Start wygrał – 7 punktów Polaków. Trener Kamiński wyjaśnia

PGE Start Lublin wygrał Pekao S.A. Superpuchar Polski, pokonując Energa Trefl Sopot w finale. W obu meczach na turnieju w Warszawie Polacy w barwach wicemistrza Polski zdobyli… zaledwie 7 punktów. MVP został obcokrajowiec, który jako ostatni dołączył do drużyny.
Wojciech Kamiński znów lepszy od Trefla Sopot. Polski szkoleniowiec pokonał zespół znad morza w półfinale ostatniego sezonu, a teraz okazał się lepszy w finale Pekao S.A. Superpuchar Polski, mimo że w pewnym momencie sopocianie mieli aż 18-punktową przewagę. Drugą połowę wicemistrzowie Polski wygrali 50:31 i sięgnęli po zwycięstwo w turnieju rozgrywanym w Warszawie.
– Przed nami jeszcze mnóstwo pracy. W pierwszej połowie Treff zagrał wyśmienicie i my nie mieliśmy nic do powiedzenia. Dopiero po przerwie zaczęliśmy grać agresywnie, bardziej zespołowo. W szatni powiedzieliśmy sobie, że nie możemy grać statycznie i kozłować w miejscu. Mówiłem zawodnikom: “atakujcie, a to przyniesie otwarte rzuty”. Gra się nieco odwróciła, co finalnie dało nam zwycięstwo – mówi nam Wojciech Kamiński.
– Cieszy mnie fakt, że postawiliśmy takie warunki fizyczne, które były dla rywala dużą przeszkodą. Mam taką nadzieję, że utrzymamy taki poziom grania przez całe 40 minut, a nie tylko przez jedną połowę. Jest na pewno potencjał, żeby dobrze grać w obronie, ale czasami wyglądamy tak, jakbyśmy na chodzonego chcieli wygrywać. Tak się nie da. To wszystko trzeba wyszarpać – dodaje szkoleniowiec PGE Startu Lublin.
MVP mógł grać w Japonii
Start w tym turnieju mógł liczyć na świetnie dysponowanego Tevina Macka, który w dwóch meczach łącznie zdobył 42 punkty. W finałowym starciu uzyskał 25 pkt, trafiając 9 z 17 rzutów z gry. Amerykanin, który jako ostatni dołączył do lubelskiego zespołu, był blisko angażu w lidze japońskiej.

– Planowałem zagrać w Azji w tym roku, brałem pod uwagę występy w Japonii. Ale ta umowa nie doszła do skutku w ostatniej chwili i dosłownie następnego dnia trener Kamiński zadzwonił do mnie i zaproponował grę w Lublinie – podkreśla Tevin Mack.
Amerykanin w składzie PGE Startu zastąpił Chrisa Clarke’a, który w trakcie off-season nabawił się urazu ręki. Znów sprawdziło się powiedzenie często stosowane przez trenera Kamińskiego: “nieszczęście jednego jest szansą dla drugiego”.
– Chris Clarke złamał rękę i w ogóle nie wsiadł do samolotu. Choć mogę zdradzić, że był bardzo zdeterminowany. Mówił, że przyjedzie i w ciągu 2-3 tygodni będzie gotowy do gry. Zdaliśmy sobie sprawę, że to niemożliwe i zaczęliśmy szukać innego zawodnika. Nie ukrywam, że to nie były łatwe poszukiwania. Długo szukaliśmy koszykarza, który łączyłby granie na dwóch pozycjach. Do tego byłby fizyczny, grał na piłce i pomagał na zbiórce. I też groził rzutem z dystansu. Tevin nam pasował i jak na razie spłaca nasze zaufanie. To duże wzmocnienie – uważa Wojciech Kamiński.
Polacy? 7 punktów
W hali na Bemowie, ale też w środowisku, po meczach PGE Startu dużo mówiło się o skromnej roli polskich zawodników w lubelskim zespole. Ci w dwóch spotkaniach w tym turnieju zdobyli łącznie zaledwie 7 punktów (Krasuski 4, Pelczar 3). Start – po sezonie, w którym zdobył wicemistrzostwo Polski, nie wzmocnił polskiej rotacji. Przedłużył umowy z tym graczami, co byli w drużynie: Filip Put i Roman Szymański.
W wielu fragmentach turnieju w Warszawie trener Kamiński grał piątką obcokrajowców, korzystając z nowych regulacji w przepisach PLK (brak konieczności gry 1PL na parkiecie).
– Jak jest z wkładem polskich graczy do gry w PGE Starcie? – pytamy trenera Wojciecha Kamińskiego.
– Ja to powtarzam wielokrotnie. Wiem, że część ludzi się z tym zgadza, część się nie zgadza, natomiast każdy w zespole ma swoją rolę. I ta rola jest, wydaje mi się, przez większość zawodników zaakceptowana. My też staramy się nagradzać tych graczy, w sensie dawać im szansę, przedłużając kontrakty, dając im pewien komfort grania i mieszkania w Lublinie. I to jest taka synergia, bo oni dostają szansę, żeby walczyć o zwycięstwo w PLK. I są za to doceniani. Oczywiście wiem, że ludzie powiedzą, że Polacy powinni mieć większe role, ale należy patrzeć na to, co dzieje się w innych ligach. Graliśmy niedawno z Murcią, w której było aż dziewięciu-dziesięciu graczy spoza Hiszpanii. I to oni grali te najważniejsze role w zespole z najlepszej ligi w Europie. Czyli co: my mamy uczyć się od słabszych czy iść w kierunku lepszych lig? Dla mnie odpowiedź jest oczywista. Przepis o sześciu obcokrajowcach bez obowiązku grania 1PL na parkiecie powoduje to, że większą szansę mogą dostawać – według mnie – młodsi Polacy, którzy mają być wprowadzani do PLK. Przy poprzednim przepisie trenerzy mieli z tylu głowy to, że jak wypadnie jeden ważny Polak, to robi się wielki problem. Częściej stawiali na graczy doświadczonych. Teraz – moim zdaniem – to się zmieni i będzie więcej młodych zawodników, którzy w przyszłości mogą zasilić kadrę Polski – odpowiada Wojciech Kamiński.
PGE Start w piątek zmierzy się z Legią Warszawa w hali na Bemowie. Transmisja w Polsacie Sport 2 (początek 20:15).
-
Legia
-
Start
-
Legia19 głosów
-
Start4 głosy