Wyniki NBA: 6. z rzędu wygrana Bucks, Lakers pokonują młodych OKC, wielki comeback Bulls!

Wyniki NBA: 6. z rzędu wygrana Bucks, Lakers pokonują młodych OKC, wielki comeback Bulls!

Wyniki NBA: 6. z rzędu wygrana Bucks, Lakers pokonują młodych OKC, wielki comeback Bulls!
Photo by Patrick McDermott/Getty Images

Los Angeles Lakers po fatalnym starcie sezonu robią wszystko, żeby wspiąć się jak najwyżej w tabeli konferencji zachodniej. Nie interesują ich Play-In – oni walczą o TOP6 i z taką grą jak w ostatnich tygodniach może im się to udać.

Obecnie z bilansem 34-29 Jeziorowcy zajmują dopiero 9. pozycję, ale wygrali aż 7 z 10 ostatnich spotkań, w tym mecze poważnymi rywalami. Ostatnio z Clippers, dziś z Thunder.

Pokazują, że stać ich na wygrywanie z czołówką konferencji. Jasne, przegrywali też ostatnio z Suns, czy dwukrotnie z Nuggets, którzy są dla nich wybitnie niepasującym match-upem. Wygrane w dużej części meczów z czołówką pokazują jednak, że nawet rozstawieni z niższej pozycji będą groźnym rywalem w Playoffach.

Zwłaszcza, kiedy D’Angelo Russell będzie tak miotał z dystansu:


MEM – BKN – 106:102
POR – MIN – 114:119
LAC – MIL – 106:113
WAS – UTA – 115:127
CHI – SAC – 113:109
OKC – LAL – 104:116


Dla Oklahomy był to mecz w back-to-back po podróży z oddalonego o prawie 600 kilometrów Phoenix. To nieco usprawiedliwia aż 20 popełnionych fauli i kompletnie przegraną deskę. Niestety, w playoffowych zestawieniach rywale będą brutalnie wykorzystywać indolencję Thunder na zbiórkach. Dziś robił to Anthony Davis.

10 punktów z linii rzutów wolnych (najwięcej w tym meczu) nie było przypadkiem. Ani Chet Holmgren, ani Mike Muscala nie mieli odpowiednio dużo pary, żeby powstrzymać go pod obręczą. Trener Daigneault próbował Bismacka Biyombo, co na papierze ma sens… Ale ten przez 6 minut złapał tylko 4 faule i trzeba było sobie radzić inaczej.

Anthony Davis zdobył więc przeciwko trochę za chudej obronie Thunder 24 punkty, 12 zbiórek, 4 asysty i 3 bloki. Z perspektywy Lakers to optymistyczne, że jednak potrafi on wziąć na siebie ciężar gry, kiedy podejście taktyczne tego wymaga. LeBron bowiem dziś nie dominował, dostarczając „tylko” 19 punktów, 11 zbiórek i 8 asyst.

Punktował więc Davis, punktował Austin Reaves (3/4 za trzy i 7 asyst), oraz przede wszystkim punktował D’Angelo Russell. Oprócz imponujących 3 trójek z rzędu w czwartej kwarcie, zdobył on na przestrzeni całego meczu 26 punktów:


Czy oglądamy początek odbudowania się Milwaukee Bucks? Zespół ten w obecnym sezonie więcej miał problemów niż rozwiązań. To znaczy rozwiązania były – rozwiązaniem miał być Doc Rivers. Nowy szkoleniowiec przejął zespół po kilku miesiącach z niezłym bilansem i bezbarwną grą pod wodzą trenera Griffina. No więc przyszedł Doc i wykręcił bilans 2-7… Do czasu.

Do czasu zwycięstwa z Minnesotą 23 lutego. Timberwolves to topowy zespół zachodu, więc było to zwycięstwo cenne. Potem były wygrane z Sixers, dwa razy z Hornets, z Chicago… No i nagle jesteśmy w serii 6 zwycięstw Milwaukee Buck po tym, jak odprawili dziś z kwitkiem inną drużynę z topu, Los Angeles Clippers.

Zrobili to – uwaga – bez Giannisa Antetokounmpo.

