Siakam opuścił mecz… Za karę! Kłopoty w szatni Raptors?
Jest kilka zespołów, które weszły w sezon dobrze, lepiej niż oczekiwano. Są też jednak zespoły, które od startu zawodzą i jedną z takich ekip są Tornoto Raptors. Z bilansem 1-4 zajmują odległe, 14. miejsce w konferencji wschodniej, wyprzedzając tylko ordynarnie tankujących Detroit Pistons. Jedyne jak do tej pory zwycięstwo odnieśli w czwartek, ogrywając u siebie Knicks. Tak się składa, że był to akurat mecz, który na ławce przesiedział lider drużyny, Pascal Siakam. Można było pomyśleć, że to może kwestie zdrowotne uniemożliwiły mu grę, ale chęć dania mu odpoczynku… Co jednak byłoby dziwne już w czwartym meczu sezonu. Okazuje się, że nie wpuszczenie go do gry było decyzją trenera, która to miała podłoże dyscyplinarne:
„To była kwestia dyscyplinarna – sprawy wewnętrzne. To decyzja, która podjęliśmy dziś wieczorem. To sprawa wewnętrzna.”
„Jest konkretny sposób, w który chcemy działać i wszyscy muszą być tego częścią.”
Ustalono, że chodzi o zachowanie Siakama z poprzedniego meczu, kiedy to zszedł do szatni wcześniej bez zgody trenera. Był to przegrany 93:100 mecz z Sixers, w którym Siakam nie grał już z powodu przekroczenia limitu fauli.
Wygląda na to, że zachodzą pewne zgrzyty za kulisami – zgrzyty spowodowane słabą grą, brakiem wyników, a podsycone być może graniem meczów domowych z dala od własnej hali w Toronto. Trochę światła na dynamikę wydarzeń szatniowych rzucił Fred VanVleet:
„Pierwsza wygrana jest zawsze trudna do odniesienia, w każdym sezonie, a przegranie trzech meczów z rzędu w każdym momencie sezonu jest dla nas niedopuszczalna, więc myślę, że wielu chłopaków jest poddenerwowanych. Jest tutaj główna grupa, w ramach której wiemy co myślimy w każdym momencie, ale czasami niektóre rzeczy trzeba wypowiedzieć na głos. Więc myślę, że chłopaki powiedzieli po prostu: wystarczy, czas odnieść zwycięstwo. Niektóre rzeczy zostały zaadresowane – nie żeby była to przyczyna tego, że wygraliśmy, ale myślę, że to był najwyższy czas.”
Ostatecznie to właśnie VanVleet najbardziej błyszczał w wygranej z Knicks, zdobywając 25 punktów, 5 zbiórek i 7 asyst. W kolejnym meczu – granym przeciwko Pelicans – Siakam wrócił już do gry. Przez zaledwie 24 minuty gry zdobył skromne 10 punktów i 4 zbiórki. Z boiska zszedł na początku czwartej kwarty – znów z powodu przekroczenia limitu fauli. Szkoda, bo w końcówce była szansa na odwrócenie losów meczu. Być może jednak trener Nurse wcale nie postawiłby na rozczarowującego w tym sezonie Siakama.
Raptors mają problemy po atakowanej stronie parkietu – na chwilę obecną są 29. ofensywą w NBA. O ich kłopotach w tym aspekcie pisaliśmy bardziej szczegółowo już kilka dni temu:
Dużą częścią kłopotów Raptors wydaje się być najzwyczajniej w świecie słaba forma Siakama. O problemach swojego podopiecznego mówił po ostatnim meczu trener Nurse:
„Męczył się, nie ma co do tego wątpliwości. Myślę, że miał kilka niezłych akcji, pare udanych wjazdów, ale generalnie męczył się. Nie jest w swoim rytmie po obu stronach parkietu, co powoduje też jego problemy z faulami, ale też nie pozwala mu kończyć niektórych ofensywnych zagrywek. Będziemy pracować nad przywróceniem go z powrotem [do formy].”
Po bardzo udanym, owocującym występem w All-Star Game i nominacją do All-NBA Team sezonie, Siakam obniżył loty – przynajmniej na razie. Jak do tej pory notuje średnio 16,5 punktu, 7,8 zbiórki, 3,8 asysty, ale też aż 3,5 straty, 4,5 faulu i skuteczność na poziomie zaledwie 39,4% z gry, w tym 28% za trzy.