Trenerzy NBA anonimowo wybrali najlepszych obrońców ligi
Od 2012 roku to dziennikarze wybierają na koniec sezonu piątki najlepszych obrońców. Wcześniej robili to ligowi trenerzy i trzeba przyznać, że to właśnie oni wydają się najbardziej kompetentnymi osobami w tym temacie.
To sztaby trenerskie niemal codziennie przygotowują swoje drużyny do gry przeciwko ligowej śmietance defensorów, to oni oglądają taśmy z ich grą, oni analizują ich wady i zalety i zarabiają za to pieniądze. A płaci im się za to dlatego, że są w tym najlepsi i mają do tego głowę. Z tego założenia wyszli Jon Krawczynski i Josh Robbins z The Athletic, pytając anonimowych 33 trenerów z NBA (a więc siłą rzeczy nie tylko head-coachów) o ich zdanie w temacie najlepszych obrońców ligi.
System ankiety był bardzo klasyczny – trenerzy mieli wskazać swoją pierwszą i drugą piątkę najlepszych obrońców, trzymając się podziału na dwóch obwodowych, dwóch skrzydłowych i centra. Za każdą nominację do pierwszej piątki zawodnik dostawał dwa punkty, natomiast za nominację do drugiej piątki jeden punkt. Wyniki nie są szczególnie szokujące, ale jest w nich kilka ciekawych smaczków:
(zawodnik, liczba wyborów do pierwszej piątki, liczba wyborów do drugiej piątki, punkty)
All-Defensive First Team:
Rudy Gobert 25 I / 5 II 55 pkt
Giannis Antetokounmpo / 25/5 55 pkt
Marcus Smart / 22 /8 52 pkt
Kawhi Leonard 20/10 50 pkt
Ben Simmons 15 /4 34 pkt
Al-Defensive Second Team:
Anthony Davis 19/9 47 pkt
Pat Beverley 10 /12 32 pkt
Eric Bledsoe 4 /9 17 pkt
PJ Tucker 4 /6 14 pkt
Bam Adebayo 2 /10 14 pkt
Reszta głosów:
Brook Lopez 2/ 9 13 pkt
Pascal Siakam 2/ 9 13 pkt
Jrue Holiday 3/6 12 pkt
Paul George 2/8 12 pkt
Kyle Lowry 1/9 11 pkt
Jimmy Butler 2/3 7 pkt
Jayson Tatum 0/5 5 pkt
Jaylen Brown 1/2 4 pkt
LeBron James 0/4 4 pkt
Kris Dunn 1/1 3 pkt
Myles Turner 1/1 3 pkt
Joel Embiid 0/3 3 pkt
Johnatan Isaac 0/3 3 pkt
OG Anunoby 0/3 3 pkt
Al Horford 1/0 2 pkt
Draymond Green 1/0 2 pkt
Tristan Thompson 1/0 2 pkt
Steven Adams 0/2 2 pkt
Andre Drummond 0/2 2 pkt
Khris Middleton 0/2 2 pkt
Matisse Thybulle 0/1 1 pkt
Fred VanVleet 0/1 1 pkt
Avery Bradley 0/1 1 pkt
Malcolm Brogdon 0/1 1 pkt
Josh Richardson 0/1 1 pkt
Dennis Shroeder 0/1 1 pkt
Derrick Favors 0/1 1 pkt
Danny Green 0/1 1 pkt
Gary Harris 0/1 1 pkt
Jarret Allen 0/1 1 pkt
Domantas Sabonis 0/1 1 pkt
Zwycięzcą okazał się pandemiczny wróg publiczny numer jeden, Rudy Gobert, który rok w rok jest bardzo wysoko w tego typu notowaniach. Razem z Gobertem na pierwszym miejscu plasuje się Giannis Antetokounmpo, walczący jednocześnie o statuetkę MVP. Ostatnim, który zdobył w jednym sezonie MVP i DPOY był Hakeem Olajuwon w 1994 roku – wcześniej dokonał tego jeszcze Michael Jordan. Gdyby więc ta sztuka udała się Antkowi, dołączyłby do całkiem ekskluzywnego grona. W czołówce znaleźli się też Smart i Kawhi. Co rzuca się w oczy, to miejsce w dopiero drugiej piątce Davisa, który zdobył przecież więcej punktów niż Ben Simmons. Miejsca centra i dwóch skrzydłowych były już jednak zajęte, a uzupełnić trzeba było wakat na obwodzie, gdzie Ben miał był drugi za smartem w głosowaniu.
Właściwie tylko ten Simmons może się niektórym wydać zaskoczeniem w pierwszej piątce, natomiast jeśli się nad tym zastanowić, wcale nie powinno być to zaskakujące. Sixers to szósta obrona NBA w tym przerwanym sezonie, a niezłych obrońców tam nie brakuje. Embiid samą obecnością zmienia dynamikę gry, Horford to świetny specjalista, a debiutant Thybulle także zaskakująco dobrze radzi sobie jako defensor. Simmons jednak daje przewagę niemal w każdym match-upie dzięki swojej wszechstronności. Przy wzroście 208 centymetrów i fizycznej prezencji silnego skrzydłowego, Simmons jest w istocie rozgrywającym. Pamiętamy o tym w ofensywie, kiedy kozłuje i podaje piłkę, ale Simmons jest rozgrywającym także w defensywie. Niewielu zawodników przy takich warunkach fizycznych jest w stanie usiąść w obronie na zawodniku kozłującym piłkę, a w starciach tego typu z większością ligowych rozgrywających, długość Simmonsa jest niesamowitą przewagą. Jednocześnie przy praktycznie żadnym switchu Simmons nie staje się missmatchem – może z powodzeniem przejąć krycie na zawodniku z każdej pozycji na parkiecie. Spójrzcie tylko na te highlightsy, jak zróżnicowane są – w jednym posiadaniu staje on w post przeciwko Jokiciowi czy Aldridge’owi, w następnym biega za kozłującym Westbrookiem czy Bealem, by za chwilę usiąść na najlepszych skrzydłowych rywali (jak w tym meczu z Clippers w lutym, kiedy Sixers wygrali 110:103, a Simmons na zmianę krył PG#13 i Kawhi, notując przy tym linijkę 26/12/10):
źródło:YouTube/Evin Gualberto
Praktycznie każdy zespół będący w czołówce najlepszych defensyw (w przeliczeniu na 100 posiadań) ma swoich przedstawicieli w dwóch pierwszych piątkach. Prawie, bo brakuje w nich choćby jednego zawodnika drugiej na ten moment najlepszej defensywy NBA. Defensywy tracącej tylko 104,9 punktu na 100 posiadań, należącej do zespołu z 3. najlepszym w lidze net rating na poziomie +6,4. Defensywy broniącej Mistrzostwa NBA, czyli Toronto Raptors. Aż czterech ich zawodników znalazło się jednak w puli zawodników, którzy dostali w ogóle głosy. Jest nieustępliwy na obwodzie duet Lowry & VanVleet, jest wszechstronny Siakam, jest mogący kryć najlepszych wingmanów rywali OG Anunoby. Każdy z nich jest trochę niedocenianym obrońcą – a zabrakło przecież jeszcze miejsca dla Marca Gasola, który wnosi na środek swoją defensywną prezencję. Kiedy Gasol jest na parkiecie, rywale zdobywają średnio prawie 6 punktów na 100 posiadań mniej i to nie jest przypadek. Hiszpan wie jak się ustawiać i jak kontestować rzuty przeciwników. Jego statystyki nie zachwycają, bo w trwającym sezonie notuje on średnio tylko 7,6 punktu, 6,3 zbiórki, 3,4 asysty i skromne 0,9 bloku na mecz. W dużej mierze z tego powodu pozostaje trochę poza główną dyskusją, ale warto spojrzeć głębiej – kiedy Gasol jest w grze, rywale Raptors trafiają tylko 41,8 punktów w przeliczeniu na 48 minut z pomalowanego. Lepsi są tylko Bucks. Brak choćby głosu dla Gasola jest zaskoczeniem – zwłaszcza, że głosy dostali choćby Tristan Thomspon, czy praktycznie nie grający Draymond Green. Gasol jest świetnym obrońcą i dużo zyskał na tym, że stracił w pewnym momencie kariery na wadze. Dzięki temu dziś nie tylko świetnie broni pod obręczą, ale też skutecznie (bo żwawiej) wychodzi do wyższego krycia. Problem miał z tym choćby Steph Curry w ostatnich Finałach:
źródło:YouTube/amulya shakya
A przecież to nie koniec – są straszący blokiem Ibaka i Boucher, silni i atletyczni obrońcy w osobach Normana Powella i Rondae-Hollisa Jeffersona, jest świetnie radzący sobie w obronie debiutant Terrence Davis… Raptors mają świetnych obrońców na każdej możliwej pozycji – ich druga defensywa ligi nie bierze się znikąd. Ta defensywna wszechstronność czyni ich maksymalnie niewygodnym rywalem w potencjalnej playoffowej rywalizacji dla każdego. Niezależnie od ustawienia, trudno będzie znaleźć przeciwnikom jakąś wyraźną lukę, a niezależnie od pozycji i roli najlepszego gracza, Raptors raczej znajdą na niego przynajmniej dobrego obrońcę i kilku niezłych w zapasie.
Po dwóch zawodników w dwóch pierwszych piątkach mają tylko Clippers i Bucks. Eric Bledsoe jest cennym defensywnym uzupełnieniem Giannisa, natomiast jego gra we wznowionym sezonie stoi pod znakiem zapytania – przynajmniej w początkowej fazie. Dziś pojawiła się informacja, że Bledsoe zaraził się koronawirusem, przez co straci trochę czasu. Większość zawodników jednak dość szybko dochodzi do zdrowia, co daje nadzieję na stosunkowo krótką nieobecność Erica. Trzeba jednak zauważyć, jak niewiele zabrakło, by w piątkach znalazło się aż trzech zawodników Bucks. Tuż za drugim składem znalazł się Brook Lopez, z jedenastoma nominacjami, w tym dwoma do pierwszej piątki. Kto by pomyślał jeszcze kilka sezonów temu, że ten wyjątkowo ofensywnie usposobiony center będzie jednym z centralnych punktów defensywy zespołu walczącego o tytuł?
Lopez zaczął karierę przede wszystkim jako środkowy zdobywający punkty tyłem do kosza. Dopiero w ostatnim sezonie w barwach Nets (2016/17) zaczął nagle sypać trójkami, będąc w tej kwestii niejako prekursorem. Owszem, byli wcześniej środkowi umiejący rzucać z daleka, ale nikt wcześniej nie robił tego na taką skalę. Lopez nie tylko oddawał ponad 5 trójek w meczu, ale też oddawał je w typowych dla obwodowego sytuacjach – na przykład w kontrataku. Przez chwilę wydawało się, że choć przystosował się do obecnych realiów, okupił to zostaniem zawodnikiem tylko do jednego zadania. Dopiero w Bucks odkryto jego defensywny potencjał, a on sam od dwóch sezonów notuje ponad dwa bloki na mecz (2,4 w tym sezonie, mniej tylko od Whiteside’a).
źródło:YouTube/Milwaukee Bucks