Tomasz Gielo: W Ostrowie odżyłem. Były telefony z ofertami z Polski

Tomasz Gielo: W Ostrowie odżyłem. Były telefony z ofertami z Polski

Tomasz Gielo: W Ostrowie odżyłem. Były telefony z ofertami z Polski
Tomasz Gielo / foto: Andrzej Romański / PLK

W Ostrowie odżyłem. Gdyby nie to, prawdopodobnie nie byłoby obecnej oferty z Bilbao. Czuję dług wdzięczności wobec Stali. Mogę potwierdzić, że miałem telefony z polskich klubów – mówi Tomasz Gielo, nowy gracz Bilbao Basket.

Karol Wasiek: Tomasz Gielo w sezonie 2024/2025 zagra w Bilbao Basket. Czym kierowałeś się przy wyborze klubu? Zadecydowały kwestie sportowe czy jednak sprawy finansowe były priorytetowe?

Tomasz Gielo, zawodnik Bilbao Basket, były gracz Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski: Priorytetem była odpowiednia wizja klubu oraz trenera wobec mnie i mojej roli w drużynie. Nie ukrywam, że negocjacje potoczyły się dość szybko. Słyszałem wcześniej dobre opinie na temat trenera Jaume Ponsarnau od ludzi ze środowiska oraz jego byłych zawodników… ale po bezpośredniej rozmowie wideo z nim byłem już całkowicie przekonany.

Powiem szczerze: nie byłem do końca pewien czy po ostatnim sezonie będzie zainteresowanie z Hiszpanii. Znam wielu zawodników, którym po odejściu z ACB już więcej ta furtka się nie otworzyła. Tutaj oferta się pojawiła i to w dodatku już na wczesnym etapie w czerwcu, co uważam za dobry znak.

Trener Jaume już dwa lata temu chciał mnie u siebie w drużynie, wtedy jednak zdecydowałem się na ofertę z Turcji. Tym razem się udało, co pokazuje że przyjazd do Polski i gra w Ostrowie pomogła mi udowodnić na jakim poziomie jestem w stanie grać, mimo wcześniejszej gry w kratkę i problemów z minutami w Saragossie. Nie mogę też nie wspomnieć o aspekcie rodzinnym – moja żona jest Hiszpanką, więc gra w Hiszpanii jest oprócz oczywistych względów sportowych także atrakcyjna życiowo, tym bardziej że nie mam problemów z mówieniem po hiszpańsku na co dzień.

Czy już przetrawiłeś tę porażkę ze Stalą w ćwierćfinale czy to wciąż żywe wspomnienia? Przegraliście ze Śląskiem, który zdobył brązowy medal. To jakoś „koi” ten ból?

Teraz już sobie tę porażkę osobiście przetrawiłem, chociaż nie ukrywam, że nie mogłem oglądać żadnego spotkania pary półfinałowej Śląsk – Trefl. Wtedy nadal to we mnie jeszcze siedziało. Gratulacje dla Śląska za brązowy medal i dla trenera Rajkovicia za pracę wykonaną w krótkim czasie. W żaden sposób jednak to nie „koi” po przegranej serii, nawet jeszcze bardziej frustruje oglądanie dalszych rozgrywek z perspektywy kanapy.

Mieliśmy to na wyciągnięcie ręki w meczu nr 5, ale tego nie dowieźliśmy. Teraz najlepsze co możemy to indywidualnie przeanalizować co kto powinien był zrobić lepiej i wyciągnąć wnioski – tylko tak możesz to przekuć w przyszłości w coś pozytywnego. Jeśli tylko i wyłącznie będziesz próbował o takich momentach zapomnieć to następnym razem w takich samych okolicznościach popełnisz dokładnie te same błędy.

Jak ocenisz krótki pobyt w Polsce? Podobało ci się granie w PLK?

Naprawdę nie mogę powiedzieć złego słowa na to co doświadczyłem przez te miesiące. Zawsze będę powtarzał, że Ostrów Wielkopolski jako miasto i Stal jako klub dały mi bardzo wiele i jestem za to ogromnie wdzięczny. Pierwsza połowa tego sezonu była mentalnie naprawdę trudna z wielu przyczyn, znalazłem się w dołku, ale w Ostrowie „odżyłem”.

Zdaję sobie sprawę że gdyby nie to, prawdopodobnie nie byłoby obecnej oferty z Bilbao. Mając okazję chciałbym jeszcze raz podziękować klubowi i kibicom. Czuję wobec nich dług wdzięczności, stąd idea campu koszykarskiego dla młodzieży w Ostrowie Wielkopolskim w dniach 11-12 lipca. Tamtejsi ludzie dali mi bardzo dużo, więc chciałbym chociaż w taki sposób móc im się zrewanżować. Jest duże zainteresowanie, więc potwierdza to że chyba ludzie czują podobnie jak ja (śmiech).

Czy prawdą, że twój telefon był gorący i dzwonili do ciebie bezpośrednio trenerzy pracujący w PLK? Czy możesz zdradzić nazwy klubów?

Może nie przesadzajmy, że był gorący, ale rzeczywiście były telefony z zapytaniami. To naturalne że kluby muszą jak najszybciej zaczynać budowanie składów od rodzimych graczy, dlatego od razu po zakończeniu przez nas sezonu telefon zaczął dzwonić. Teraz ten temat jest już zamknięty, więc nie ma co wchodzić w szczegóły które to były kluby…(chwila zastanowienia)… ale dla bardzo wnikliwych mogę dodać że kontaktowali się prezesi, trenerzy czy też dyrektorzy sportowi, a tych wcale tak wielu nie ma w PLK (śmiech).