darmowa, prosta gra w typowanie 🎮
typuj wyniki, zdobywaj nagrody! 🎁

gram!
Wyniki NBA: 50 punktów Maxey’a, 6. z rzędu wygrana Rockets, fatalni Clippers!

Wyniki NBA: 50 punktów Maxey’a, 6. z rzędu wygrana Rockets, fatalni Clippers!

Wyniki NBA: 50 punktów Maxey’a, 6. z rzędu wygrana Rockets, fatalni Clippers!

To są właśnie blaski i cienie gry młodego Wembanyamy. Zasięg i możliwości atletyczne stawiają go już teraz w gronie elitarnych obrońców. Młodość, porywczość i brak doświadczenia sprawiają z kolei, że zdarzają się takie wtopy. Zobacz, jaki zwód głową robi Robinson, wspaniałe:

A może to nie wina Wemby’ego? Może to Robinson był w ognistej formie?


CHA – NYK – 107:129
WAS – BKN – 94:102
MEM – LAC – 105:101
IND – PHI – 126:137
MIA – SAS – 118:113
DAL – NOP – 136:124
DEN – HOU – 104:107
DET – CHI – 108:119
OKC – PHX – 111:99
MIN – GSW – 116:110
POR – LAL – 110:116


Jak co poniedziałek przypominam, że Liga Typerów NBA rozpoczyna nową kolejkę, a to jak co tydzień nowa szansa by powalczyć o nagrody od TOTALbet:

Dołącz do zabawy! Typuj, zdobywaj punkty, zgarniaj nagrody!
Kod promocyjny
ZKRAINYNBA
Gram!

+18 tylko dla osób pełnoletnich, pamiętaj że hazard uzależnia, graj odpowiedzialnie.

Liga Typerów to banalnie prosta zabawa, dzięki której możesz wygrywać darmowe freebety od bukmachera TOTALbet! Wszystko, co musisz zrobić:

✅ zarejestrować się w Lidze Typerów
✅ założyć konto u bukmachera TOTALbet z kodem „ZKRAINYNBA”
✅ wytypować poprawnie zwycięzców meczów


Philadelphia 76ers przez prawie cały czas trwania meczu z Indianą Pacers utrzymywali prowadzenie, podczas gdy Pacers przez pawie cały czas gonili. Gdzieś w czwartej kwarcie mogło wydawać się, że dogonią. Tyrese Maxey na to jednak nie pozwolił:

Minionej nocy oglądać mogliśmy najlepszy w dotychczasowej karierze występ Tyrese Maxey’a. Coś czuję, że nie ostatni taki występ w jego wykonaniu. Joel Embiid owszem, rozegrał swój zwyczajowo świetny mecz na 37 punktów, 13 zbiórek i 7 asyst, ale to młody wpsół-lider Sixers był pierwszoplanową postacią. Maxey uzbierał okrągłe 50 punktów, trafiając po drodze 7/11 za trzy. Do tego dołożył 7 zbiórek, 5 asyst i najlepszy w drużynie wskaźnik plus/minus na poziomie +17:

Przeciwko tak dysponowanemu Maxey’owi Pacers nie mieli szans. Nawet pomimo świetnego występu ich lidera, Tyrese Haliburtona. Zdobył on 25 punktów, rozdał 17 asyst (!) i nie stracił ani jednej (!!!) piłki. Pacers z nim na kierownicy się ogląda:


Dlatego chcesz mieć Marcusa Smarta w drużynie. Ostatnia minuta, punkt różnicy – to on zanurkuje na parkiet po piłkę, żeby powiększyć prowadzenie:

Clippers oczywiście przegrali – to już piaty raz z rzędu. Po transferze Hardena nie udało im się jeszcze odnieść zwycięstwa. Russell Westbrook grał dobry mecz. Zdobył 12 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst, 3 przechwyty. Miał drugi najlepszy w drużynie plus/minus na poziomie +10. No i miał tej nocy urodziny (35 lat na karku, najlepszego Wesbrook).

