Spina w Los Angeles, rekord kariery Leonarda

Kawhi Leonard zanotował rekord kariery, w Los Angeles doszło do małej przepychanki, ale wszystko to w cieniu monster-game Nurkica.

Utah Jazz – Toronto Raptors: 116:122

Genialne spotkanie Kawhi Leonarda. Skrzydłowy Raptors przypomniał o sobie w najlepszym stylu i prawdopodobnie nie mógł wybrać lepszego momentu – następne spotkanie Raptors grają ze Spurs i wszyscy czekamy na Leonarda w takiej dyspozycji. 16/22 z gry i 13/17 z linii osobistych 45 punktów najlepiej w karierze. Nieważne kogo wysyłali Jazzmani, nikt nie miał szans dzisiaj na powstrzymanie Kawhi.

Gdzieś w cieniu tego występu doświadczyliśmy rekordów karier Pascala Siakama i Jae Crowdera. Ten drugi miał dzisiaj równie fantastyczny dzień jak Leonard (przy zachowaniu odpowiedniej skali), trafił nawet 5 trójek, lecz wszystko to było na nic.

Zwycięstwo Toronto jest o tyle imponujące, że Dinozaury grały bez Lowry’ego i Valanciunasa, podczas gdy Jazzmani nie tylko byli w pełnym składzie, ale niemalże cały zespół zagrał naprawdę równe i dobre spotkanie. Coś czuję, że w tym roku nie będzie playoffs w Salt Lake City.

Jazz: J. Crowder – 30 (5×3), D. Favors – 21 (9 zb.), D. Mitchell – 19, R. Gobert – 16 (9 zb.), R. Rubio – 14 (8 as.), D. Exum – 8, T. Sefolosha – 3, K. Korver – 3, J. Ingles – 2 (6 as.), R. O’Neale – 0

Raptors: K. Leonard – 45, P. Siakam – 28 (3×3, 10 zb.), N. Powell – 14, S. Ibaka – 8 (8 zb.), F. VanVleet – 8 (5 as.), D. Wright – 8, G. Monroe – 7, D. Green – 2, O. Anunoby – 2, C. Miles – 0

Źródło: Youtube.com/MLG HIghlights

Milwaukee Bucks – Detroit Pistons: 121:98

Milwaukee Bucks legitymują się właśnie najlepszym bilansem w całej lidze. Kto by pomyślał przed sezonem. Koziołki wygrały właśnie 4 spotkanie z rzędu i 8 z ostatnich 10 i mają pół spotkania przewagi nad drugimi w tabeli Raptors.

Do zwycięstwa poprowadził Milwaukee ich tegoroczny x-factor, a mianowicie Brook Lopez. Stretch-five robił to, co robi cały sezon. Siedział na trójce i odpalał niemal każdą piłkę jaką dostał. Nawet trener Budenholzer przyznał, że czasami mu się to nie bardzo podoba. Ale nie dziś – 7/12 zza łuku i 25 punktów, a przede wszystkim brak obrońcy na takiego zawodnika i otwarcie pola do gry innym.

Giannis na spokojnie – linijka rzędu 15/8/7 to dla niego jak dołek formy. Na całe szczęście przypomniał nam wszystkim dlaczego ma ksywkę Greek Freak:

Źródło: Youtube.com/CliveNBAParody

Pistons: B. Griffin – 29 (4×3, 9 zb., 6 st.), R. Jackson – 19, A. Drummond – 15 (7 zb.), K. Thomas – 13, L. Kennard – 8, R. Bullock – 6, J. Leuer – 6 (9 zb.), G. Robinson III – 2, B. Brown – 0 (8 zb.), J. Calderon – 0, L. Galloway – 0

Bucks: B. Lopez – 25 (7×3), K. Middleton – 22, E. Bledsoe – 18 (6 as.), G. Antetokounmpo – 15 (8 zb., 7 as., 3 bl.), M. Brogdon – 13 (5 as.), T. Snell – 9, G. Hill – 8, S. Brown – 4 (3 prz.), P. Connaughton – 4, T. Maker – 3, D.J. Wilson – 0, J. Smith – 0, D. DiVincenzo – 0

Źródło: youtube.com/MLG HIghlights

Denver Nuggets – New York Knicks: 115:108

Nie bez powodu Denver Nuggets są na pierwszym miejscu w tabeli Zachodu. Ten powód nazywa się Nikola Jokic!

Joker zanotował swoje trzecie triple-double w tym sezonie w fantastycznym stylu prowadząc Denver do zwycięstwa nad Knicks. Było to o tyle istotne, że Nowojorczycy przez całe spotkanie pozostawali w grze i dopiero kilka akcji Jokica w końcówce przesądziło o zwycięstwie Bryłek.

https://www.youtube.com/watch?v=2FAQGJ0tmsA

Źródło: youtube.com/FreeDawkins

Najlepszy mecz w karierze rozegrał także Malik Beasley, a do gry wrócił już Gary Harris. W obliczu powrotu do zdrowia zawodników Denver, bardzo ciężkim zadaniem może być przeskoczenie ich w tabeli. Nuggets, którzy dla wielu mieli nie być w playoffs, mają wielką szansę na przewagę parkietu. Konferencja Zachodnia jest genialna.

Po stronie Knicks na wyróżnienie zasługuje Luke Kornet, który już kilkukrotnie zaskakiwał mnie swoimi zdobyczami punktowymi w tym sezonie. Szkoda, że nikt więcej w Knicks tak nie robi.

