Toddrick Gotcher: Chcę być agentem NBA

Toddrick Gotcher: Chcę być agentem NBA

Toddrick Gotcher: Chcę być agentem NBA
Toddrick Gotcher / foto: Andrzej Romański / PLK

Ludzie w Dallas płakali po odejściu Doncicia. Widzieli w nim zawodnika, który zastąpi Dirka. Chciałbym po zakończeniu kariery zostać agentem NBA. To mój plan na przyszłość. Każdego dnia uczę się do egzaminów – mówi Toddrick Gotcher, zawodnik Górnika Zamek Książ Wałbrzych.

Karol Wasiek: Jesteś z Dallas. Ostatnio o Dallas Mavericks zrobiło się głośno, gdy zdecydowali się wymienić Lukę Doncicia do Lakers. Jak to odebrałeś?

Toddrick Gotcher, zawodnik Górnika Zamek Książ Wałbrzych, MVP Pucharu Polski: Początkowo kompletnie nie rozumiałem tego ruchu. Byłem zszokowany jak każdy kibiców koszykówki na świecie. Myślałem sobie: “cholera, jak oni mogli to zrobić?

Z perspektywy czasu patrzę na to tak, że szefowie Dallas nie chcieli z nim podpisać kontraktu na poziomie super-maxa, który byłby wart 345 mln dolarów. Uznano, że Doncić na to nie zasługuje. Nie do końca to kupuję, bo to gość, który ma 25 lat i najlepsze lata kariery ma dopiero przed sobą. Ja – jako GM Dallas – tego bym nie zrobił, ale poniekąd – z punktu widzenia biznesowego – rozumiem zachowanie szefów tego klubu.

Nie ukrywam, że jako gość z Dallas zabolało mnie odejście Doncicia. Wszyscy kibice postrzegali go jako zawodnika, który zastąpi Dirka i wejdzie w jego buty. On był naszą nadzieją na lata. Miał być kolejną legendą tego klubu. Wymiana z jego udziałem była zarazem szokująca i smutna. Sam Doncić też to mocno przeżył, bo był związany emocjonalnie z Dallas i klubem.

Luka i LeBron w jednym zespole – to zadziałała?

Tak. LeBron to doświadczony koszykarz, który w swojej karierze grał już z wielkimi postaciami – Chrisem Boshem, Dwyanem Wade’em czy Kyrie Irvingiem. On umie grać z takimi ludźmi. Uważam, że szybko dopasuje się do stylu Doncicia. Na pewno pozwoli mu być sobą.

Czy to prawda, że w przyszłości chciałbyś być koszykarskim agentem?

Tak. Chciałbym po zakończeniu kariery zostać agentem NBA. To mój plan na przyszłość.

Przekonaj mnie w takim razie, że Toddrick Gotcher ma papiery na to, by być dobrym agentem.

Uważam, że ta praca dobrze pasuje do mojego charakteru i osobowości. Uwielbiam poznawać ludzi, rozmawiać z nimi, budować relacje na lata. Uważam, że mógłbym zawodnikom pomóc poprzez zbudowane wcześniej relacje.

Może cię zaskoczę, ale mam wielki notes z nazwiskami graczy, których śledzę i obserwuje na co dzień. Oczywiście nie zdradzę tych nazwisk (śmiech). Swoją bazę buduję m.in. poprzez obserwowanie Ligi Letniej. Tam oczywiście nie tylko oglądam mecze, ale także rozmawiam z ludźmi, budując w ten sposób swoje relacje.

Jak zostać agentem NBA?

To skomplikowany proces. To działa na zupełnie innych zasadach niż w Europie. Musisz zdać egzamin, żeby zostać certyfikowanym agentem NBA. Każdego poranka poszerzam wiedzę w tej dziedzinie, przygotowując się w ten sposób do egzaminu. Nie ukrywam, że poświęcam na to sporo czasu, bo chciałbym być jak najlepiej przygotowanym do tego zawodu.

Jestem gościem, który kocha koszykówkę ponad życie. To moja największa pasja. Od dziecka marzyłem o tym, by grać w koszykówkę na dobrym poziomie. Jestem szczęściarzem, że moja koszykarska podróż nadal trwa.

Praca na rzecz NBA jest czymś, co mnie kręci od dawna. Chciałbym za kilka lat powiedzieć, że jestem członkiem tej organizacji. To coś, do czego dążę.

Na razie jesteś w Górniku Wałbrzych. Właśnie zostałeś MVP Pucharu Polski. Czy kolejny sezon w Polsce jest możliwy?

