Włoch zastąpił Szablowskiego – dlaczego? Ujawniamy

– Punktem zwrotnym był przegrany mecz domowy z Legią. To była piąta z rzędu porażka. Wtedy stwierdziliśmy, że musimy otworzyć się na rynek i przygotować na zmianę trenera. Na naszej shortliście znalazło się dwóch trenerów z Włoch, Hiszpan i Belg – mówi nam Michał Szolc, prezes Dzików Warszawa.
Krzysztof Szablowski po czterech latach pożegnał się z Dzikami Warszawa.
– Zostawiam Dziki w dobrym miejscu do dalszego rozwoju – przyznał po ostatnim meczu.
Szablowski pracował w Dzikach od 2021 roku. Awansował z tym zespołem do ORLEN Basket Ligi w sezonie 2023/2024. W minionych rozgrywkach z bilansem 16:14 zajął 10. miejsce. Teraz osiągnął to samo miejsce, a w rozgrywkach ENBL zdobył brązowy medal.
Powodem rozstania były niezadowalające wyniki sportowe w tym sezonie i zmiana myśli szkoleniowej. Prezes Michał Szolc – po raz pierwszy w historii organizacji – postawił na trenera zagranicznego.
Został nim Marco Legovich, który w dwóch ostatnich sezonach pracował jako asystent Luisa Scoli w Varese (w minionym sezonie ten zespół był półfinalistą FIBA Europe Cup). W sezonie 2022/2023 Włoch był pierwszym trenerem zespołu Serie A – Allianz Pallacanestro Trieste. Otrzymał taką szansę po kilkuletniej pracy w roli asystenta w tym klubie. Teraz spróbuje swoich sił na poziomie ORLEN Basket Ligi. Podpisał 2-letnią umowę z Dzikami. Prezes tego klubu w rozmowie z naszym serwisem tłumaczy, dlaczego zrezygnował z usług Szablowskiego i zdecydował się na 32-letniego Legovicha.
Karol Wasiek: Dlaczego Dziki Warszawa zakończyły współpracę z trenerem Krzysztofem Szablowskim?
Michał Szolc, prezes Dzików Warszawa: Krzysiek i Dziki trafili na siebie w idealnym momencie. Po czterech latach owocnej współpracy nasz klub ma stabilną pozycję w ekstraklasie i gra w europejskich rozgrywkach, a on jest trenerem o niekwestionowanej wiedzy i umiejętnościach na poziomie PLK. Obie strony zyskały na tej współpracy i bardzo się rozwinęły.
Natomiast w sporcie, prawdopodobnie ze względu na towarzyszące naszej pracy emocje i presję, relacje „zużywają się” nieco szybciej. Cztery lata w PLK to długi czas – Krzysiek był trenerem najdłużej pracującym w jednym klubie w naszej lidze. W pewnym momencie ja i osoby zarządzające naszą organizacją uznaliśmy, że zmiana będzie niezbędna dla dalszego rozwoju Dzików.
Chcieliśmy ją przeprowadzić w sposób kontrolowany i zaplanowany – najlepszy dla nas, ale również dla trenera. Cieszę się, że przepracowaliśmy pełne cztery sezony, a Krzysztof Szablowski zostanie zapamiętany przez naszych kibiców jako autor olbrzymich sukcesów tego klubu.

Kiedy był moment, gdy klub uznał, że formuła współpracy dobiegła końca?
Punktem zwrotnym był przegrany mecz domowy z Legią. To była piąta z rzędu porażka, wliczając pucharowy mecz ze Startem Lublin. Trzecia z rzędu na domowym parkiecie. W dodatku bardzo bolesna, bo przez 4,5 minuty nie byliśmy w stanie znaleźć odpowiedzi na późniejszego MVP ligi.
Wtedy stwierdziliśmy, że musimy otworzyć się na rynek i przygotować na zmianę. Uznaliśmy wtedy, że decyzję o ewentualnej zmianie podejmiemy bliżej końca sezonu, ale będziemy kontynuować przegląd rynku i rozmowy z kandydatami. Dopuszczaliśmy do siebie również myśl, że na końcu tego procesu przedłużymy kontrakt z obecnym trenerem.
Ilu miał pan kandydatów na stole? Dlaczego wybór padł na Włocha Marco Legovicha?
Cały proces – od meczu z Legią do podjęcia ostatecznej decyzji – trwał nieco ponad 2 miesiące. Rozmawialiśmy w sumie z kilkunastoma kandydatami, stopniowo zawężając naszą listę do kilku osób. Ostateczny wybór był bardzo trudny – na shortliście znalazło się dwóch trenerów z Włoch, Hiszpan i Belg. Wiedzieliśmy, że każdy z nich będzie dla nas odpowiedni. Musieliśmy jednak wybrać tego, który będzie najlepiej pasował do naszej organizacji – do naszych wartości, ambicji i planów rozwoju. I pewnie to zdecydowało, że nasz wybór padł na Marco Legovicha.
Czego możemy się po nim spodziewać?
To młody trener, nie sposób z tym dyskutować. Jednak jak na swój wiek ma już bardzo duże doświadczenie w mocnej lidze, zdobyte na różnych stanowiskach. W Trieste przez 8 lat przeszedł ścieżkę od analityka video do pierwszego trenera. Przez ostatnie dwa lata doskonalił swój warsztat jako pierwszy asystent w Varese Luisa Scoli. To bardzo ambitny i pracowity człowiek, z olbrzymią wiedzą o koszykówce. Dla mnie szczególnie ważne były jego umiejętności komunikacyjne i podejście do pracy z ludźmi. Marco zdaje sobie sprawę z tego, jak duży wpływ na powodzenie jego pracy mają relacje z najbliższym otoczeniem – sztabem, zawodnikami, pracownikami organizacji, władzami klubu. Łatwo nawiązuje relacje i dobrze się komunikuje.
Trafiamy na siebie w idealnym momencie dla obu stron – jesteśmy tak samo ambitni, głodni sukcesu, szukający możliwości rozwoju. Mam nadzieję, że przed Dzikami kolejne lata dynamicznego wzrostu, tym razem pod wodzą Marco Legovicha.
-
Tak
-
Nie
-
Tak22 głosów
-
Nie28 głosów