Trefl Sopot nie planuje transferów.  Prezes zabrał głos

Trefl Sopot nie planuje transferów. Prezes zabrał głos

Trefl Sopot nie planuje transferów.  Prezes zabrał głos
Trey McGowens / foto: Andrzej Romański / PLK

– W tym momencie nie mamy dodatkowych środków na dokonywanie wzmocnień. Wszystkie ewentualne zmiany w składzie musiałyby zostać przeprowadzone w ramach obecnego budżetu. Jeżeli nic się nie stanie, czyli – odpukać – nie dotkną nas jakieś poważniejsze kontuzje, to nie przewidujemy transferów, przynajmniej nie w najbliższym czasie – mówi nam wprost Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot.

Trefl Sopot rozbija kolejnych rywali w ORLEN Basket Lidze, pokonując m.in. PGE Spójnię i WKS Śląsk Wrocław, zespoły, które występują w europejskich pucharach. Mistrzowie Polski podejmują też ambitną walkę w meczach EuroCup, toczą zacięte boje (dwa razy dogrywka) z renomowanymi rywalami, ale jak na razie sopocianie nie zaznali smaku zwycięstwa (bilans 0:5).

Moi zawodnicy są zaangażowani, robią, co robią, walczą, starają się, ale czasami aspektów nie przeskoczymy – mówił Żan Tabak po ostatnim meczu w EuroCup w Ergo Arenie. Trefl po dogrywce przegrał z BC Wolves 92:99, litewskim zespołem, którego celem jest gra w Eurolidze.

Jednym z tych aspektów – o których wspomniał Tabak – jest szerokość składu. Trefl do gry na dwóch frontach przystąpił z pięcioma obcokrajowcami i sześcioma Polakami. W tym gronie są m.in. rookie Trey McGowens, Bartosz Jankowski (nigdy nie grał w rytmie środa – sobota) i Wiktor Jaszczerski, zawodnik, który tylko pomaga w treningach. Na początku sezonu – z powodu urazu – wypadł Andy Van Vliet i przez kilka meczów sopocianie grali w mocno okrojonym składzie.

Na jednej z konferencji pomeczowych trener Tabak napomknął, że skład powinien być nieco szerszy, by podjąć skuteczną rywalizację na obu frontach. Nie jest to zaskakujące stwierdzenie ze strony chorwackiego szkoleniowca. Każdy obserwator meczów Trefla to widzi, że w tych decydujących momentach brakuje nieco zdrowia, ale i jakości.

Tej jakości nie ma chociażby ze strony debiutanta Treya McGowensa, dla którego gra na europejskich parkietach jest sporym wyzwaniem. Co prawda Amerykanin z dobrej strony pokazał się w meczach przedsezonowych, ale nie jest w stanie tego przenieść na granie o dużą stawkę. Jak na razie granie na tym poziomie go przerasta. Jest wycofany, podejmuje często nie najlepsze decyzje, nie dając finalnie zespołowi odpowiedniej jakości – w meczach w PLK średnio notuje 3.3 punktu na słabiutkiej 33-procentowej skuteczności z gry (1/13 za trzy).

Czy w Treflu to widzą? Tak. Czy mistrz Polski chciałby wzmocnić skład? Tak, ale…

No właśnie. I tu pojawia się kluczowa kwestia. Pieniądze. Nie ma w tym momencie extra środków na przeprowadzenie dodatkowych zmian w zespole. Trener Żan Tabak ma tego świadomość, otrzymał taką informację ze strony zarządu klubu. Musi grać tymi ludźmi, których wybrał w letnim okresie transferowym.

– Tak, to prawda. W tym momencie nie mamy dodatkowych środków na dokonywanie wzmocnień. Wszystkie ewentualne zmiany w składzie musiałyby zostać przeprowadzone w ramach obecnego budżetu. Jeżeli nic się nie stanie, czyli – odpukać – nie dotkną nas jakieś poważniejsze kontuzje, to nie przewidujemy transferów, przynajmniej nie w najbliższym czasie – mówi nam wprost Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot.

Wielu się zastanawia, dlaczego Trefl do tak renomowanych rozgrywek przystąpił tylko z piątką obcokrajowców. Przychodzimy z konkretną odpowiedzią. Po pierwsze: to była świadoma decyzja ze strony sztabu sportowego, która została podjęta latem. Ponadto ustaliliśmy, że sopocian bardzo dużo kosztowało samo przystąpienie do EuroCup. Mówi się o kwocie 2 mln przeznaczonych tylko na samą organizację (m.in. ponad pół mln zł za wyprodukowanie sygnału telewizyjnego). Te pieniądze trzeba było dołożyć do budżetu, by przystąpić do tych rozgrywek.

– Czy mogliśmy zatrudnić sześciu obcokrajowców? Tak. Nasze ruchy były jednak wykonywane w ramach określonego budżetu przeznaczonego na trenerów i zawodników, który, muszę dodać, jest zdecydowanie wyższy niż w zeszłym roku. Ostateczne decyzje dotyczące składu podejmowali trenerzy. Tak naprawdę, już kiedy zatrudniliśmy piątego obcokrajowca, założony wcześniej budżet został przekroczony, ale dzięki staraniom zarządu udało się wygospodarować dodatkowe środki na pokrycie tego transferu. Dodanie kolejnego zawodnika było jednak wykluczone bo budżet na skład został wykorzystany – komentuje Marek Wierzbicki.

Jeśli weźmiemy krajowe podwórko, to wydane pieniądze na zawodników ze strony Trefla, pozycjonują ten klub w ścisłej czołówce, ale w EuroCup te kwoty na nikim nie robią wrażenia. Wspomniany wyżej klub z Wilna na samych graczy wydaje ponad dwa razy więcej. A to tylko jeden z przykładów…

Trefl w tym tygodniu ma przed sobą dwa bardzo trudne spotkania. Zagra na wyjeździe z tureckim Bahcesehir College Stambuł (tam gra Mateusz Ponitka) i Kingiem Szczecin (wicemistrz Polski).