hawks wygrali z Detroit Pistons, więc seria porażek trwa – Tłoki mają ich na koncie już 24 z rzędu. Cade Cunningham robił jednak co mógł, by serię przerwać. Lider Pistons zdobył najlepsze w karierze 43 punkty, 5 zbiórek, 7 asyst i 3 przechwyty. Tacy gracze jak on potrzebują dobrej drużyny, żeby ją obsługiwać. Niektórzy zaczynają nazywać Cade’a bustem, ale on jest po prostu w fatalnym dla siebie środowisku:

Po stronie Hawks rozgrywający zagrał nie gorzej – Trae Young poprowadził Hawks do zwycięstwa, notując 31 punktów, 4 zbiórki i aż 15 asyst: