Trefl Sopot zakończył EuroCup. W PLK zagra w pełnym składzie
Trefl Sopot z bilansem 1:17 zakończył udział w EuroCup. Na zakończenie fazy grupowej mistrzowie Polski przegrali z Gran Canarią 73:76. Z naszych informacji wynika, że w nadchodzącym meczu ze Śląskiem Wrocław sopocianie – po raz pierwszy w tym roku – zagrają w pełnym składzie, co oznacza zgłoszenie przez klub szóstego obcokrajowca.
Niewiele zabrakło do sprawienia dużej niespodzianki na zakończenie fazy grupowej EuroCup. W czwartej kwarcie sopocianie prowadzili z renomowaną ekipą z Hiszpanii różnicą 5 punktów (70:65), ale finalnie nie dowieźli prowadzenia do samego końca. Gran Canaria, która ma w swoim składzie wielu utalentowanych zawodników, zwyciężyła 76:73. Najlepszym strzelcem mistrzów Polski był Geoffrey Groselle, autor 14 pkt. Double-double skompletował Nick Johnson (11 pkt, 13 zbiórek).
– Pokazaliśmy dwie kompletnie różne twarze. Wierzę, że w drugiej połowie pokazaliśmy to, na co nas rzeczywiście stać. Niestety przez całe spotkanie mocno szwankowała nasza skuteczność w rzutach za trzy punkty – mówił po meczu Żan Tabak.
– Rywalom należą się gratulacje za bardzo ambitną postawę. Postawili nam wysoko poprzeczkę. Musieliśmy spiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Uważam, że w końcówce meczu szczęście było po naszej stronie – przyznał z kolei Jaka Laković, trener Gran Canarii.
Sopocianie kończą rywalizację w EuroCup z wynikiem 1:17. Jedyne zwycięstwo mistrzowie Polski odnieśli w Wilnie, pokonując miejscowy BC Wolves. Ogólny rezultat nikogo w Sopocie oczywiście nie satysfakcjonuje, ale – jak podkreślają zgodnie władze i trener Żan Tabak – zebrane cenne doświadczenie ma pomóc klubowi w dalszym rozwoju. Wszyscy liczą na to, że zespół w kolejnym sezonie pokaże się z dużo lepszej strony na europejskiej scenie.
– Pod względem wynikowym nie był to udany występ w naszym wykonaniu, ale wierzę, że sam udział w EuroCup pomoże Treflowi w przyszłości. Pod kątem organizacyjnym i sportowym. Mam nadzieję, że doświadczenie pomoże klubowi w kolejnych występach w rozgrywkach europejskich – zaznaczył Żan Tabak.
– Jestem zdania, że jeśli polskie kluby chcą się rozwijać, to muszą występować w rozgrywkach europejskich. Nie można rozwijać się tylko poprzez grę w polskiej lidze. To za mało. Trzeba łączyć występy na dwóch frontach. To jedyna droga dla mocnych polskich klubów. Co więcej: trzeba tam nie tylko być, ale trzeba podjąć rękawicę i rywalizować. Jeśli polskie kluby chcą być szanowane i rozpoznawalne w Europie, to muszą być równorzędnym rywalem dla zespołów na międzynarodowej arenie – dodał Chorwat.
Z naszych informacji wynika, że w nadchodzącym meczu ze Śląskiem Wrocław sopocianie – po raz pierwszy w tym roku – zagrają w pełnym składzie, co oznacza, że mistrzowie Polski wpłacą do kasy PLK 100 tys. zł, by wpisać taką liczbę graczy zagranicznych do protokołu meczowego.
Finansowo klub był gotowy na takie rozwiązanie dużo wcześniej, ale… nie było takiej potrzeby. Wszystko ze względu na kontuzję Marcusa Weathersa, który dopiero niedawno wrócił do gry, czy nieobecnego w Stargardzie z powodów osobistych Aarona Besta.
Kwotę 100 tys. zł do kasy PLK wpłaciły już wcześniej Anwil Włocławek, Śląsk Wrocław, King Szczecin i ostatnio Legia Warszawa. Należy dodać, że kwotę 200 tys. zł wpłacił PGE Start Lublin. Dlaczego 200? Bo lublinianie nie grają w tym sezonie w europejskich pucharach.
-
Tak
-
Nie
-
Tak469 głosów
-
Nie676 głosów