Knicks: L. Kornet – 19 (4×3), K. Knox – 18, E. Kanter – 17 (12 zb.), T. Hardaway Jr. – 16, E. Mudiay – 15 (9 as.), F. Ntilikina – 10 (5 as.), A. Trier – 7, N. Vonleh – 5 (14 zb.), D. Dotson – 1

Nuggets: M. Beasley – 23 (5×3, 5 as.), N. Jokic – 19 (14 zb., 15 as., 3 bl., 5 st.), P. Millsap – 16 (9 zb.), T. Craig – 13, T. Lyles – 9, M. Plumlee – 8 (7 zb.), J. Hernangomez – 8, J. Murray – 8 (5 as.), G. Harris – 6, M. Morris – 5

Źrodło: Youtube.com/MLG Highlights

Sacramento Kings – Portland Trail Blazers: 108:113

Znakomite spotkanie z dogrywką, szybkim tempem i chyba najlepszym występem tej nocy. Tak, tak był ktoś, kto przyćmił Leonarda i ten pan nazywa się Jusuf Nurkic.

Center Blazers zanotował 24 pkt 23 zb 7 ast 5 blk i 5 przechwytów. Przede wszystkim linijka 5×5 jest rzadko spotykana. Jeśli w dodatku notuje się 20/20 to prawdziwy biały kruk i najprawdopodobniej pierwszy taki występ w historii odkąd zaczęto liczyć przechwyty i bloki. Nurk w tym sezonie spłaca każdego dolara zainwestowanego w niego przez zarząd.

Nie wszystko jednak było takie ładne, piękne i kolorowe. Blazers zaprzepaścili 14 punktów przewagi, jakie mieli do przerwy, a Damian Lillard narzekał, że źle się czuje, więc większość meczu nie grał najlepiej. W końcówce jednak pokazał, że można na niego liczyć:

Lillard pudłował, podobnie jak McCollum, ale wymiernie wspomagał go dzisiaj Seth Curry notując najlepszy punktowo występ w sezonie. Fajnie widzieć wysoką formę tego gościa – jest w NBA nie tylko za nazwisko, a wiele osób głównie z tego kojarzy.

Bogdan Bogdanovic – doceniajmy tego gracza, bo przechodzi chyba trochę pod radarami wielu kibiców, ten zawodnik po raz kolejny pokazał dzisiaj, że ma nerwy ze stali. 11 punktów w 4 kwarcie i wszystkie pięć punktów Kings w dogrywce były jego autorstwa.

Trail Blazers: D. Lillard – 25 (6 as., 5 st.), J. Nurkic – 24 (23 zb., 7 as., 5 prz., 5 bl.), S. Curry – 18 (4×3, 3 prz.), C. McCollum – 16, A. Aminu – 13 (3×3, 8 zb.), M. Harkless – 11 (9 zb.), Z. Collins – 4, E. Turner – 2, M. Leonard – 0, N. Stauskas – 0

Kings: B. Hield – 27 (5×3), B. Bogdanovic – 19 (3×3, 5 as., 3 prz.), N. Bjelica – 14 (16 zb.), D. Fox – 13, I. Shumpert – 9 (3 prz.), Y. Ferrell – 8, H. Giles – 6 (7 zb.), W. Cauley-Stein – 5 (11 zb.), J. Jackson – 5, K. Koufos – 2

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Los Angeles Clippers – Philadelphia 76ers: 113:119

Sixers przetrwali jakoś napór Clippers i dowieźli zwycięstwo do końca, mimo że nie było to wcale takie proste. Ale po kolei. Spotkanie zaczęło się od dominacji Embiida. Kameruński center miał w ogóle nie wystąpić w tym spotkaniu, ale nie tylko zagrał. Zniszczył LAC (28/19), szczególnie w pierwszej kwarcie (15 pkt). Philly tak pewnie się już czuła, że nawet Simmons rzucał:

Do przerwy niewiele się zmieniło, a Sixers prowadzili już 18 punktami. W drugiej połowie Clippers zaczęli gonić i zrobiło się ciekawie – 4 punkty różnicy w ostatnich minutach czwartej kwarty. JoJo i Simmons jednak zadbali o zwycięstwo. Ben otarł się o triple-double i ośmieszył Los Angeles w jednej z ostatnich akcji:

https://streamable.com/z4lps

Czwarta kwarta to jednak czas nie tylko walki o zwycięstwo, ale małych spin pomiędzy graczami. I tak najpierw Joel Embiid starł się z Patrickiem Beverley:

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

A późnej Jimmy Butler poprawił z Averym Bradleyem:

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Nie wiem jak Wam, ale mi tam się podoba taka nieustępliwość graczy Sixers. Chcesz mieć takich gości jak Butler, czy Embiid obok siebie, którzy nie tylko świetnie grają, ale w razie czego nie boją się również bardziej fizycznych starć.

76ers: J. Embiid – 28 (19 zb., 3 bl., 5 st.), J. Redick – 18 (4×3), J. Butler – 16, B. Simmons – 14 (9 zb., 8 as.), T.J. McConnell – 11 (4 prz.), M. Muscala – 10, J. Bolden – 9, W. Chandler – 7, L. Shamet – 3, F. Korkmaz – 3

Clippers: L. Williams – 22 (3 prz.), D. Gallinari – 21 (7 zb.), T. Harris – 21 (3 prz.), M. Harrell – 20 (10 zb.), S. Gilgeous-Alexander – 8 (5 as.), M. Gortat – 6 (7 zb.), A. Bradley – 6, P. Beverley – 5, M. Scott – 2, T. Wallace – 2, B. Marjanovic – 0, S. Thornwell – 0

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights