Wielki triumf polskiego klubu – Bagatskis na czele „nowego Śląska”

Wielki triumf polskiego klubu – Bagatskis na czele „nowego Śląska”

Wielki triumf polskiego klubu – Bagatskis na czele „nowego Śląska”
Ainars Bagatskis / foto: Wojciech Figurski / PLK

Śląsk Wrocław, który w swoim składzie ma zaledwie jednego gracza po „trzydziestce”, pokonał tureckiego giganta Bahcesehir Koleji 99:91. To jedno z największych zwycięstw polskiej drużyny w ostatnich latach na międzynarodowej scenie. Ojcem tego spektakularnego triumfu jest Ainars Bagatskis, który już zdążył zapracować na tytuł „szefa”.

Śląsk Wrocław – bez Issufa Sanona w składzie (kontuzja pleców) – pokonał w wielkim stylu Bahcesehir Koleji 99:91. To bez wątpienia jedno z największych zwycięstw polskiej drużyny w ostatnich latach. Klub z Turcji może pochwalić się ogromnym budżetem, co przekłada się na możliwość podpisywania umów z graczami z poziomu Euroligi.

W składzie roi się od wielkich gwiazd, które zarabiają wielkie pieniądze. Do dyspozycji trenera Baraca są m.in. Mateusz Ponitka, Malachi Flynn (interesuje się nim Olympiacos) czy Trevion Williams. Te nazwiska nie były straszne Śląskowi, który po raz kolejny w tym sezonie udowodnił, że jest drużyną z wielkim charakterem i sercem do gry.

Ten charakter i pewność siebie u zawodników „zaszczepił” Ainars Bagatskis, który jest trenerem z wielkim doświadczeniem na arenie międzynarodowej. Wie, jak rywalizować z najlepszymi i też wie, jak wprowadzać młodych graczy na ligowe parkiety. Aż trudno w to uwierzyć, ale Śląsk do tego sezonu przystępował bez żadnego gracza po 30. roku życia! Jakub Nizioł najstarszy zawodnik (29 lat) został kapitanem zespołu. Trefl Sopot – dla porównania (też uczestnik EuroCup) – miał pięciu graczy po „trzydziestce” na start poprzedniego sezonu. Niedawno do Śląska dołączył 32-letni Angel Nunez. – W końcu ktoś po „trzydziestce” – uśmiecha się Bagatskis.

Czy Ainars Bagatskis to najlepszy trener, który pracuje w PLK?
54 użytkowników już oddało swój głos Ankieta
  • Tak
  • Nie
  • Tak
    49 głosów
  • Nie
    5 głosów
Wczytywanie…

Jaki jest Bagatkis?

Łotysz potrafi być wybuchowy, ochrzanić gracza po popełnionym błędzie, a nawet skrytykować go publicznie, ale jest postrzegany w szatni Śląska jako dobry i sprawiedliwy człowiek, który wie, na czym polega nowoczesny coaching – czytaj: „budowanie zawodników”.

– Uważam, że kluczową kwestią jest bycie dobrym człowiekiem. Kiedy wchodzisz do klubu, do szatni i do hali i czujesz pozytywną energię od ludzi, którzy cię otaczają, to wykonywanie pewnych rzeczy staje się dużo łatwiejsze. Porównałbym trenera Bagatskisa do trenera Vidina, jeśli chodzi o takie interpersonalne relacje. Dobrze się dogadujemy, cała szatnia reaguje pozytywnie – mówi kapitan Jakub Nizioł.

Bagatskis od samego początku pracy we Wrocławiu powtarza graczom: „panowie, nie bójcie się, grajcie na 120 procent swoich możliwości, bo to jest dla was duża szansa”. Łotysz nie boi się odważnych decyzji – zbudował drużynę, w której Polacy byli bez większego doświadczenia w PLK i w EuroCupie: Sternicki, Czerniewicz (obaj ostatnio I i II liga), Wiśniewski, Urbaniak (odbił się od Trefla, ostatnio rezerwy Gran Canarii) czy Kulikowski (mała rola w Śląsku). Każdy z nich „rośnie” pod wodzą doświadczonego szkoleniowca, który kupił ich swoim podejściem i wiedzą.

Każdy z zawodników w składzie wie, jaką pełni rolę w zespole. I każdy z nich stara się z tego wywiązywać. W spotkaniu z Bahcesehirem świetną pracę w obronie wykonał Błażej Kulikowski, który zatrzymał najlepsza gracza rywali. Inni też poszli w ogień. To była bardzo dobra gra z dużą dozą cierpliwości – podkreśla Ainars Bagatskis.

Nowe otwarcie w Śląsku


Łotysz to najlepsze, co mogło spotkać wrocławski klub po fatalnym poprzednim sezonie, który zakończył się wielką klapą (odpadnięcie w fazie play-in). Klub w letnim off-season przeszedł prawdziwą rewolucję kadrową i w pionie zarządzającym. Waldemar Łuczak, który wrócił na stanowisko dyrektora sportowego, postawił na Bagatskisa, co okazało się strzałem w dziesiątkę.

Szkoleniowiec kadry Ukrainy zbudował drużynę ambitną i głodną sukcesów, którą wrocławscy kibice szybko pokochali. Po środowym triumfie nad Bahcesehirem skandowano nazwisko Bagatskisa, który już zdążył zapracować na tytuł „szefa”.

Ludzie w środowisku są pod wrażeniem jego pracy, ale też dużego luzu na konferencjach prasowych. Ostatnio żartował sobie, że Śląsk chciał zakontraktować… LeBrona Jamesa, ale ten był zajęty trenowaniem w drużynie G-League. Ten luz na pewno Łotyszowi pomaga w pracy z młodymi zawodnikami, którzy chcą „pójść za nim w ogień”, co przekłada się na ich rozwój i wyniki drużyny. Pokonanie Bahcesehiru odbiło się szerokim echem w Europie. To dla Turków była dopiero trzecia porażka w tym sezonie.

To na pewno było świetne widowisko dla kibiców, którzy mogli zobaczyć wiele znanych w Europie nazwisk. Daliśmy z siebie wszystko. Śmiało można powiedzieć, że jest to jedno z największych zwycięstw “nowego” Śląska – zaznacza Błażej Kulikowski, jeden z architektów zwycięstwa nad tureckim zespołem.

WKS Śląsk Wrocław w rozgrywkach EuroCup z bilansem 4:4 zajmuje 5. miejsce w grupie A, z kolei w PLK z wynikiem 4:3 jest na 6. pozycji. W niedzielę – tuż przed reprezentacyjną – wrocławianie zagrają z PGE Startem Lublin.