Tak, bo bardzo podoba mi się granie w polskiej lidze. To wyrównana liga, w której jest wielu utalentowanych graczy zagranicznych i polskich. Każdy mecz to ogromne wyzwanie. Myślę, że moja przyszłość w PLK jest jak najbardziej otwarta, ale też nie ma sensu na tym etapie składać wielkich deklaracji, bo zobaczymy, jakie latem pojawią się oferty.

Dlaczego zabrałeś Ike’a Smitha do ceremonii otrzymania statuetki MVP? 

Wziąłem Ike’a, bo to on zasłużył na MVP. Zrobił wszystko dla drużyny i poprowadził nas przez ten mecz. Przez cały turniej grał niezwykle dobrze i wygrał dla nas trzy spotkania. To pokazuje również relacje, jakie mamy w szatni. Jesteśmy jednością.

Gdy oglądałem prezentację zespołu Górnika podczas turnieju w Sosnowcu to dostrzegłem, że z wieloma zawodnikami masz ustalony sposób przywitania. Skąd czerpiesz inspirację i jak to zapamiętujesz?

Inspiracją jest zachowanie LeBrona Jamesa. Przez lata oglądam jego sposób powitania z innymi zawodnikami i starałem się to zapamiętać. On jest niesamowity pod tym względem, bo ma opracowany “handshake” z niemal każdym graczem w NBA. To jest szaleństwo (śmiech).

LBJ w ten sposób buduje relacje z graczami i pokazuje, że są dla niego ważni. Uważam, że opracowanie wspólnego powitania jest dobrym wstępem do tego, by budować atmosferę w zespole. Jest najczęściej przy tym dużo śmiechów i żartów. Poza tym – gdy to wejdzie już w życie – to wszystkim naokoło pokazujemy, że w Górniku jest dobra atmosfera, a ludzie chcą ze sobą przebywać i grać.

Jak ustalasz powitanie z każdym graczem?

Np. z Darkiem Wyką lubimy piłkę nożną i postać Cristiano Ronaldo. Jednego dnia ustaliliśmy, że będziemy witać się w sposób, który na co dzień prezentuje ten portugalski zawodnik. Z innymi graczami jest podobnie. Najczęściej jest to nawiązanie do czegoś, czym się wspólnie interesujemy. To wszystko przychodzi naturalnie.

Ike Smith powiedział ostatnio, że Darek Wyka to najbardziej szalony gość, którego spotkał na swojej drodze koszykarskiej. Czy masz podobnie?

Tak. Nigdy nie spotkałem tak pozytywnego i charakternego faceta na swojej drodze. Można go nazwać “szaleńcem”, ale uwierz mi, że on spaja nasz zespół. Jest gościem, który dba o relacje w szatni i o atmosferę. Jest taką inspiracją dla innych. Wiem, że każdy go nie tylko lubi, ale też bardzo szanuje.

Mogę potwierdzić, że szatnia Górnika jest jedną z najlepszych, w których byłem w swoim życiu. Tutaj duże słowa uznania należą się trenerowi, który wykonał świetną pracę latem podczas konstruowania składu. Udało mu się tak połączyć charaktery i umiejętności ludzi, że tworzymy prawdziwy zespół. Lubimy grać ze sobą. Za tym idą wyniki.

Ciekawostką jest fakt, że na samych treningach nie ma miłej i przyjaznej atmosfery. Walczymy ze sobą, jest dużo trash-talkingu. Jednak gdy kończą się zajęcia, to wszyscy rozmawiają ze sobą, dbając o relacje.

Widziałem, że po treningach często wspólnie spędzacie czas.

Tak. Chodzimy do restauracji czy na bowling. Uważam, że w ten sposób budujesz relacje międzyludzkie. Jeśli są mocne to później na boisku łatwiej nie tylko o zgranie, ale też o zaakceptowanie pewnych zachowań czy błędów. Uważam, że ludzie muszą ze sobą rozmawiać. Nie ma innej drogi do zbudowania czegokolwiek.

Ważną w tym rolę odgrywa trener Andrzej Adamek, który jest zawsze otwarty na rozmowę czy dyskusję. To trener, który wie, co robić, ma pomysł na wykorzystanie poszczególnych graczy. Nic u niego nie dzieje się z przypadku.

Czy Toddrick Gotcher to najlepszy gracz w ORLEN Basket Lidze?
132 użytkowników już oddało swój głos Ankieta
  • Tak
  • Nie
  • Tak
    82 głosów
  • Nie
    50 głosów
Wczytywanie…