Składy klubów na powrót NBA kompletne – wszystkie nowe kontrakty
Minął ostatni dzień, w którym kluby NBA mogły dokonywać wzmocnień przed wznowieniem sezonu – sprawdźmy, jakie ruchy zostały wykonane.
No i mamy lipiec! W normalnych warunkach oznaczałoby to początek wolnej agentury. Warunki są jednak wyjątkowe – w tym momencie został nam już miesiąc do powrotu NBA (pierwsze mecze 30 czerwca), więc pozostaje nam czekać na to wielkie show w bańce na Florydzie. Wczoraj minął termin zgłaszania składów do wznowionego sezonu, a co za tym idzie, kończy się okres, który dał Adam Silver zespołom, by mogły dokonać sobie wzmocnień w rotacji. Prześledźmy więc wszystkie ruchy, których dokonały kluby w tym pandemicznym okienku.
Wygląda na to, że pandemiczne wakacje najwięcej kłopotów przysporzyły ekipie Brooklyn Nets. W Orlando nie zjawią się Kevin Durant, Kyrie Irving, Wilson Chandler, DeAndre Jordan, a a pod znakiem zapytania stoi obecność zarażonego koronawirusem Spencer Dinwiddie. Niestety rozgrywający Nets nie przechodzi wirusa bezobjawowo:
Day 6: I haven’t been in the bed this much since my surgery 😩…back to sleep I go
— Spencer Dinwiddie (@SDinwiddie_25) July 1, 2020
Może się więc okazać, że potencjalnie cała pierwsza piątka Brooklynu będzie niedostępna dla trenera Jacque Vaughna w walce o Playoffy. To o tyle problematyczne, że Nets zajmują obecnie ósmą pozycję, którą wciąż mogą stracić na rzecz Washington Wizards. Na tak duże straty kadrowe trudno zareagować jakimś konkretnym wzmocnieniem. Zwolniony został Theo Pinson, a nowe kontrakty podpisali Tyler Johnson i Justin Anderson. Johnson zagrał w tym sezonie 31 meczów w barwach Suns, a kilka sezonów temu pokazał swoje możliwości jako cenny strzelec z ławki w Miami. Anderson w tym sezonie zagrał już dla Nets 3 mecze w styczniu, kiedy załapał się na 10-dniowy kontrakt. W G-League natomiast notował bardzo obiecujące 20,6 punktu i 6,6 zbiórki na mecz.
Z okazji na wzmocnienie składu skorzystali Los Angeles Clippers. Podpisali oni do końca sezonu kontrakt z francuskim weteranem Joakimem Noah. Jest to wzmocnienie pozorne – nie dlatego, że Noah nie da jakości pod koszem, a dlatego, że on w składzie LAC był już przed pandemią. Z Clippers podpisał 10-dniowy kontrakt, w czasie którego nie miał specjalnie możliwości zaprezentowania się na boisku. Swój ostatni jak do tej pory mecz rozegrał w zeszłym sezonie, jeszcze w barwach Grizzlies. Tam pokazał się zaskakująco dobrze jak na 35-letniego przeoranego kontuzjami koszykarza nie grzeszącego rzutem. W 42 meczach notował średnio 7,1 punktu, 5,7 zbiórki i 2,1 asysty, dostarczając przede wszystkim obrony podkoszowej, czego bardzo brakuje obecnym Clippers. Noah może więc okazać się strzałem w dziesiątkę na kilkanaście minut z ławki.
źródło:YouTube/Bleacher Report
Sąsiedzi z Los Angeles także nie próżnowali, do czego byli trochę przymuszeni sytuacją. Los Angeles Lakers stracili do końca sezonu Avery Bradley’a, który zdecydował się, że nie pojedzie z klubem do Orlando by grać w Bańce Disney’a. Szybko znaleziono jednak zastępstwo na tę pozycję. Nie jest to ten sam poziom sportowy, ale Jeziorowców w końcówce rozgrywek wspomoże stary dobry znajomy LeBrona z czasów Cavs, JR Smith. Forma 34-letniego strzelca jest spora niewiadomą – w tym sezonie nie postawił jeszcze stopy na parkiecie, a w ubiegłych rozgrywkach zagrał tylko 11 razy. Wsparciem na pozycji numer 2 będzie też Dion Waiters, z którym Lakers podpisali umowę jeszcze przed pandemią, ale nie miał on jeszcze okazji zagrać w purpurowo-złotej koszulce.
