Thomas Kelati apeluje: liga musi zadbać o siebie. Wciągnąć byłych graczy do zarządzania!
– Chciałbym zobaczyć, by ex-zawodnicy byli bardziej zaangażowani w zarządzanie, a nie tylko trenowanie. Przychodzi mi na myśl kilku gości z czasów, gdy grałem w reprezentacji, którzy znają się na koszykówce i dobrze byłoby, gdyby byli zaangażowani w proces podejmowania decyzji. Liga musi sama zadbać o siebie i wziąć przykład z innych lig, które promują wykwalifikowanych byłych graczy na stanowiska front-office – mówi nam Thomas Kelati.
Karol Wasiek: Dalej mieszkasz w Zgorzelcu?
Thomas Kelati, były zawodnik m.in. PGE Turowa, Stelmetu i reprezentacji Polski: Tak. Nadal w Zgorzelcu. Co roku mówię mojej żonie, że się przeprowadzamy, ale w rzeczywistości bardzo zżyłem się z rodziną mojej żony, a dzieci również się tu zadomowiły, więc trochę trudno jest od tego wszystkiego się oderwać. A moich teściów uważam teraz za mamę i tatę, zwłaszcza że moi już nie żyją.
Czym obecnie zajmuje się Thomas Kelati?
Jestem partnerem-założycielem firmy konsultingowej dla sportowców. Zasadniczo pomagamy sportowcom przygotować się do życia po zakończeniu kariery, upewniając się, że proaktywnie myślą i planują zakończenie kariery jeszcze podczas gry, a nie czekają, aż wszystko się skończy i zwykle jest już za późno!
Jak jest ze świadomością koszykarzy?
Wydaje mi się, że świadomość u koszykarzy rośnie, zaczynają dostrzegać, że trzeba zadbać o „życie po życiu”. Aczkolwiek nadal są tacy, którzy nie mają na to pomysłu. Uważam, że jeśli grasz, to pieniądze powinny na ciebie pracować pod kątem przyszłości.
W których obszarach możecie pomóc zawodnikom?
– Planowanie finansowe, analiza przepływów pieniężnych, budżetowanie itp.,
– Edukacja inwestycyjna, narzędzia zarządzania ryzykiem, wybór portfela i inwestycji za pośrednictwem naszych licencjonowanych partnerów,
– Alternatywne możliwości inwestycyjne i inwestowanie jako sportowiec poprzez dołączanie do innych sportowców w prywatnych przedsięwzięciach,
– Mentoring i doradztwo związane ze sportem,
– Planowanie ubezpieczeń i nieruchomości,
– Ocena biznesowa.
Masz nadal kontakt z dawnymi kolegami?
Tak. Zwłaszcza z chłopakami, z którymi dzieliłem szatnię. Fajne jest to, że nawet jeśli nie rozmawiałem z niektórymi z nich przez dłuższy czas, to za każdym razem, gdy się widzimy, mamy o czym podyskutować. Wracamy do starych czasów, rozmawiamy też o teraźniejszości i nigdy nie da się tego odczuć, że przerwa w relacji była dość długa. Najlepszą rzeczą, jaką mogę zabrać z mojej kariery, są relacje i ludzie, których spotkałem po drodze. To zostaje z tobą na zawsze.
Podobno dużo podróżujesz. Nie tylko po Polsce, ale też po Europie.
Tak. Sporo podróżuję. Przy okazji oglądam tyle meczów, ile mogę. To wiąże się z dużymi emocjami…
Dlaczego?
To takie połączenie miłości z nienawiścią. Jestem wielkim fanem koszykówki, ale nie ukrywam, że tęsknię za graniem. W tym sezonie byłem w Ostrowie Wielkopolskim, Zielonej Górze, Szczecinie i Warszawie. Było to wypady zarówno prywatne, jak i w interesach. Miałem szczęście porozmawiać z właścicielami niektórych z tych drużyn, aby lepiej zrozumieć biznes i osobowości stojące za nimi. W przyszłości mam nadzieję być coraz bardziej zaangażowany na poziomie zarządczym.
Jak z perspektywy widza oceniasz poziom w ORLEN Basket Lidze?
Myślę, że PLK to dobra liga. Gracze, którzy przychodzą z innych lig, nie doceniają fizyczności polskiej ligi i często mają problem z dopasowaniem się do niej. Uważam, że fajnie się ją ogląda. Jest sporo meczów na wysokim poziomie. Liga jako całość zmierza w dobrym kierunku, ale na razie jest odskocznią dla graczy, aby dostać się do lepszych lig, takich jak ACB czy liga włoska.
Jeśli porównać np. Hiszpanię, to rodzime talenty rzadko odchodzą grać w innej lidze, natomiast najbardziej utalentowani Polacy nie zostaną w PLK, ale nie dziwię im się, to oczywisty wybór. Jeśli PLK się rozwinie i zniweluje tę różnicę, to przyszłość polskiej koszykówki może rysować się w jasnych barwach. Jestem optymistą, więc lubię myśleć, że to możliwe.
Kluby też się rozwijają, idą do przodu?
Polska oferuje atrakcyjne możliwości, infrastruktura i udogodnienia są 10 razy lepsze niż za moich czasów w Turowie. Aż mi ciarki przechodzą, gdy pomyślę o… 13-godzinnych przejazdach autobusem i ciasnych szatniach i zimnych prysznicach (śmiech).
Właściciele polskich klubów są ambitni, ale także pełni pasji, wystarczy obejrzeć mecze. Widać, że to mocno przeżywają. Podoba mi się to!
Co byś zmienił, poprawił?
Chciałbym zobaczyć, by ex-zawodnicy, legendy, byli bardziej zaangażowani w zarządzanie, a nie tylko trenowanie! Przychodzi mi na myśl kilku facetów z czasów, gdy grałem w reprezentacji, którzy znają się na koszykówce i dobrze byłoby, gdyby byli zaangażowani w proces podejmowania decyzji. Liga musi sama zadbać o siebie i wziąć przykład z innych lig, które promują wykwalifikowanych byłych graczy na stanowiska front-office.
Kogo typujesz do mistrzostwa Polski?
To trudne pytanie! Liga jest w tym roku dobrze zbalansowana. Nie można tak naprawdę powiedzieć, że jedna drużyna dominuje nad resztą. Nie mam pojęcia, kto jest faworytem do zdobycia mistrzostwa, wystarczy spojrzeć na Puchar Polski. Tam Legia zaskoczyła wszystkich.
Wiem, że jestem podekscytowany play-offami, nawet jako były zawodnik wciąż odczuwam podekscytowanie o tej porze roku, ponieważ każdy koszykarz wie, że gra o medal jest rzeczywistością, a nie odległym celem. Poziom intensywności jest niesamowity, zarówno ze strony zawodników, jak i kibiców…
Przy okazji, mam nadzieję, że wszyscy kibice wiedzą, jak wiele mogą zmienić! Nie wiem, czy zawodnicy przekazują to fanom w wystarczającym stopniu podczas gry. To może być najważniejsza przewaga w serii play-off, inna niż posiadanie głębszej ławki. Tak więc, z tym wszystkim, co powiedziałem, zwykle miałbym drużynę, która moim zdaniem wygrałaby lub miałaby największe szanse, ale szczerze mówiąc, myślę, że stawka jest zbyt wyrównana, by typować. Niech wygra najlepszy!