Wojciech Kamiński: Warto być człowiekiem

– W życiu są takie sytuacje, w których należy pokazać ludzką twarz. Uważam, że dobro wraca. Tevin bardzo chciał jechać do domu, a my nie stawaliśmy mu na drodze. Był zmęczony, ale bardzo nam pomógł w meczu nr 1 – mówi Wojciech Kamiński, trener PGE Startu Lublin.
Ostatnie dni i godziny są szalone dla zespołu prowadzonego przez Wojciecha Kamińskiego. PGE Start w sobotę wieczorem – po pokonaniu Trefla Sopot – cieszył się z awansu do wielkiego finału ORLEN Basket Ligi. Na długie świętowanie nie było czasu, bo… na poniedziałek zaplanowano pierwszy mecz z Legią Warszawa.
Po spotkaniu z Treflem trener Kamiński zwracał uwagę na bardzo krótką przerwę w terminarzu. – Gdybym ja układał plan gier, to zrobiłbym to nieco inaczej – przyznał.
Lublinianie wrócili o 3:30 w niedzielę nad ranem. W trakcie podróży sztab szkoleniowy oglądał rywali. Michał Sikora w ciągu kilku godzin przygotował scouting. Z naszych informacji wynika, że w tym procesie pomógł… Marcin Woźniak z Anwilu Włocławek, który w zeszłym sezonie pracował w ekipie z Lublina. Asystent Selcuka Ernaka udostępnił swoje materiały. Anwil przegrał z Legią w półfinale 0:3.
– Mecze Legii oglądaliśmy podczas powrotu do Lublina, a scouting od samego rana w niedzielę robił trener Michał Sikora. Wszystko mieliśmy przygotowane na pierwszy trening przed serią z Legią. Mogę zdradzić, że poprosiliśmy o pomoc Marcina Woźniaka, który wcześniej dokładnie przeanalizował grę tego zespołu. Udostępnił nam swoje materiały. Chciałbym mu bardzo podziękować za pomoc w trudnym momencie – mówi nam Wojciech Kamiński, trener PGE Startu Lublin.
Lublinianie – mimo bardzo napiętego terminarza i braku czasu na odpoczynek – pokonali Legię Warszawa 82:81 na otwarcie serii finałowej.
– Drużyna jest bardzo zmęczona. Nie było chwili na odpoczynek po meczu nr 5 w Sopocie, dlatego zawodnikom należą się wielkie słowa uznania za to, że potrafili wykrzesać z siebie dodatkową energię i zagrać bardzo jakościową koszykówkę ze świetnie grającą Legią Warszawa – podkreśla Wojciech Kamiński.
Dużo w kontekście PGE Startu mówi się o Tevinie Brownie. Amerykanin w ostatnich dniach był poza drużyną. Wyjechał do Stanów Zjednoczonych z powodów rodzinnych (klub wyraził na to zgodę). Wrócił do Polski w poniedziałek – na kilka godzin przed rozpoczęciem meczu z Legią.
Scouting rywali oglądał w samolocie, później odbył drzemkę w trakcie podróży samochodem do Lublina, a w hali – na dwie godziny przed meczem – ustalał ostatnie szczegóły taktyki ze sztabem szkoleniowym. Mimo dużego zmęczenia, pociągnął drużynę do zwycięstwa. Zdobył 19 punktów, trafiając 7 z 13 rzutów z gry.

– Jak mi Tevin przedstawił całą sytuację, to nawet przez chwilę się nie zastanawiałem. W pełni go rozumiałem. Sam kiedyś byłem w takiej sytuacji. Pamiętam, że kiedyś – jako asystent – podczas podróży autobusem na mecz półfinałowy do Sopotu dostałem telefon z informacją o śmierci mojego taty. Nikogo się wtedy nie pytałem. Po prostu wziąłem torbę i wyszedłem. Później – gdy już ochłonąłem – oczywiście zadzwoniłem do trenera i prezesa. W życiu są takie sytuacje, w których należy pokazać ludzką twarz. Uważam, że dobro wraca. Na takiej zasadzie było to z Tevinem. Bardzo chciał jechać i nie stawaliśmy mu na drodze. Był zmęczony, ale też zachował profesjonalizm. Wysłaliśmy mu scouting, by w trakcie podróży się z nim zapoznał. Był w pełni przygotowany do spotkania – opowiada Wojciech Kamiński.
Brown jest jedną z gwiazd ORLEN Basket Ligi. Amerykanin trafił do Polski w trakcie rozgrywek. Nie byłoby tego transferu, gdyby nie kontuzja Manu Lecomte’a. Start – w miejsce Belga – zdecydował się na transfer medyczny. Brown grał jednak tak dobrze, że klub – jako jedyny w lidze – wpłacił do ligi 200 tys. zł, by korzystać z sześciu obcokrajowców.
Brown jest połączeniem świetnego strzelca z boiskowym artystą, który potrafi w pojedynkę wygrywać mecze. Jego umiejętności kozłowania i grania z piłką w rękach są na wysokim poziomie. Porównania do Victora Sandersa z Anwilu Włocławek nie są przypadkowe. Obaj są zawodnikami, którzy – swoimi nieszablonowymi zagraniami – wzbudzają duże zainteresowanie kibiców i mediów.
– Tevin jest super zawodnikiem, z którym nie ma żadnych problemów. Na co dzień jest cichym i spokojnym człowiekiem. Przyszedł do nas w trakcie rozgrywek, ale nie było żadnych problemów z aklimatyzacją. Zawodnicy go w pełni zaakceptowali, pomogli mu być najlepszą wersją siebie. Oddaje to z nawiązką – komentuje Wojciech Kamiński.
PGE Start prowadzi z Legią 1:0 w wielkim finale. Kolejne spotkanie w środę.
-
Brown
-
Sanders
-
Brown46 głosów
-
Sanders42 głosów