Innym graczem który zrezygnował z gry w Orlando jest Davis Bertans. Łotysz obawia się kontuzji, lub też po prostu słabej formy, która osłabiłaby jego pozycję negocjacyjną przed najbliższą wolną agenturą, w czasie której będzie szukał nowej umowy. Washington Wizards znaleźli gracza na zastępstwo, choć gracz ten ani nie gra na pozycji zbliżonej do Bertansa, ani też nie dzieli z nim jego głównej umiejętności, czyli rzutu z dystansu. Wizards podpisali umowę z Jerianem Grantem, grającym ostatnio w G-League’owej filii stołecznego zespołu. Obwodowy kozłujący piłkę na pewno przyda się w ekipie, gdzie podstawową parą rozgrywających jest duet Shabbaz Napier & Ish Smith.
Osłabieni do walki o Playoffy przystąpią też Dallas Mavericks, dla których nie zagra center Willie Cauley-Stein. Zawodnik tłumaczy swoją decyzję tym, że w najbliższym czasie na świat przyjdzie jego pierwsze dziecko i nie chce na ten czas izolować się od rodziny. Na jego miejsce przyjdzie grający na zupełnie innej pozycji Trey Burke, zwolniony wcześniej przez Sixers. W tym sezonie nie dostawał zbyt wielu szans od trener Bretta Browna, w 25 meczach spędzając na parkiecie średnio po 11 minut.
Portland Trail Blazers z kolei, których podstawowy skrzydłowy Trevor Ariza zrezygnował z gry w koszykarskiej edycji Big Brothera, podpisali umowę z Jaylenem Adamsem. Adams do tej pory grał w G-League dla Wisconsin Herd, a jedyne doświadczenie w NBA wyniósł z sezonu 2018/19, kiedy to zagrał 34 razy w barwach Hawks. Adams będzie kolejnym obwodowym strzelcem w składzie Blazers, więc musimy chyba przywyknąć do widoku CJ’a McColluma grającego na skrzydle. Wzmocnieniem dla PTB będzie także wracający po kontuzji Jusuf Nurkic, który w normalnych warunkach mógłby opuścić nawet cały sezon. Do gry wróci też najpewniej kontuzjowany przed pandemią Zach Collins – strefa podkoszowa będzie w Oregonie mocna.
Kolejny krok w stronę small-ballowej rewolucji wykonali Houston Rockets. Klub z Teksasu zwolnił kolejnego centra w osobie Isaiah Hartensteina. 213-centymetrowy młody koszykarz był najwidoczniej za wysoki. Ostatnim zawodnikiem liczącym przynajmniej 7 stóp w składzie zostaje Tyson Chandler – wygląda na to, że nie może być spokojny. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że w zamian za 22-letniego Hartensteina, który rozegrał w tym sezonie 23 mecze, znaleźli bardzo ciekawe zastępstwo. Szeregi Rakiet zasili David Nwaba – wingman grający w ciągu ostatnich czterech sezonów dla Lakers, Bulls, Cavs i Nets. Mierzącego 196 centymetrów zawodnika cechuje przede wszystkim siła i jego fizyczne możliwości. W 20 meczach dla Nets w tym sezonie notował 6 zbiórek i 1,6 bloku per36, grając głównie jako niski skrzydłowy. Ten gość może być dosłownie drugim PJ Tuckerem na centrze. W ostatnim momencie z gry zrezygnował Thabo Sefolosha, w zastępstwie za którego umowę podpisał Luc Mbah a Moute.
źródło:YouTube/Rockets Film Room
Drobnych wzmocnień dokonali też Denver Nuggets, podpisując two-way kontrakt z Tylerem Cookiem. 22-letni skrzydłowy debiutował w tym sezonie w NBA, grając w 11 meczach dla Cavs. Poza Cookiem, Nuggets podpisali też nową umowę z PJ Dozierem, który dotychczas grał w Nuggets w ramach two-way kontraktu właśnie. Jego nowa umowa będzie gwarantowana i ma obowiązywać jeszcze przez dwa lata. Dozier zagrał dla Nuggets 21 razy w tym sezonie, spędzając na parkiecie średnio po 11 minut. Innym zespołem, który zagwarantował kontrakt jednego ze swoich graczy na two-way kontraktach jest Oklahoma City Thunder. Z klubem na kolejne 4 lata związał się Luguenz Dort, 21-letni rzucający obrońca. Cała umowa opiewać ma na 5 milionów dolarów, co daje jakieś 1,25 miliona na sezon. Całkiem nieduża kwota jak za gościa, który prawie że z miejsca zagwarantował sobie miejsce w pierwszej piątce playoffowego zespołu.
Z innych zespołów dokonujących wzmocnień przed Wielką Bańką, Phoenix Suns zwolnili Jarreda Harpera, zastępując go Cameronem Paynem. San Antonio Spurs natomiast lukę na pozycji rezerwowego centra uzupełnili podpisując umowę z Tylerem Zellerem. Weteranów do swoich młodych zespołów sprowadzili Grizzlies i Kings, wiążąc się kolejno z Anthonym Tolliverem i Corey’em Brewerem.
Co ciekawe, ruchy poczyniły nie tylko zespoły udające się do Orlando. Także drużyny będące już na wakacjach zdecydowały się przemieszać trochę składy – być może z myślą o najbliższym okienku transferowym. Najwięcej działo się w New York Knicks, którzy przygarnęli wspomnianych wcześniej zwolnionych Theo Pinsona i Jarreda Harpera. Pożegnali się natomiast z Kadeemem Allenem i Allonzo Trierem. Zwłaszcza zwolnienie tego drugiego jest interesujące. Choć brawurowy styl gry Triera raczej nie przekładał się zbyt dobrze na wartość dla wygrywania, miewał on efektowne mecze na kilkanaście minut z ławki. Za kulisami mówiło się jednak o jego nieprofesjonalnym podejściu i braku pokory, co mogło okazać się głównym powodem rozstania. Poza Knicks, w „strefie spadkowej” ruchy poczynili także Cleveland Cavaliers – zatrudniając Jordana Bella i Deana Wade’a i znajdując najpewniej zmienników Drummonda i Love’a – oraz Detroit Pistons, wygrzebując Justina Pattona. Pattons został wybrany przez Wolves z 16. numerem w drafcie 2017 i przez dręczące go kontuzje rozegrał jak do tej pory tylko 9 meczów w NBA. W G-League miał jednak swoje momenty chwały:
źródło:YouTube/nbagleague
Choć okienko formalnie rzecz biorąc się już skończyło, składy mogą się jeszcze przed wznowieniem sezonu zmienić. NBA nie zamierza w żadnym momencie zamknąć zawodnikom drogi do rezygnacji z grania. Jako że pozostał jeszcze prawie miesiąc, wciąż wiele decyzji może więc zapaść. Nad powrotem głośno wciąż zastanawia się na przykład Victor Oladipo z Indiany, który wciąż nie czuje się jeszcze w 100% dobrze po kontuzji. Decyzji nie podjął także Bradley Beal, wprost stwierdzając, że Wizards i tak mogą nie mieć szans na walkę o Playoffy. Wciąż wahają się też choćby Dwight Howard, czy Lou Williams. Warto pamiętać, że każda drużyna, której gracz zrezygnuje z gry, będzie miała prawo znaleźć zastępcę na jego puste miejsce w rotacji. Jeśli na rynku pozostali więc wciąż jacyś ciekawi wolni agenci, to mają jeszcze szansę na angaż.