Steve Nash: Nie jesteśmy defensywną grupą
Kyrie Irving, James Harden i Kevin Durant – trudno byłoby chyba złożyć z obecnych zawodników NBA trio, które byłoby traktowane przez tak dużą część kibiców z większą niechęcią. Nieco ironiczny jest więc fakt, że ta właśnie trójka tworzy od niedawna jeden najbardziej 'fun-to-watch’ tercetów w lidze. Przynajmniej po atakowanej stronie parkietu, gdzie mimo tego, że praktycznie nie mieli czasu na wspólne dotarcie się, naprawdę fajnie wspólnie funkcjonują. Tej jakości próżno szukać jednak po bronionej stronie.
To nie tak, że to tercet słabych obrońców – chociaż przylgnęła do nich taka łatka. Zwłaszcza do Jamesa Hardena, który nie zawsze gra w obronie na najlepszej intensywności. Durantowi najbliżej z tego grona do dobrego obrońcy – miał sezony, gdy był wręcz fantastyczny. Irving faktycznie do wirtuozów defensywy nie należy. Liczy się jednak efekt, jaki daje gra całego zespołu – a ten legitymuje się dopiero 25. obroną NBA, tracąc aż 111,8 punktu na 100 posiadań. W ostatnich 5 meczach gorszą defensywę od Nets mieli tylko Kings. Trener Steve Nash przyznaje, że jest to spory kłopot:
„Musimy po prostu znaleźć sposób, by grać twardziej. Sięgnąć głębiej. Nie jesteśmy defensywną grupą. Musimy być dumniejsi, kontestować więcej rzutów, walczyć, szarpać, drapać – myślę, że tego brakuje tak bardzo, jak jakiegokolwiek przełamania schematu.”
Kłopot defensywny widać było w ostatnim dwumeczu z Cleveland Cavaliers. Z całym szacunkiem do świetnie prezentującej się w tym sezonie ekipy z Ohio, ale z taką przewagą talentu nie powinno się w takim stylu przegrywać dwa dni z rzędu z Collinem Sextonem.
Kłopot widać głównie pod koszem, gdzie brakuje wymienionego Jarretta Allena. Oprócz trochę już nieruchawego DeAndre Jordana, w rotacji brakuje wysokich. Regularne minuty zaczął dostawać debiutant Reggie Perry, ale mimo pewnego potencjału, nie jest to zawodnik, z którym można iść na podbój ligi. Braki pod koszem uwidocznił ostatniej nocy Bam Adebayo, zaliczając przeciwko Nets swój najlepszy wynik strzelecki w karierze – 41 punktów, okraszone 5 zbiórkami i 9 asystami. Dodając fakt, że po jego zasłonach padło dodatkowo 19 punktów zdobytych przez kolegów, widać pewien szerszy obraz – Nets nie mieli na Bama odpowiedzi.
Mimo wszystko jednak to Brooklyn był górą w tym meczu. W dużej mierze ze względu na lepszą skuteczność na dystansie (51,4% – 28,3%), ale też dlatego, że pilnowali, by nie dać się zdominować pod samą obręczą. Kontestowanie rzutów było dla nich oczywiście trudne, ze względu na braki w warunkach fizycznych, ale skupili się, by nie oddać zbiórek. Tym samym wygrali na deskach aż 47:30, pozwalając rywalom na tylko dwie zbiórki w ataku. Wracający do gry po swojej tajemniczej nieobecności Irving przyznaje, że udało się zagrać twardziej:
„Zawsze mówiłem to na przestrzeni mojej kariery. Kiedy dochodzi do tego punktu [meczu], to oczywiste, że chcesz zapiąć pasy w obronie, zatrzymać grę, i czuję, że udało nam się to.”
„Zanotowaliśmy dwie porażki, w których musieliśmy się bardzo szybko uczyć. Po prostu przeszliśmy do kolejnej nocy. Czuję, mieliśmy zrywy, kiedy dawaliśmy z siebie wszystko – oczywiście, musimy być w tym bardziej konsekwentni. To zabierze trochę czasu. Jestem zadowolony z dzisiejszego zaangażowania.”
Ostatecznie oprócz dopasowania trzech największych gwiazd, najważniejsze będzie właśnie zaangażowanie defensywne. Bo o dopasowanie gwiazd nie trzeba się chyba przesadnie martwić. Nie zapowiada się, by w ofensywie były jakieś problemy z podziałem ról. James Harden przyznaje nawet, że bardzo odpowiada mu zrzucenie z siebie trochę odpowiedzialności:
„Dobrze jest nie musieć zdobywać aż tylu punktów, żeby dać sobie szansę na wygranie meczu. Mogę wyjść i po prostu być playmakerem, oddawać swoje rzuty wtedy, kiedy są dostępne, wciąż angażując resztę do gry – mając dzięki temu szansę na wygrywanie meczów. To zmiana. Dla mnie to bycie po prostu zawodnikiem, którym jestem – wpływanie na grę w inny sposób, niż tylko punktując.”
W pięciu meczach rozegranych w barwach Nets, James Harden notuje średnio 23,6 punktu, 8 zbiórek i 12 asyst. Mając średnią za cały sezon na poziomie 11 asyst, jest w tej chwili najlepszym podającym w całej NBA.