Popatrz tylko na tę radość, na tę chemię:

Czynników tego zwycięstwa jest kilka i nie wszystkie wynikają z tego, że Bucks zagrali genialnie. Uwagę trzeba zwrócić na to, że dla Clippers był to wyjazdowy back-to-back po męczarniach w Minnesocie, skąd w dzień musieli przebyć około 500 kilometrów. To na pewno przyczyniło się do tego, że pozwolili oni Bucks zdobyć 40 punktów w czwartej kwarcie.

Co więcej, tylko 4 minuty rozegrał w czwartej kwarcie Ivica Zubac i Clippers grali z Kawhi Leonardem na centrze. Bobby Portis karał te niskie line-upy, zdobywając 14 punktów w samej tylko 4. kwarcie, ale 28 punktów i 16 zbiórek z ławki na przestrzeni całego spotkania:

Bobby Portis pozwolił pod nieobecność Antetokounmpo wciąż uzyskać trochę fizycznej przewagi, która wygrała dla Bucks ten mecz. Ona, oraz kapitalny występ Damiana Lillarda. Dame zanotował dziś aż 13/13 z linii rzutów wolnych, zdobywając 41 punktów, 4 zbiórki i 4 asysty:


Niesamowity comeback oglądaliśmy tej nocy na parkiecie w Sacramento. W połowie trzeciej kwarty przewaga miejscowych Kings przekraczała już 20 punktów. Ba – na starcie czwartej wynosiła wciąż bardzo wysokie 14 punktów.

Czwarta kwarta należała jednak do ich rywali, do Chicago Bulls.

Ostatnia odsłona to 0/6 trafień z dystansu Kings, 6 popełnionych strat przy tylko 1 ze strony Chicago i przede wszystkim genialny DeMar DeRozan. W samej czwartej kwarcie – wygranej ostatecznie 36:18 – trafił on 7/7 z gry na 19 punktów:


To jest teamwork:

Utah Jazz ograli Washington WIzards, prowadzeni przez Jordana Clarksona, który wchodząc z ławki zdobył 38 punktów, 10 zbiórek i 7 asyst. Okazuje się, że 38 punktów to najwięcej w historii Jazz, ile gracz zdobył wchodząc z ławki. Bądźmy jednak szczerzy – zagrał on 36 minut, podczas gdy zmagający się z chorobą Keyonte George w pierwszej piątce tylko 5 minut:


Anthony Edwards to jest niezły ananas. Ostatnio nie wyszedł na parkiet w drugiej połowie meczu z Kings, ale trzeba przyznać, że miał dobry powód. Oficjalny protokół wspomina o „powodach osobistych”, ale prawda jest taka, że rodziło się Anthony’ego dziecko. Gratulujemy i mamy nadzieję, że dziecko będzie rosło zdrowe.

Młody tatuś chyba jednak nie wysypia się najlepiej. Głowę ma w innym miejscu. Ktoś, kto tylko przejrzał dziś boxscore, mógł zdziwić się, że lider Timberwolves rozpoczął mecz z ławki. Cóż, musiał, bo spóźnił się na pierwszy gwizdek. Prowadził swoją zwyczajową rozgrzewkę poza halą i jak sam mówił „stracił rachubę czasu”:

Edwards wyszedł jednak i rozegrał niespełna 35 minut dość przeciętnej jak na niego koszykówki. Przy skuteczności 4/10 z gry zdobył 13 punktów i 6 asyst. Mimo jego słabszego występu udało się jednak pokonać Portland Trail Blazers… Choć mecz był bliski. Za bliski jak na starcie z tak słabym rywalem.

Na szczęście dla Wolves pod koszem dominował Rudy Gobert, którego rewelacja tego sezonu w Portland, Duop Reath, nie mógł zatrzymać. Gobert zdobył najwięcej w drużynie 25 punktów, dokładając 16 zbiórek i 3 bloki:


Memphis Grizzlies poradzili sobie z Brooklyn Nets, w dużej mierze dzięki świetnemu występowi Luke’a Kennarda. Po fatalnym meczu z Blazers dziś trafił 6/9 z dystansu, notując na swoim koncie 25 punktów i 7 asyst, grając jako nominalny rozgrywający:

superbet logo 1 NOC 6 MECZÓW? OGLĄDAJ ZA DARMO! 🤩

18 tylko dla osób pełnoletnich, pamiętaj że hazard uzależnia, graj odpowiedzialnie.