Co musiało stać się na nieco ponad minutę przed końcem, przy wyrównanym wyniku? James Harden musiał wejść z ławki za tego dobrze grającego Westbrooka:

Harden znów był dziś marny. Najgorszy plus/minus o wartości -28 (przy wyrównanym meczu!) mówi sam za siebie. 11 punktów, 1/7 za trzy, tylko 3 asysty. W defensywie piach. Clippers dużo lepiej wyglądają obecnie, gdy po parkiecie biegają Terance Mann, czy Norman Powell.

Memphis Grizzlies za to wygrali swój dopiero drugi mecz w tym sezonie. Start bez Ja Moranta, Stevena Adamsa i Brandona Clarke’a jest dla nich brutalny. Dziś w pierwszej piątce wyszedł już nawet niejaki Jacob Gilyard – 25-letni obwodowy, dla którego był to dopiero 6 mecz w NBA. Tak przetrzebiona jest rotacja Memphis. Na szczęście trafili z podpisaniem Bismacka Biyombo. Dziś ich nowy center dał 13 punktów, 12 zbiórek, 3 asysty i 2 bloki, notując najlepszy w drużynie plus/minus na poziomie +20:

To urocze, że twitterowe konto „Steven Adams Stats” zamieniło się na ten sezon na konto „Bismack Biyombo Stats” i to za zgodą samego Adamsa:

Liderem Miśków był jednak Desmond Bane, który uzbierał 27 punktów, 4 zbiórki i 6 asyst:


Kochani, Wasza opinia – bo wiemy, że Chris Paul ma reputację gracza „brudnego”. Czy chciał celowo wjechać tutaj w kolano Mike’a Conley’a?:

Mason Plumlee po podobnej kolizji wypadł ostatnio na przynajmniej 2 miesiące. Conley’owi na szczęście chyba nic się nie stało. Timberwolves za to wygrali z Golden State Warriors, umacniając się na pozycji najlepszej statystycznie defensywy NBA (na dniach będzie jakaś video analiza tego zjawiska, bo to wyjątkowo zaskakujące).

Anthony Edwards, znów lider Wolves z 33 punktami, 6 zbiórkami, 7 asystami i +15, zaserwował Dario Sariciowi taki plakat, jakiego jeszcze pewnie nie miał:

Jonathan Kuminga też próbował wziąć rywala na plakat, ale tym rywalem był Rudy Gobert, więc nie była tak łatwo:


Miami Heat dziś już z Jimmym Butlerem – ale za to bez Kyle’a Lowry’ego i wciąż bez Tylera Herro – poradzili sobie z San Antonio Spurs. Na samym początku widzieliście, co wyczyniał Duncan Robinson. Nic dziwnego, że to on był tej nocy najlepszym punktującym Heat – jego łupem padło 26 punktów, 5 zbiórek i 4 asysty:

Wembanyama znów z niezłym meczem na koncie i znów nachodzi mnie refleksja, że 95% debiutantów dałoby się pokroić za takie „niezłe” występy. Dziś Victor dał 18 punktów, 11 zbiórek i 7 asyst:

Formę chyba ustabilizował za to Jeremy Sochan, który znów zaprezentował się całkiem dobrze. Przez 34 minuty zdobył 16 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty i 2 bloki. Cieszy dobra skuteczność z dystansu (2/3), oraz fakt, że nie ma już aż tak dużo jego gry na szczycie, a pozwala mu się szukać trochę gry bez piłki bliżej linii końcowej:


Housto Rockets krzyczą do nas: ZWRÓĆCIE NA NAS UWAGĘ! Ich wakacyjne wzmocnienia robiły wrażenie, choć nie traktowaliśmy chyba poważnie drużyny liderowanej przez Freda VanVleeta i Dillona Brooksa. Może słusznie… Musimy chyba jednak uszanować drużynę prowadzoną przez Jalena Greena i Aleperena Senguna.

Rockets niesamowicie wchodzą w sezon. Właśnie zanotowali swoje 6. z rzędu zwycięstwo – tym razem ogrywając Denver Nuggets. Obrońców Tytułu.

Alperen Sengun bez kompleksów wyszedł przeciwko Jokiciowi:

To też oczywiście nie jest tak, że wspaniały Alepren Sengun Nikolę Jokicia zatrzymał, czy chociaż spowolnił. Jokic zanotował monstrualne triple-double z 36 punktów, 21 zbiórek i 11 asyst. Sęk w tym, że to nie wystarczyło.

