Ten transfer to duży „steal”. Leworęczny strzelec robi furorę

Ten transfer to duży „steal”. Leworęczny strzelec robi furorę

Ten transfer to duży „steal”. Leworęczny strzelec robi furorę
Michael Ertel / foto: Róża Koźlikowska / Twarde Pierniki

25-letni Michael Ertel z przytupem zameldował się w ORLEN Basket Lidze. Amerykański combo-guard szaleje na parkietach PLK, zdobywając w pierwszych trzech meczach aż… 81 punktów. Na jego popisy i spryt patrzy się z ogromną przyjemnością. Jak Twarde Pierniki wyszukały takiego gracza? Sprawdziliśmy!

Po meczu z Dzikami Warszawa, w którym Michael Ertel w 25 minut zdobył 34 punkty (13/15 z gry!), przeczytałem na portalu „X” taką opinię, że Amerykanin dobrze się bawi na parkietach PLK. Powiem więcej: ja też się dobrze bawię, gdy go oglądam. Leworęczny strzelec ma niesamowitą łatwość w zdobywaniu punktów na różne sposoby.

Ertel z wielką łatwością mija (i to w dwie strony!) kolejnych rywali, którzy są bezradni. Mimo skromnych warunków fizycznych (183 cm) dobrze czuje się w strefie podkoszowej, potrafi zagrać na kontakcie z mocniejszym od siebie przeciwnikiem. Do tego dochodzi świetny rzut z półdystansu i dystansu. Także po kilku kozłach. To uzdolniony technicznie zawodnik, który swoją grę opiera na dużej szybkości i dynamice.

Nasuwa się pytanie: jak Twardym Piernikom udało się pozyskać takiego gracza? Zapytaliśmy trenera Srdjana Suboticia o kulisy tego transferu. Okazuje się, że Chorwat już rok temu brał jego kandydaturę pod uwagę.

– Obserwowałem go w jego debiutanckim sezonie w Finlandii, ale nie byłem pewien, czy był wtedy gotowy na twardą grę w PLK. Śledziłem go przez cały rok we Francji, gdzie poprawił się grając dla dobrej drużyny i dobrego trenera. To, co naprawdę mi się w nim podobało, to jego zaangażowanie w koszykówkę. Ma świetną etykę pracy i to jest powód, dla którego myślę, że może nadal grać na wysokim poziomie i wierzę, że wciąż ma miejsce na poprawę. Oczywiście nie będzie w stanie osiągać takich wyników w każdym meczu, ale wierzę, że może wnieść swój wkład w drużynę na inne sposoby – mówi nam trener Twardych Pierników.

Udało nam się także skontaktować z samym zawodnikiem, który do swoich rewelacyjnych osiągnięć statystycznych (31/43 z gry, 10/10 za 1) podchodzi bardzo skromnie i z dużą pokorą.

– Tak naprawdę nie myślę o tym w ten sposób, po prostu wychodzę na boisko i staram się zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc drużynie wygrać. Nie zwracam uwagi na indywidualne statystyki. Staram się wykonywać na parkiecie elementy, nad którymi pracuję na treningach. Jako zawodnik mam nadzieję, że będę w stanie wygrywać i cały czas wykonywać właściwe zagrania. Trener ufa mi i ustawia mnie w dobrych pozycjach. Myślę, że moi koledzy z drużyny również ufają mi, że podejmę właściwą decyzję i świetnie mi się z nimi gra – podkreśla 25-letni Ertel.

Amerykanin z wielkim przytupem „wszedł w buty Arika Smitha, z którym torunianie chcieli kontynuować współpracę. Bardzo długo negocjowano warunki nowej umowy, ale ostatecznie Amerykanin odrzucił ofertę. W jego miejsce pozyskano Ertela i już teraz można śmiał powiedzieć, że nikt w Toruniu nie żałuje tej decyzji. Ten transfer to duży „steal” (za nieduże pieniądze w skali PLK), a oglądanie 25-latka w akcji to duża przyjemność.

Dla Ertela to trzeci sezon na europejskich parkietach. W zespole Lahti Basketball rozegrał 22 spotkania, notując średnio około 20 punktów na mecz. Był trzecim strzelcem w lidze fińskiej. Na kolejny sezon przeniósł się na zaplecze francuskiej ekstraklasy (PRO B), podpisując umowę z Vichy-Clermont. 25-letni Ertel wystąpił w 37 meczach, notując średnio 10.1 pkt.

Do Polski trafiłem głównie ze względu na trenera Suboticia. Latem odbyliśmy kilka rozmów, które przekonały mnie do tego, by podpisać umowę w Toruniu. W Polsce każdy mecz jest wyzwaniem przeciwko trudnemu rywalowi. Zawodnicy są inteligentni, fizyczni i mają duże umiejętności. Dla mnie to duża szansa – zaznacza.

„Na kim się wzorujesz? Którego gracza lubisz oglądać?” – pytamy 25-latka, który łączy grę na obu pozycjach: rzucającego i rozgrywającego. Może grać razem z Divinem Mylesem lub wchodzić za niego na pozycję „jeden”.

Tak naprawdę nie mam jednego konkretnego gracza. Lubię czerpać wzorce od różnych zawodników i próbować dodawać je do swojej gry. Obecnie moimi ulubionymi graczami są Mike James i Shabazz Napier – odpowiada Ertel.