Wielkie usprawnienia Pana Trenera Kerra – Warriors demolują Lakers w meczu numer 2!
Steve Kerr przypomniał, dlaczego ma reputację jednego z najlepszych trenerów w NBA ostatnich lat.
Po pierwszym meczu, w którym Lakers ograli Warriors, kibice Golden State mogli poczuć niepokój. Przewaga fizyczna Lakers, na czele z Anthonym Davisem, wyglądała na taką nie do przeskoczenia.
Jakież było moje, jak też pewnie Państwa zdziwienie, kiedy zobaczyłem pierwszą piątkę Warriors, a w niej brak Kevona Looney’a. Odpowiedzią na wzrost Lakers miał okazać się brak w wyjściowej piątce jedynego w rotacji nominalnego centra. Lakers też byli zdziwieni – w pierwszy posiadaniu nie wiedzieli jak się zachować, kiedy na boisku był JaMychal Green:
LAL – GSW – 100:127 [1-1]
W tym usprawnieniu nie chodziło o to, że JaMychal Green jest lepszy od Kevona Looney’a. Chodziło o to, że Kevon Looney nie musi biegać obok Draymonda Greena, psując trochę spacing. Warriors postanowili grać jednym nierzucającym dobrze wysokim otoczonym zawsze czwórką przynajmniej solidnych strzelców. Nie ma przypadku w tym, że kiedy zsumujemy minuty gry Draymonda Greena (28), Kevona Looney’a (12) i Jonathana Kumigi (10), dostajemy akurat około 48 minut. Tylko pod koniec drugiej kwarty Looney zagrał chwilkę z Draymondem, a na początku czwartej Draymond moment zagrał z Kumingą.
Reszta generowała w tym czasie ognisty spacing. Warriors trafili 21/42 za trzy, dokładnie 50%. Jednocześnie nie przegrali na deskach. Zebrali od Lakers o 15 piłek więcej. To jednak zasługa także tego, że Lakers gorzej trafiali i to łupem Warriors padało więcej zbiórek defensywnych.
Rotacja pod koszem to nie jedyne usprawnienie trenera Steve’a Kerra. Trzeba było poradzić sobie z wysoko krytym i agresywnie podwajanym Stephem Currym. To nic nowego – widzieliśmy takie rzeczy na Stephie wielokrotnie, choćby w zeszłorocznych Finałach. Sprawę znów rozwiązały wysoko stawiane zasłony, po których Curry chętnie dzielił się piłką. Zdobył więc skromne jak na siebie 20 punktów, ale na świetnej skuteczności 7/12 z gry, rozdając przy okazji 12 asyst:
Zdobywaniem punktów zajął się Klay Thompson. Korzystając z miejsca, które miał dzięki podwojeniom Lakers na Currym, trafił aż 8/11 rzutów z dystansu, zdobywając w sumie 30 punktów:
Spacing Warriors sprawił, że dominujący w tych Playoffach obronę podkoszową Anthony Davis, nie był aż tak często zaangażowany w obronę pod samym koszem, częściej musiał zrobić krok-dwa do góry. Jego 11 punktów, 7 zbiórek i 3 bloki nie zrobiły tym razem wielkiego wrażenia. Najlepszy na boisku był tym razem LeBron, który zdobył 23 punkty, 7 zbiórek i 3 asysty, ale na boisku spędził tylko 28 minut. Nie musiał więcej – już w połowie 3. kwarty mecz był rozstrzygnięty.