Rockets przechylili szalę tym, co ich ostatnio wyróżnia. Oddali aż o 15 rzutów wolnych więcej niż rywale. Widać tu rękę nowego trenera, Ime Udoki. Ofensywa Rakiet nie jest już bieganiną bezgłowych kurczaków. Celem jest obręcz.

No i w końcu mecz na miarę swoich możliwości zagrał Fred VanVleet. Całe szczęście, bo Jalen Green po kilku świetnych meczach akurat wypadł przeciętnie (9 punktów, 1/13 z gry, ale… 6/6 z linii, 5 asyst, +10 z nim na boisku, konsekwentne ataki i ściąganie uwagi obrony).

VanVleet zdobył najlepsze w zespole 26 punktów:

Tym, co przyciągało oko, był jednak pojedynek Jokicia z Sengunem. Turecki podkoszowy wypadł statystycznie znacznie skromniej niż Jokic, ale jego 23 punkty, 8 zbiórek, 5 asyst i 2 bloki i tak były bardzo cenne:


Czwarta kwarta, niespełna 3 minuty do końca. Na tablicy 3 punkty straty. Pełne skupienie. Deandre Ayton tymczasem wpada w głęboką, listopadową zadumę nad swoim sensem bycia w Portland:

Los Angeles Lakers musieli radzić sobie tej nocy bez LeBrona Jamesa, który zmaga się z bólem łydki. Stąd aż 41 minut gry Anthony’ego Davisa, który specjalnie na tę okazję przyodział na głowę solidne afro. Zdobył też 30 punktów, 13 zbiórek, 6 asyst i 3 bloki:


Phoenix Suns na starcie sezonu wypadają zdecydowanie poniżej oczekiwań. Pytanie oczywiście, na ile usprawiedliwieniem jest fakt, że tercet Durant-Booker-Beal nie zagrał jeszcze wspólnie żadnego meczu.

Dziś zagrał Durant i zdobył 28 punktów, no i zagrał Beal na 15 oczek. Za mało. Oklahoma City Thunder odnieśli kolejne zwycięstwo. Chet Holmgren znów wyglądał świetnie – tym razem dał 18 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty i 2 bloki, mając najlepsze na parkiecie +/- na poziomie +27:

Motorami napędowymi tego zwycięstwa – bo były dwa – byli jednak Shai Gilgeous-Alexander oraz Jalen Williams. Panowie zdobyli kolejno 35 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty, oraz 31 punktów:


Pelicans przegrali właśnie swój 5. z rzędu mecz i brak CJa McColluma przestaje być chyba usprawiedliwieniem. Choć trzeba uczciwie przyznać, że wyjściowa piątka z backourtem w postaci Jordan Hawkins & Dyson Daniels nie brzmi jak przepis na sukces.

Oprócz McColluma nie było też Herba Jonesa oraz Jose Alvarado. Dwóch kluczowych defensowrów.

Pod nieobecność najlepszych obrońców Pelicans, backcourt Mavericks mógł poszaleć. Oprócz standardowo dobrego Doncicia, który uzbierał 30 punktów i 9 asyst, dostaliśmy też świetny mecz Irvinga. Kyrie zdobył najlepsze w zespole 35 punktów, 6 zbiórek oraz 7 asyst:


Chciago Bulls dali sobie radę z Detroit Pistons, prowadzeni przez DeMara DeRozana, zdobywcę 29 punktów i aż 4 bloków:

Po stronie Pistons znów imponował debiutant Ausar Thompson. Zdobył tylko 9 punktów, ale za to aż 16 zbiórek, z czego 6 w ataku. Fizyczna maszyna:


New York Knicks łatwo poradzili sobie z Charlotte Hornets. Najwięcej, bo 24 punkty, zdobył najlepszy na boisku RJ Barrett (+26), a Randle i Brunson dołożyli kolejno po 23 oraz 20:


Brooklyn Nets byli lepsi od Washington Wizards w jednym z tych match-upów, które oglądamy ostatnio każdej nocy, a mianowicie dwie drużyny z dołu tabeli wschodu. Błysnął Mikal Bridges, który uzbierał 27 punktów i aż 13 zbiórek: